Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cerkiew dla jeńców

Aleksander Nalaskowski
Zapewne, gdy ten felieton się ukaże, to opisane w nim wydarzenia w dużej mierze znowu przestaną być zajmujące. Bo życie nie biegnie, życie cwałuje. A my razem z nim, a raczej w nim próbujemy cwałować. Co jakiś czas ktoś padnie, odejdzie, chwilę się zadumamy, i dawaj - cwał.

Zapewne, gdy ten felieton się ukaże, to opisane w nim wydarzenia w dużej mierze znowu przestaną być zajmujące. Bo życie nie biegnie, życie cwałuje. A my razem z nim, a raczej w nim próbujemy cwałować. Co jakiś czas ktoś padnie, odejdzie, chwilę się zadumamy, i dawaj - cwał.

Kiedyś, parę lat temu, chciałem posprzątać w sumieniu i ustalić własne zdanie na temat jeńców rosyjskich uwięzionych w Polsce po wojnie polsko-bolszewickiej 1920 roku. Tak się złożyło, że doskonałe źródło informacji i interpretacji historycznej mamy na miejscu. To profesor Zbyszek Karpus, wybitny znawca problemu. Ale jego wiedza to nadmiar wiedzy. Wszak wystarczy nam to, co bez jego wyjątkowych kompetencji wiemy.<!** reklama>

Przede wszystkim były to obozy jenieckie dla najeźdźców. Powtórzmy - najeźdźców. Gdyby tu kałmucka swołocz się nie wlała, nikt by obozów im nie proponował. Druga kwestia to prezenty, które z sobą czerwonoarmiści przywieźli. A to rabunek, gwałty i pospolite morderstwa. A poza tym niezliczona ilość chorób, którą żołnierska tłuszcza tu przywlokła. Porównywanie zatem przetrzymywania jeńców bolszewickich w obozach z mordem w Katyniu jest wysoce niemoralne, jest po prostu historyczną podłością. Polscy oficerowie zostali wywiezieni do Katynia przez najeźdźcę, który nawet nie wypowiedział nam wojny. Zostali niejako z Polski porwani i wrzuceni w objęcia nieludzkiej śmierci. Bolszewików nikt tu nie zapraszał. Ani w 1920 roku, ani w 1939. Za jednym i drugim razem przyszli tu, aby leczyć kompleksy wobec „polskich panów”. W końcu, po 1945 roku, zafundowali sobie dłuższy turnus leczenia.

Zdrowy rozsądek każe zastanowić się, jak to możliwe, że państwo, które stawia dla jeńców cerkiew (jak w Toruniu) na swoim terytorium, aby zapewnić im zgodnie z konwencjami możliwość modlitwy, że to państwo jednocześnie tworzy: „obozy śmierci”. To oczywiście wątpliwość retoryczna. Bo o ile dla jeńców nie zabrakło świątyń, to dla katyńskich oficerów zabrakło krzyża i mogił.

I jeszcze jedno. Jeśli bolszewiccy żołnierze doznali tu takich cierpień, to dlaczego masowo chcieli w Polsce zostawać, dlaczego nie chcieli wracać do kraju leninowskiej szczęśliwości? Schorowani, wygłodniali, w prymitywnych warunkach obozowych umierali. Nikt temu nie przeczy. Ale też niech nikt nie sugeruje, że tyfus to to samo co strzał z nagana w potylicę. Umierali najeźdźcy, agresorzy, którym podpalenie Europy nie wyszło, a nie żołnierze pokojowych misji.

O tym trzeba wykładać młodzieży. Nie wychodzić z założenia, że jej to nie obchodzi. Trzeba tę historię wciąż i wciąż powtarzać. Musimy otwarcie i bez politycznej poprawności stwierdzić: w 1920 roku broniliśmy się. To jesteśmy pomordowanym winni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska