Bezrobocie w województwie kujawsko-pomorskim. Taką sytuację mieliśmy na rynku pracy w listopadzie 2021

Zobacz wideo: Drogowcy w Bydgoszczy przygotowują się do zimy

Mężczyzna prowadzi firmę budowlaną w gminie Dąbrowa Chełmińska.

- Tak źle jeszcze nie miałem - przyznaje. - Nie chodzi o tarcze antykryzysowe i wszelką inną pomoc od państwa, na które i tak się nie łapię. U mnie strat, spowodowanych koronawirusem, prawie nie było. Jedynie na dwa tygodnie, w kwietniu 2020, zamknąłem zakład. Rzecz w tym, że ludzi do pracy brak.

Szuka pomocników (od razu da etat). Do przyuczenia - mile widziani. - Fakt, oferuję najniższą krajową, czyli jakieś 2100 złotych na rękę, ale to przez pierwsze trzy miesiące. Potem, jak się sprawdzą, otrzymają 500 zł więcej. Wielu woli oficjalnie tkwić na bezrobociu, a nieoficjalnie robić na czarno.

A propos bezrobocia w naszym regionie: ostatnio ono nam zmalało. - Na koniec listopada 2021 roku w województwie kujawsko-pomorskim zarejestrowanych pozostawało 61714 bezrobotnych - wskazują w Wojewódzkim Urzędzie Pracy w Toruniu. - Było to o 478 osób (0,8 procent) mniej niż w końcu poprzedniego miesiąca i o 9685 osób (13,6 proc.) mniej niż w końcu listopada 2020 roku.

Liczba bezrobotnych, w stosunku do października br., spadła w 12 powiatach województwa (od 7 osób w Toruniu do 253 w Bydgoszczy), a w dziesięciu grono bezrobotnych się powiększyło - od 7 osób w powiecie aleksandrowskim do 80 w inowrocławskim. Rzadko kiedy tak się dzieje, że przez miesiąc liczba zarejestrowanych w pośredniaku ani drgnie. A tak się zdarzyło, że w powiecie brodnickim liczba bezrobotnych się nie zmieniła.

Stopa bezrobocia w listopadzie wyniosła 7,7 proc. w regionie. I też ani drgnęła w ostatnim miesiącu. To nie cieszy, ponieważ jesteśmy na szarym końcu krajowego zestawienia. Na 16 województw, przypada nam 3. niechlubne miejsce wśród regionów o najwyższym bezrobociu. Na czele stoi Warmińsko-Mazurskie (8,5 proc.), za nim Podkarpackie (8,1 proc.).

Bezrobotnych u nas wielu, chociaż praca czeka. - W listopadzie 2021 roku do powiatowych urzędów pracy w województwie zgłoszono 5640 wolnych miejsc pracy i miejsc aktywizacji zawodowej - informują w WUP. Jest to o ponad połowę więcej niż rok temu, gdy mieliśmy do czynienia z drugą falą pandemii.

Pracodawca spod Bydgoszczy mówi o powrocie rynku pracownika. - Pracownik czy kandydat znowu dyktuje warunki zatrudnienia, a nie szef. Tacy, jak ja, mali przedsiębiorcy, nie mogą dać wyższych pensji, bo nas nie stać. Pokornie czekamy na kandydatów.

Jak Polak nie chce pracować, to pracodawca szuka chętnych wśród cudzoziemców.

- W Polsce konsekwentnie brakuje rąk do pracy, dlatego podstawowym źródłem pozyskiwania nowych pracowników na polskim rynku pracy są pracownicy ze Wschodu, głównie Ukraińcy, ale nie tylko. W związku z wydarzeniami politycznymi, obserwujemy wzmożoną aktywność obywateli Białorusi. Przybywa Gruzinów i pracowników z państw byłego Związku Radzieckiego - wymienia Mariusz Hoszowski, prezes firmy Smart Work.

Inni eksperci mówią natomiast, że deficyt rąk do pracy powoduje, że firmy są gotowe więcej inwestować w człowieka na starcie. - Pracodawcy, szczególnie ci więksi, inwestują w rozwój pracowników, co ma nie tylko przygotować ich do wyzwań związanych ze zmianami technologicznymi, ale również łączyć ich z firmą - zaznacza Monika Fedorczuk, ekspertka ds. rynku pracy w Konfederacji Lewiatan.

Pracodawca z powiatu bydgoskiego pyta: - Jak ja, mały przedsiębiorca, mam myśleć o zmianach technologicznych? Myślę o tym, jakimi siłami kolejną budowę dokończyć.