[break]
Dziesięć lat temu stworzyła Pani w Toruniu Akademię Walki z Rakiem. Jak to się zaczęło?
Zaczęło się od pacjenta onkologicznego. Po tym, jak założyłam hospicjum „Światło” zaczęły się do mnie zgłaszać osoby z chorobą nowotworową, ale nadające się do leczenia, a nie do opieki paliatywnej!
Nikt im nie powiedział, że trzeba walczyć o zdrowie i życie?
Też mnie to nurtowało, dlatego przy okazji zapytałam znajomego lekarza: „Słuchaj, w jaki sposób ty się opiekujesz pacjentem po tym, jak już przekażesz tę straszną diagnozę?”. Odpowiedział, że nie jest od opieki. Z kolei ja uświadomiłam sobie, że to kompletny absurd. Co mają myśleć ludzie, którzy słyszą od lekarza: „Przykro mi, to niestety nowotwór”?
No, właśnie. Co myślą, a co powinni myśleć?
Myślą, że będzie bolało, że trzeba się żegnać ze światem, bo to już koniec życia. To bzdury, ale na początku choroby nowotworowej zawsze tak jest. U mnie kilka lat temu zdiagnozowano nowotwór tarczycy. Kiedy czekałam na wyniki piątkowej biopsji, przez cały weekend analizowałam wszystkie zgony w hospicjum i sama ze sobą targowałam się, jaką będę miała śmierć. Dziś żyję i mam się dobrze, podobnie jak wielu podopiecznych Akademii Walki z Rakiem. Zmiana myślenia z negatywnego na pozytywne sprawia, że możemy pokonać raka. Bez tego się nie uda, dlatego jak najszybciej trzeba pomóc uwierzyć w to nie tylko choremu, ale również jego rodzinie.
W jaki sposób? Przecież nie można udawać, że rak nie jest śmiertelną chorobą.
Całe nasze życie prowadzi do śmierci, ale wcześniej dzieje się wiele dobrych rzeczy. W naszej Akademii Walki z Rakiem mieliśmy takie ćwiczenie: „Weź kartkę papieru i wytnij swoją zmianę nowotworową, sprawdź dokładnie, ile ma centymetrów i zastanów się, czy jest sens, by ta mała zmianka decydowała o całym twoim życiu?”. Większość z pacjentów onkologicznych w tym momencie stwierdzało, że nie warto rezygnować z życia. Oczywiście, że wielu naszych podopiecznych odeszło i to jest bardzo smutne, ale nawet im udało się znaleźć radość życia.
Takie inicjatywy jak Akademia Walki z Rakiem przyczyniły się do wielkiej zmiany myślenia o chorobie nowotworowej. Od wczoraj w kinach możemy oglądać film „Żyć nie umierać” z Tomaszem Kotem w roli głównej.Tak, grany przez niego bohater po tym, jak dowiaduje się o śmiertelnej chorobie, robi prawdziwy remanent w swoim życiu. Choroba to moment, kiedy warto się zastanowić, co mogę dla siebie zrobić, pomyśleć o sobie i walczyć o siebie! My tak właśnie walczymy już od dziesięciu lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?