- Nie wyobrażam sobie kolacji wigilijnej bez smażonego karpia - przyznaje pani Anna z Gdańska. - W moim rodzinnym domu zawsze kupowało się żywą rybę i następnie tata ją oprawiał. Dziś już jednak nie kultywujemy tej tradycji. Bierzemy gotowe płaty.
- Najwięcej respondentów zamierza kupić żywego karpia na lokalnym targowisku – 23 proc. – mówi dr Paweł Jurowczyk z Instytutu Badawczego ABR SESTA. - Prawie tyle samo osób planuje bezpośredni zakup od hodowców – 21 proc. Kolejnym wskazywanym miejscem jest hipermarket – 17 proc., a potem – supermarket – 14 proc. 9 proc. deklaruje sklep rybny. Ranking zamykają dyskonty z 4 proc. Z tego wynika, że 53 proc. chce dokonać zakupu poza sieciami handlowymi.
Nic w tym dziwnego, bo to właśnie większość sieci handlowych, ze względów etycznych, rezygnuje ze sprzedaży żywych ryb.
- Wskazania respondentów świadczą o tym, że do dużej części nabywców dotarł komunikat o rezygnacji sieci ze sprzedaży żywych karpi. I tym samym wzrosła popularność targowisk. Decyzja o zakupie ryby prosto od hodowcy może wynikać z chęci nabycia jej w najświeższej postaci – twierdzi dr Andrzej Faliński, ekspert ds. handlu i rynku detalicznego.
Ci, którzy w tym roku zamierzają kupić żywego karpia, robią to przede wszystkim ze względu na tradycję – 79 proc. Dla ponad połowy tych osób najważniejszy jest smak ryby – 51 proc. Z kolei 25 proc. wskazało preferencje członków rodziny, a 20 proc. wspomniało o wartościach odżywczych – informuje Instytut Badawczy ABR SESTA.
Kusić może też przystępna cena. Zbigniew Szczepański, prezes Towarzystwa Promocji Ryb twierdzi, że w tym roku polscy konsumenci kupią więcej krajowego towaru: - W poprzednich latach średnio co piąty karp pochodził z importu - z Czech, Węgier, czy z Litwy. A w tym sezonie polskie karpie są tak tanie, że import raczej nie będzie opłacalny.
Kilogram wigilijnej ryby kosztuje dziś u producentów średnio o 1-1,50 zł mniej niż przed rokiem.
- Niższe ceny to między innymi efekt reorganizacji rynku - uważa Tadeusz Nowicki, prezes Gospodarstwa Rybackiego Włocławek. - Niektóre duże sieci zrezygnowały ze sprzedaży świeżych ryb i trochę to potrwa, zanim rynek się poukłada.
Ale zmiany na rynku to skutek nie tylko działań obrońców zwierząt, którzy krytykowali sprzedaż żywych karpi, ale także tego, że Polacy mają coraz mniej czasu i coraz chętniej kupują mięso ryb niż żywe ryby.
Wśród respondentów, którzy nie planują w tym roku zakupu żywego karpia, największe znaczenie mają względy etyczne – 52 proc. W tej grupie 32 proc. konsumentów twierdzi, że nie lubi smaku karpia, a 21 proc. woli kupić gotowy produkt. 17 proc. nie potrafi go przyrządzić, zaś 10 proc. nie ma na to czasu. Tylko 5 proc. wyjaśnia, że nie organizuje w tym roku świąt.
- Odpowiedzi badanych świadczą o przemianach świadomości konsumenckiej, jakie zaszły na przestrzeni ostatniej dekady. Respondenci uwzględniają zarówno argument humanitarny, jak i dążenia do komfortu zakupu oraz przygotowania potrawy. A to oznacza, że dojrzewamy jako społeczeństwo konsumpcyjne – podsumowuje dr Andrzej Faliński.
Prezes Towarzystwa Promocji Ryb szacuje, że w tym roku na polskie stoły trafi 20 -22 tys. ton karpi.
Święta 2019
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?