Grzegorz F. ma 67 lat i jest emerytowanym funkcjonariuszem MO. Mieszka w gminie Obrowo, angażuje się w pomoc osobom niepełnosprawnym, gminne przeglądy piosenki patriotycznej oraz aktywizowanie seniorów. Jako szlachetny społecznik często pojawia się w relacjach z gminnych imprez.
Milicjant z kontrwywiadu
W latach 70. i 80. XX wieku Grzegorz F. zajmował się jednak zupełnie czymś innym. Był czynnym i aktywnym funkcjonariuszem MO. To jego raporty, sporządzone w tamtym czasie oraz obecne zeznania mają dowodzić, że prof. Jan Kopcewicz współpracował z bezpieką.
Grzegorz F. , jak wynika z danych IPN, karierę zaczął w roku 1973, jako funkcjonariusz KM MO we Włocławku. Potem pracował w Bydgoszczy i Żninie, by wreszcie trafić do Komendy Wojewódzkiej MO w Toruniu. Tutaj pracował w II Wydziale KW, czyli w kontrwywiadzie. Szczytem jego kariery była funkcja kierownika tejże sekcji. Służbę w MO zakończył w grudniu 1988 roku.
- To fantazje - tak wczoraj zawartość raportów Grzegorza F. i jego zeznania określił w Sądzie Okręgowym w Toruniu były rektor UMK.
**
Czytaj także: Zdechłe psy podrzucone na bulwarze**
Zaznaczmy, że ową zawartość prof. Jan Kopcewicz zna. Nie poznali jej jednak dziennikarze, bo prokurator z Instytutu Pamięci Narodowej odmówiła „informacji na tym etapie postępowania”. Wnioskować zatem można z tego, co zeznał wczoraj - odnosząc się do znanych mu treści - były rektor UMK.
Prof. Jan Kopcewicz nie przeczy, że kontakty z funkcjonariuszem MO i SB miał. Przed wyjazdami do USA, w których kilkukrotnie bywał naukowo od lat 70., musiał spotykać się z funkcjonariuszem przed i po wyprawach. Pytania dotyczyły realiów pracy i życia za granicą. Standardowo też składał sprawozdania z takich staży na UMK. - Nigdy jednak nikt nie proponował mi współpracy - podkreśla prof. Jan Kopcewicz.
Ciężkie lata 80-te
Po wprowadzeniu stanu wojennego prof. Kopcewicz pełnił funkcję p.o. rektora UMK. W roku 1982 za strony ówczesnego ministerstwa nauki i szkolnictwa wyższego padła propozycja nie do odrzucenia: albo UMK samo wystawi kandydata na rektora, albo taki zostanie przywieziony „w teczce”.
- Usłyszałem też wówczas coś szokujacego. Mianowicie, że ministerstwo ma projekt powołania, w przyśpieszonym trybie, nowego uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Szczecinie z oddziałem zamiejscowym w Toruniu - relacjonuje prof. Kopcewicz.
W takich okolicznościach naukowiec zdecydował się objąć funkcję rektora. - Oczywiście, spotkało się to z niezadowoleniem szefów SB i MO. Oni woleli rektora z zewnątrz. Byłoby im wtedy łatwiej przeprowadzać swoje „porządki”, o których marzyli - tłumaczy prof. Jan Kopcewicz.
Haki na rektora
Jak uważa naukowiec, to właśnie był moment, w którym postanowiono zbierać na niego haki. I przytacza daty. Dokładnie 18 sierpnia 1982 roku mianowano go rektorem. Już 30 sierpnia 1982 roku natomiast miał zostać zarejestrowany jako tajny współpracownik (prawdopodobnie o pseudonimie Biolog).
- Co ja zrobiłem przez te 12 dni, by się tak zasłużyć? - pyta prof. Kopcewicz. - Sądzę, że wtedy zaczęto zbierać na mnie insynuacje w dwóch kierunkach: bycia współpracownikiem SB oraz bycia na usługach wywiadu amerykańskiego.
**
Przeczytaj także: Strajk w oświacie. Nauczyciele nie będą uczyć 31 marca**
Lata 80. na UMK oznaczały protesty i strajki, zatrzymywania i internowania. Funkcjonariusze SB usiłowali wchodzić na teren obiektów akademickich. Rektor musiał się też z nimi kontaktować, zabiegając o zwolnienia studentów czy pracowników naukowych.
- Nie sądziłem, że wszystkie te kontakty z funkcjonariuszami SB i MO (także te dotyczące wyciągania studentów z więzień) mieszczą się w definicji „współpracy”. Nadal zresztą z taką definicją, prezentowaną przez prokuratora IPN, się nie zgadzam - tymi słowami prof. Jan Kopcewicz zakończył wczoraj 2 godziny zeznań.
Co twierdzi Grzegorz F.?
Emeryt MO miał przychodzić do biura rektora i spędzać w nim nawet po 3 godziny. W raportach miał pisać m.in. o spotkaniach rektora z przedstawicielem konsula amerykańskiego. Naukowiec miał być też przygotowywany do sprawy obiektowej o kryptonimie „Arizona”.
Prof. Kopcewicz zaprzecza, by w ogóle poznał Grzegorza F.
A sam były milicjant? Ma stawić się 19 kwietnia do sądu. - Nie wiem, czy przyjdę. Mam ciężką cukrzycę. Cukier skacze mi do poziomu 300. Dlatego też nie chcę spotykać się teraz z dziennikarzami - powiedział wczoraj „Nowościom” emeryt MO z gminy Obrowo.
Zobacz także:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?