Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cierpię za tysiące [FELIETON "CAŁY TEN POP"]. O tym, kto w Polsce powinien zarabiać lepiej.

Mariusz Załuski
Mariusz Załuski
Jakie jest dziś najmodniejsze polskie słowo? Żaden tam „dzban”. Najmodniejszy jest „tysiąc”. Słuchamy go na okrągło, na tysiąc sposobów odmienianego, bo wszyscy protestujący w temacie zarobków pragną tego tysiąca właśnie. I nieważne z jakiej branży, i czy z L4 w rękach, czy na zdrowo. Oni o nim krzyczą, a tym, co jeszcze nie protestują, już ten tysiąc w głowie dźwięczy.

I tak jak wszyscy o tysiącu gadają, tak wszyscy też powtarzają jak mantrę, że za ich pracę bardzo, bardzo ważną nie mogą przecież dostawać mniej, niż w Lidlu i Biedronce. I tu już mi się scyzor w kieszeni otwiera – bo niby dlaczego nie?

Bo niby dlaczego ta pani z Lidla czy Biedronki przysłowiowej ma zarabiać mniej? Ciężko haruje i to też w weekendy, bez szans na fejsika w pracy, luźniejszy piąteczek i kawkowanie co kwadrans, za to z dużymi szansami na wykłócanie się z nabzdyczonymi klientami albo złodziejami. To nie jest lekka i przyjemna robota, tłumy po nią nie stoją i to ona szuka pracownika. No a za co tak naprawdę płaci się lepiej? Albo za wyjątkowe umiejętności, albo za odpowiedzialność i stres, albo za obciążenia, które sprawiają, że tej roboty nikt nie chce. I pewnie za parę innych rzeczy też, ale generalnie tym lepiej płacimy za pracę, na którą jest zapotrzebowanie, im mniej jest ludzi, którzy potrafią albo chcą ja wykonywać.

Przynajmniej teoretycznie. Bo cóż, nasz rynek pracy i płacy obserwuję jako prostaczek Boży, ale nie trzeba być ekspertem, żeby zacząć się bać. I nie chodzi tylko o to, że rzeczywiście za mało zarabiamy, powodów jest więcej. Opieramy nasz rynek w wielu miejscach na Ukraińcach, ale nic nie robimy, żeby ich zatrzymać, a już za chwileczkę zwieją do Niemiec. Narzekamy, że wiele kobiet nie pracuje, ale nic nie robimy, żeby cywilizować zasady pracy na część etatu. Bo półetatowiec to w Polsce zwykły frajer - dostaje kasę za 20 godzin, a wszyscy oczekują, że będzie zaiwaniał, jak na pełnym etacie. Obciążamy płace składkami i daninami tak, że nigdy nie poradzimy sobie z szarą strefą, bo to prosty pomysł - a nie ma odważnych, co to by ruszyli uprzywilejowane branże. I tak dalej i dalej.

I na koniec - ostatnio odwiedził mnie pan od płytek. Cud prawdziwy, że udało mi się go zwabić, bo terminy ma za pół roku. Pan zaproponował mi stawkę, o której jako redaktor mogę tylko pomarzyć, ale nawet nie śmiem. I ja się oburzyłem, a on się oburzył moim oburzeniem. No i co można zrobić? Albo zapłacić za kompetencje rzadkie i poszukiwane, albo odpalić youtube’a. I nauczyć się układania płytek.

Opieramy nasz rynek w wielu miejscach na Ukraińcach, ale nic nie robimy, żeby ich zatrzymać, a już za chwileczkę zwieją do Niemiec. Narzekamy, że wiele kobiet nie pracuje, ale nic nie robimy, żeby cywilizować zasady pracy na część etatu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska