Chamstwo przy kasie

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/oberlan_malgorzata.jpg" >

- Pani jest bezczelna. Co mnie to obchodzi?! - wydzierał się na oko dwudziestolatek do starszej o trzy dekady kasjerki w Carrefourze. Co takiego mu zrobiła? Ano tłumaczyła, że nie może nabić na kasę paluszków słonych o smaku zielonej cebulki. Inna osoba z personelu zaniedbała wprowadzenie stosownego kodu. Kasjerka przepraszała i sugerowała odstąpienie od zakupu akurat tej przekąski. Mężczyzna pienił się jednak dalej.

Udowadniał (wracając na salę i blokując innym dojście do kasy), że czytnik między półkami kod odczytuje. Coraz dłuższa kolejka najpierw z niejakim rozbawieniem przyglądała się wyczynom amatora zielonej cebulki, potem zaczęła się niecierpliwić, wreszcie zawrzała. W obronie kasjerki stanęliśmy, bo nawet gdyby czymś zawiniła, nie zasłużyła na chamskie traktowanie. Eeee, tam - powie ktoś. Przecież to wersja soft. A rodzic mówiący do dziecka: „Ucz się, bo inaczej wylądujesz na kasie, jak ta pani”? („Tragiczny los polskich kasjerek”, Hotmoney). A wyzwiska, jakimi częstować potrafią klienci pracowników supermarketów, gdy zdarzy się awaria kasy? A ataki złości, gdy pęknie opakowanie makaronu? Zresztą, szczyt chamstwa dopiero przed nami. I z tym akurat zgodzi się chyba każdy...

<!** reklama>Żaden inny okres nie sprzyja tak eskalacji negatywnych emocji jak przedświąteczna gorączka zakupowa. Jakoś najlepiej klnie się Polakom przy dźwiękach „Cichej nocy”, ewentualnie „Jingle Bells”. Dlatego średnio lubię grudniowe zakupy. Szczególnie w tych sklepach, o których wiem, że w ramach oszczędności zredukowały zatrudnienie, dokładając obowiązków reszcie personelu.