<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/bednarczyk_piotr.jpg" >Tai Woffinden nie pokpił sprawy i w Toruniu, na Motoarenie, przyklepał indywidualne mistrzostwo świata na żużlu. Może dobrze, że ten sezon już się kończy, bo był, niestety, wyjątkowy. Większość zawodników miała bardziej lub mniej groźne kontuzje. Nawet mistrz ich się nie ustrzegł.
Można byłoby powiedzieć, że Woffindenowi pomogło nieco szczęście, bo najgroźniejsi rywale, czyli Emil Sajfutdinow, Chris Holder czy Darcy Ward opuścili sporo turniejów. Ale trzeba mistrzowi oddać, że tytuł zdobył zasłużenie. Bo trzeba też spojrzeć, jak jeździł w innych zawodach, a w nich również brylował, i to przez cały sezon.<!** reklama>
A pomyśleć, że przed rozpoczęciem tegorocznego cyklu brytyjscy bukmacherzy za każdego funta postawionego na zwycięstwo Woffindena płacili 500. W Polsce byli bardziej oszczędni - za postawioną na Anglika złotówkę można było dostać „tylko” dwieście. Nie zmienia to faktu, że nikt na Brytyjczyka przed sezonem nie liczył. A on „wyskoczył” niczym filip z konopi.
Bukmacherzy chyba nie liczyli też na triumf na Motoarenie Adriana Miedzińskiego, bo w jego przypadku przelicznik był 17:1. Ale akurat dobrego występu torunianina można się było spodziewać. Wykorzystał dobrą formę, znajomość toru, osłabioną stawkę i dołączył do elitarnego grona zwycięzców turniejów GP.
Dopiero co zakończyła się rywalizacja, a ja już się nie mogę doczekać kolejnej. Ale takiej, w której uczestniczyć będą wszyscy najlepsi. Szkoda, że w tym roku kontuzje sprawiły, iż turniejów w najsilniejszej obsadzie było jak na lekarstwo. Ale taki urok żużla.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
