Ciekawe, kiedy i jak odezwą się pacjenci

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/lorenczewska_mariola.jpg" >Lekarze swoje wywalczyli i mogą być zadowoleni. Teraz protestują aptekarze i mają nadzieję, że ich akcja przyniesie efekty. Trudno ocenić, czy mają rację. Ich protest jest bowiem na pewno mniej kłopotliwy dla Narodowego Funduszu Zdrowia niż protest lekarzy. Mniej, przynajmniej na razie, cierpią na tym pacjenci.

Przy czym zarówno lekarze, jak i farmaceuci mają swoje samorządy, związki zawodowe, stowarzyszenia, których przedstawiciele rozmawiają z władzą, negocjują, przekonują. A kto ujmie się za pacjentami i upomni o ich prawa? To pytanie wydaje się retoryczne, bo tak naprawdę nie ma w Polsce niezależnej instytucji, która ma do tego instrumenty.

<!** reklama>Owszem, działa Biuro Rzecznika Praw Pacjenta, ale jest to agenda rządowa. Trudno oczekiwać, by RPP, którego na to stanowisko nie powołuje nikt inny, tylko premier RP, sprzeciwił się swojemu zwierzchnikowi czy go krytykował. Także ostatnio Biuro RPP jest jakoś mało aktywne. Wcześniej kilka razy w konkretnych sprawach, dotyczących m.in. błędów lekarskich, próbowałam skorzystać z wiedzy tej instytucji prosząc o komentarz czy dane.

Dostawałam zwykle lakoniczne, nieprzydatne odpowiedzi. W dodatku przychodziły z dużym poślizgiem. A efekty ustawy refundacyjnej i nowej listy leków refundowanych dopiero zaczną być przez ludzi chorych odczuwane. Zapobiegliwi zaopatrzyli się, co prawda, w leki na zapas, ale prędzej czy później się one skończą. I wówczas można się spodziewać prawdziwych dramatów. Już teraz docierają do nas sygnały od załamanych ludzi, których nie stać na wykupienie droższych medykamentów.