Rekordzistę właśnie zatrzymała policja. - W czerwcu dzwonił do nas ponad 1600 razy! Musieliśmy zareagować - mówi Wiesław Drozdowski, wicedyrektor Pogotowia Ratunkowego w Toruniu.
<!** Image 3 align=none alt="Image 192116" sub="W dyspozytorni pogotowia ratunkowego zgłoszenia różnego typu przyjmuje Hanna Chądzyńska [Fot.: Grzegorz Olkowski]">25-letni mężczyzna nie wzywał pomocy.
- Łączył się z nami i milczał. Kiedy dyspozytor odkładał słuchawkę, dzwonił jeszcze raz, i jeszcze... Gdy udało się z nim nawiązać rozmowę, reagował wulgaryzmami. To był koszmar. Od 2 do 26 czerwca wykonał do nas w sumie ponad 1600 połączeń. Zdarzało się, że dzwonił sto razy dziennie - relacjonuje Wiesław Drozdowski. - Musieliśmy prosić o pomoc policję, bo istniało realne niebezpieczeństwo, że ktoś naprawdę potrzebujący pomocy nie dodzwoni się do nas.
<!** reklama>Policjanci namierzyli gagatka koło Chełmży. Zatrzymali i postawili zarzut zakłócania pracy systemu powiadamia ratunkowego numeru 999.
- To mężczyzna bez stałego miejsca zamieszkania. Przyznał się, wyraził żal, ale nie potrafił wytłumaczyć, co nim kierowało - mówi Wioletta Dąbrowska, rzecznik toruńskiej policji.
Ratunku, sąsiad promieniuje!
Dyżurni Komendy Miejskiej Policji i Państwowej Straży Pożarnej codziennie spotykają się z telefonami „nie na temat”. Każdy z nich uznać można za blokowanie linii życia, bo zabiera czas dyspozytorowi i utrudnia dodzwonienie się osobom potrzebującym pomocy: cierpiącym, ofiarom przestępstw itd.
- Takich telefonów dziennie mamy nawet po kilkanaście. Dzwonią osoby z problemami psychicznymi, wzywając nas do przyjazdu, bo „sąsiad promieniuje i chce mnie wykończyć”. Albo żartownisie, zaczynający rozmowę od „strażaku Sam, co tam słychać?”. Zmorą bywają małolaty, wyzywające nas od najgorszych - wylicza kpt. Józef Dunajski, od czterech lat odbierający telefony w Miejskim Stanowisku Kierowania PSP.
Dyspozytorzy precyzyjnie mogą odczytać, z której budki telefonicznej dzwoni np. grupa małolatów. Czasem wystarczy poinformować ich, że „przy ul. Łyskowskiego zaraz zjawi się patrol policji”, czyli pozbawić ich anonimowości, i głupie telefony się kończą. Podobnie jest w przypadku połączeń z aparatów komórkowych.
- Miejsce możemy określić z dokładnością do kilkunastu metrów - wyjaśnia Józef Dunajski.
Sekspropozycja przez telefon
Z problemem zmagają się też funkcjonariusze policji.
- Dzwonią osoby z zaburzeniami psychicznymi. Zdarzają się rozmowy o podtekście seksualnym. Wydzwaniają też nietrzeźwi z historiami typu „syn zabrał mi papierosy i nie chce oddać, przyjeżdżajcie” - mówi Wioletta Dąbrowska. - Czas i energia dyżurnych często angażowane są przez osoby, którym po prostu nie chce się poszukać odpowiedniego numeru telefonu. Zgłaszają, że „woda nie leci” albo „prądu brak”.
Jak dyżurni i dyspozytorzy radzą sobie z takimi telefonami? Są elastyczni. Chorym dadzą się wygadać, małolata postraszą, niezaradnemu najczęściej podadzą numer do pogotowia gazowego.
- Czasem pomaga niestandardowe podejście. „Słuchaj, mamy dziś straszny młyn. Bądź kumplem i nie dzwoń więcej”, powiedziałem jednemu delikwentowi i podziałało - wspomina Józef Dunajski.
Ale kiedy ktoś wydzwania raz za razem i nie reaguje na ostrzeżenia, sytuacja staje się już poważna. Wtedy angażowana jest policja.
Zatrzymanemu 25-latkowi grozi nawet pięć lat więzienia. Pod warunkiem oczywiście, że był poczytalny, gdy sto razy dziennie wybierał numer pogotowia ratunkowego. A co do tego pewności nie ma.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?