Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cenne pamiątki z pchlego targu

Agnieszka Chmielewska
Paweł Dudzik podczas muzycznej podróży do Chin.
Paweł Dudzik podczas muzycznej podróży do Chin. archiwum
Rozmowa z Pawłem Dudzikiem, perkusistą, dyrektorem Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej

Dokąd zdążył Pan zawędrować ze swoimi instrumentami?
Muzyk zazwyczaj ma to szczęście, że oprócz tego, iż pracuje, to jeszcze gra, czyli robi to, co lubi. Czasem zdarza się, że możemy też zwiedzać inne kraje, w których chcą posłuchać naszej muzyki. W swojej karierze muzycznej grywałem przede wszystkim w Polsce, ale też w Niemczech, Hiszpanii, Kanadzie. Z dętym kwartetem naszej orkiestry byliśmy w mieście partnerskim Torunia - Guilin w Chinach, gdzie razem z Pawłem Wakarecym braliśmy udział w festiwalu krajobrazu i sztuki.
Czy muzycy z innych krajów potrafią się dogadać?
Jestem perkusistą i nie mam problemu, by porozumieć się z perkusistami, bo tym uniwersalnym językiem są nuty. Jeżeli gra orkiestra i dyrygent pokazuje, to jest to porozumienie bez słów. Natomiast z innymi muzykami bywa tak, że są wieczorne spotkania, są rozmowy po koncertach, próbach, podczas których często okazuje się, że oni znają naszych znajomych lub podziwiają tych samych muzyków. I to jest temat rzeka. Takie rozmowy i wspólne muzykowanie zbliżają muzyków i to w każdej szerokości geograficznej.
Czy w innych krajach publiczność jest inna?
Oczywiście, każdy kraj ma swoją specyfikę. Inaczej odbierano nasz koncert w Pampelunie - z zaangażowaniem, ciekawością. Inaczej w Chinach, gdzie widzowie widzieli Europejczyków, więc ich żywiołowość przygasała, a nasi muzycy mieli często propozycje pozowania do wspólnego zdjęcia. Kiedy z kolei graliśmy w Niemczech, na początku było pewne wycofanie, potem jednak owacja na stojąco.
Jakie widoki zapamiętał Pan z tych podróży?
Widziałem wodospad Niagara. W potężnym mrozie oglądałem, jak te potężne kaskady wodne spadają. Grubość wszystkich elementów, które miały kontakt z wodą, przekraczała pół metra. Widziałem wcześniej zdjęcia Niagary, ale gdy zobaczyłem to na żywo, byłem pod wielkim wrażeniem. Kiedy z kolei byliśmy w Chinach, mogliśmy obserwować zderzenie nowoczesności z życiem codziennym. Wielu Chińczyków dojeżdża do pracy na elektrycznych skuterach.

Problem w tym, że silnik elektryczny jest bardzo cichy i na przejściu dla pieszych trzeba być bardzo czujnym. Na dodatek wieczorem kierowcy skuterów, dla oszczędności, wyłączają również światła. W Guilin odwiedziliśmy też park, w którym jeden z mieszkańców malował ogromnym pędzlem na chodniku autorskie kompozycje. Natomiast w Niemczech mogliśmy podziwiać to, czego u nas jeszcze nie było, czyli doskonałe zachowanie zabytków i nowoczesne technologie. W Pampelunie spaliśmy na terenie klasztoru. Prosiłem, żeby wieczorem zamykać okna, bo śmiech muzyków zawsze głośno słychać...
Czy przywoził Pan muzyczne pamiątki do Polski?
Tak, kupowałem najczęściej instrumenty- m.in. ksylofon. Grałem później na nim utwory solowe, żeby ubarwić koncerty w Polsce. Nabyłem również keyboard, by pisać nuty w połączeniu z komputerem. Pamiątki muzyczne kupowałem zazwyczaj na pchlim targu, gdzie sprzedaje się rzeczy, które po prostu zalegają. Tak więc niepozorny przedmiot wykonany z bambusa może okazać się cennym instrumentem perkusyjnym. Z innymi muzykami wymienialiśmy się również nutami. Niektóre z nich używam do dziś, grają z nich również moi uczniowie w szkole muzycznej.
Czy podróże muzyczne kształcą?
Zawsze, kiedy wyjeżdżam, nawet prywatnie, to słucham muzyki. Muzyka jest uniwersalnym językiem, który działa wszędzie. Kiedy słucham radia, wydaje mi się, że ta muzyka jest inna, ale tylko przez pierwszy dzień. Drugiego dnia okazuje się, że w popularnych stacjach puszczają tę samą muzykę co u nas, tylko z takim elementem kulturowym danego państwa. W Niemczech przez pierwsze lata koncertowania nie mogłem się przyzwyczaić.

Potem zrozumiałem język i było trochę łatwiej przywyknąć do tego typu muzyki. W Chinach w inny sposób wydobywa się dźwięki, bardziej gardłowo. Może trzeba tam pomieszkać, żeby przyzwyczaić się do słuchania. Podróże kształcą, jeśli wyjeżdża orkiestra. Wtedy poznaje nową publiczność, gusta. Jeśli są kontakty między muzykami, jeden utwór można wykonać na różne sposoby. To otwiera nowe perspektywy. Najbardziej wartościowe w podróżach muzycznych jest poznawanie innych kultur i słuchanie innej muzyki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska