[break]
Rzadko się zdarza, by na koncercie debiutanta Sala Wielka Dworu Artusa była wypełniona po brzegi. A tak właśnie było na przedostatnim koncercie tegorocznego Forte Artus Festivalu.
- Kortez na festiwalu nie znalazł się przypadkowo. Gdy tylko usłyszeliśmy jego singiel, zachwyciła nas jego autentyczność i klimat, który ten młody artysta potrafił osiągnąć jakże skromnymi środkami - mówi Marek Pijanowski, dyrektor Centrum Kultury Dwór Artusa. - Wiedzieliśmy, że ta muzyka idealnie sprawdzi się w naszej sali. W Dworze Artusa jest bowiem miejsce i dla tuzów polskiej piosenki, jak między innymi Irena Santor i Kayah, ale i dla zupełnych nowicjuszy.
Talent sam się obroni
26-latek z Iwonicza - małej wsi w województwie podkarpackim - na polskiej scenie muzycznej pojawił się stosunkowo niedawno. Jest młody, ale jak na swój wiek doświadczony życiowo.
Kortez nie jest showmanem. Temu facetowi się po prostu wierzy. Takich artystów się słucha i do nich się tęskni. - Mariusz Składanowski
Był m.in. pracownikiem fizycznym na budowach, ale z racji posiadanego wykształcenia muzycznego uczył także muzyki w przedszkolu. Sam zresztą ma kilkuletniego synka oraz żonę, co pewnie zasmuci większość jego fanek. Część z nich zapewne pojawiła się na wtorkowym koncercie w Toruniu.
Warto przypomnieć o jednym z pierwszych publicznych występów Korteza, który miał miejsce prawie dwa lata temu. Wokalista w grudniu 2013 roku wziął udział w przesłuchaniach do popularnego programu muzycznego „Must Be The Music”, ale nie zdobył sympatii wszystkich jurorów.
Ciężko jednak traktować ten epizod w kategoriach porażki, bo na tym samym castingu Korteza, czyli ostrzyżonego krótko chłopaka z gitarą, w luźnych spodniach i bluzie z kapturem wypatrzył Paweł Jóźwicki, szef wytwórni JazzBoy Records, która pod swoją opieką ma również toruński projekt muzyczny Max Fisze oraz dobrze znaną publiczności w naszym kraju artystkę Anię Dąbrowską.
Czym Kortez zachwycił „Józka” (tak o Pawle Jóźwickim mówi się w branży muzycznej), a później Piotra Stelmacha, który w swoich audycjach w radiowej „Trójce” jako jeden z pierwszych dziennikarzy muzycznych zaczął prezentować jego utwór „Zostań”?
Jak mówi Mariusz Składanowski, najprawdopodobniej tym samym, co wszystkich słuchaczy, czyli prostotą i autentycznością. To dwie cechy charakterystyczne dla Korteza i jego muzyki.
Chłopak z kosmosu?
Dziennikarz muzyczny toruńskiego „Radia Gra” i członek kapituły, która przyznaje Nagrodę Artystyczną im. Grzegorza Ciechowskiego, zdradził „Nowościom”, że to właśnie skromny człowiek z Podkarpacie, który nie zabiega o popularność i o którym mówi się jako „chłopaku z kosmosu”, był w tym roku jego faworytem do nagrody.
Powodów, by ją przyznać nie brakowało, ale najważniejszym była debiutancka płyta „Bumerang”, która swoją premierę miała 25 września. To album, który zawiera kilkanaście utworów, z czego trzy już dziś są przebojami. Mowa o „Zostań”, „Od dawna już wiem” oraz „Niby nic”.
To melancholijne i przede wszystkim magiczne piosenki o miłości, tęsknocie, o których można powiedzieć, że nie nadają się do komercyjnych rozgłośni radiowych. Na dodatek śpiewa je chłopak, który w niczym nie przypomina romantycznego wokalisty, w idealnie wyprasowanej koszuli i wystylizowanej fryzurze.
- To nie jest showman. Kortez jest przykładem artysty, który udowadnia wszem i wobec, że trzeba być sobą, bo dla odbiorcy liczy się zgodność przekazu. U niego nie ma żadnej kreacji. W czasie koncertu w Toruniu ujął zarówno mnie, jak i publiczność mówiąc: „Oj, przepraszam, chciałem coś powiedzieć, ale nie bardzo wiem co.” Przez te kilkadziesiąt minut występu udało mu się stworzyć na scenie magię. Temu facetowi się po prostu wierzy. Takich artystów się słucha i do nich się tęskni - mówi o Kortezie Mariusz Składanowski.
Młodemu artyście niemal z dnia na dzień wierzy coraz więcej osób. Koncert w Toruniu nie był żadnym zaskoczeniem, jeśli chodzi o liczbę sprzedanych biletów. W innych miastach w Polsce na koncerty Korteza też przychodzą tłumy.
Męskie granie w modzie?
Kandydat do tegorocznej Nagrody Artystycznej im. Grzegorza Ciechowskiego wyróżnienia nie dostał, ale już odniósł ogromny sukces.
Czy losy jego kolegów, m.in. Błażeja Króla, Leskiego czy Taco Hemingwaya, którzy w tym roku wydali debiutanckie płyty, potoczą się podobnie? Czas pokaże. Jak mówi Mariusz Składanowski, to był bardzo dobry muzycznie rok.
- Gwiazdy nie rodzą się z dnia na dzień, a wszyscy artyści, o których rozmawiamy, od wielu lat bardzo ciężko pracują na swój sukces. To jest ten wspólny mianownik, który ich łączy - podkreśla dziennikarz muzyczny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?