Biegłym wcale się nie spieszy

Młoda kobieta, oskarżona o zabicie przed ponad trzema laty swego nowo narodzonego synka, wyszła za mąż i ma kolejne dziecko. A proces wciąż trwa i nie wiadomo kiedy się skończy.

<!** reklama right>Po kilkumiesięcznej przerwie Sąd Okręgowy we Włocławku wznowił proces w sprawie dzieciobójstwa w Skępem. Oskarżoną jest matka noworodka, która w czerwcu 2003 roku, gdy doszło do zbrodni, była studentką UMK. Razem z nią na ławie oskarżonych zasiada jej młodsza siostra, której przedstawiono zarzut pomocy w zacieraniu śladów przestępstwa.

W 2003 roku Iwona J. miała 21 lat. O tym, że zaszła w ciążę, nikomu nie powiedziała. Dziecko urodziła w łazience. Kobieta zacisnęła na jego szyi skarpetę, włożyła ciało do kartonu i zapakowała w reklamówkę, którą jej siostra, Małgorzata, wyniosła w pobliskie krzaki. Wkrótce po porodzie doszło do krwotoku. Ktoś z krewnych odwiózł osłabioną kobietę do szpitala. Badający ją lekarz powiadomił lipnowską komendę o pacjentce, która mimo oznak odbytego kilka godzin wcześniej porodu, zaprzeczała, że urodziła dziecko.

Są wątpliwości

Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do włocławskiego sądu w 2004 roku. Rozprawa wciąż trwa. - W związku z istotnymi wątpliwościami, które pojawiły się w czasie procesu, 26 stycznia zwróciliśmy się do Akademii Medycznej w Gdańsku z wnioskiem o opinię na temat bezpośredniej przyczyny śmierci dziecka. Dopiero po jej otrzymaniu mogliśmy wyznaczyć kolejny termin posiedzenia - wyjaśniał przewodniczący składu sędziowskiego Grzegorz Jankowski.

W październiku ciąg dalszy

Kolejna rozprawa odbędzie się 18 października. Sąd zapozna się wówczas m.in. z wynikami wywiadu środowiskowego. Siostry J. odpowiadają z wolnej stopy. Główna oskarżona jest już mężatką, ma dziecko i mieszka gdzieś pod Warszawą.