Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bibliotekarki kontra UMK w Toruniu: apelacja już w sądzie! "Mi to się marzą trójkąty"

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
O tym, że kobiety przypłaciły całą sprawę zdrowiem psychicznym, świadczyły opinie biegłych sądowych
O tym, że kobiety przypłaciły całą sprawę zdrowiem psychicznym, świadczyły opinie biegłych sądowych Grzegorz Olkowski
Jak zapowiedziały, tak zrobiły. Bibliotekarki z UMK, które czuły się molestowane przez współpracownika, przegrały proces o odszkodowanie z uczelnią w pierwszej instancji. Broni nie złożyły. Ich apelacja jest już w Sądzie Okręgowym w Toruniu.

CBŚP rozbiła grupę przestępczą w regionie

od 16 lat

W pierwszej instancji - w Sądzie Rejonowym w Toruniu - pracownice Biblioteki Głównej UMK przegrały sprawę o zapłatę za krzywdy, jakich doznały wskutek molestowania ze strony współpracownika Edwarda R. Każda z pań żądała po 50 tys. zł od uniwersytetu za dyskryminację w miejscu pracy. Dwie z pań jednak postanowiły walczyć dalej i odwołały się od niekorzystnego wyroku.

Dla nich to nie były żarty, a pracodawca nie reagował według nich skutecznie

Bibliotekarki po pierwsze nie godzą się z tym, że Sąd Rejonowy w Toruniu po dwuletnim procesie uznał, iż molestowania seksualnego w ogóle nie było. W uzasadnieniu wyroku sąd działania Edwarda R. określił jako "odbywające się w atmosferze żartu" i tłumaczone przez mężczyznę prawem wynikającym "ze szczególnej zażyłości". Taka interpretacja zachowań mężczyzny u pokrzywdzonych kobiet budzi zdecydowany sprzeciw.

- Działania Edwarda R., to jest przyciskanie do regału "celem skradnięcia buziaka", dotykanie po biuście, szturchanie nogami pod stołem, zapraszanie do mieszkania na noc, niewłaściwe komentarze o charakterze seksualnym ("Najważniejsze, żeby dziecka nie było", "Mi to się marzą trójkąty", "Życie jest za krótkie, trzeba korzystać", "Moja żona jest tolerancyjna") lub odnoszące się do wyglądu, wpisują się w definicję molestowania seksualnego. Co istotne, Edward R. nie zaprzeczył, że takie zachowania miały miejsce. Przeciwnie - potwierdził, jednocześnie usprawiedliwiając je bliskimi stosunkami towarzyskimi z powódkami - podnosi w apelacji adwokat Mariusz Lewandowski, reprezentujący bibliotekarki.

Czy uniwersytet ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą?

O tym, że kobiety przypłaciły całą sprawę zdrowiem psychicznym, świadczyły opinie biegłych sądowych, które pojawiły się w trakcie procesu (pisaliśmy o nich). Formalnie bibliotekarki pozwały uczelnię do sądu z tytułu dyskryminacji w zatrudnieniu, z żądaniem odszkodowania: po 50 tys. zł dla każdej.

Dyskryminacja miała polegać na niepodjęciu wobec nich takich działań, które je skutecznie uchronią i zapewnią komfort pracy równy innym zatrudnionym. W IV Wydziale Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Rejonowego w Toruniu uznano jednak, że po pierwsze molestowania seksualnego nie było. Po drugie, pracodawca podjął właściwe działania wobec Edwarda R. Po trzecie wreszcie, trudno mówić o dyskryminacji kobiet, bo w porównaniu z innymi ich sytuacja w pracy się nie zmieniła. To również budzi sprzeciw bibliotekarek.

- Brak rzetelnego wyjaśnienia sprawy oraz natychmiastowego wyciągnięcia konsekwencji wobec Edwarda R. spowodował insynuacje ze strony innych pracowników dotyczące tego, że powódki wymyśliły całą sytuację i niesłusznie oskarżyły współpracownika. To wszystko sprawiło, że czuły się zagrożone, upokorzone, a panującą w pracy atmosferę odbierały jako uwłaczającą i upokarzającą. W świetle powyższego, stwierdzić należy, że pozwany – wbrew stanowisku Sądu I instancji – jako pracodawca nie tylko nie przeciwdziałał dyskryminacji w środowisku pracy, ale również naruszył zasadę równego traktowania w zatrudnieniu, w związku z czym ponosi odpowiedzialność odszkodowawczą - podnosi w apelacji adwokat Mariusz Lewandowski.

Adwokat podkreśla też, że "dopiero na skutek zdarzeń z udziałem powódek w Regulaminie Pracy Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu wskazano, iż za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych, poza mobbingiem i molestowaniem, uznano także dyskryminację i molestowanie seksualne (§ 8 pkt 10)".

Apelacją od niekorzystnego dla kobiet wyroku z listopada 2021 roku rozpatrywać będzie niedługo Sąd Okręgowy w Toruniu. Sprawa znalazła się w referacie przewodniczącej wydziału zajmującego się kwestiami pracowniczymi. - Czekamy już tylko na wyznaczenie terminu rozprawy apelacyjnej - kończy adwokat bibliotekarek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska