Cierpliwa Temida

<!** Image 1 align=left alt="http://www.express.bydgoski.pl/img/glowki/piorkowski_waldemar.jpg" >Na razie, według zapisów w aktach sprawy, zarzuty stawiane sędziemu Zbigniewowi W. przedawniają się w sierpniu tego roku. Powoli zaczyna się jednak przebąkiwać, że tak wcale być nie musi. Podobno istnieją jakieś najnowsze orzeczenia Sądu Najwyższego, mówiące o tym, iż w przypadku spraw, w których konieczne było najpierw uchylenie immunitetu, a tak było w przypadku Zbigniewa W., do przedawnienia oskarżeń dochodzi znacznie później. W sierpniu okaże się, jak będzie w rzeczywistości, bo na razie nic nie wskazuje na to, że do tego czasu uda się doprowadzić do prawomocnego wyroku w tej sprawie. Mimo iż sąd zaczyna dwoić się i troić, żeby nie wyjść na ofermę, która przez wiele lat nie potrafił zakończyć procesu w sprawie bądź co bądź dotyczącej tylko kulis domowej awantury, a nie zdrady stanu lub skomplikowanych okoliczności podwójnego zabójstwa.

<!** reklama>Nawet jeżeli włocławski proces umrze śmiercią naturalną, co będzie na pewno porażką wymiaru sprawiedliwości, to nad sędzią W. wisi jeszcze jedno niezakończone postępowanie dyscyplinarne. Dotyczy też awantury, ale tym razem takiej, która rozegrała na świeżym powietrzu. W jednym z toruńskich lasków, a jej głównym bohaterem jest pies sędziego. Biegał z elektroniczną obrożą i ponoć chciał gryźć. Sędzia miał natomiast użyć swego autorytetu i nieparlamentarnych słów, aby wytłumaczyć adwersarzom, że jego zwierzę jest na wyraz zdyscyplinowane, a ci, którzy są innego zdania, mogą „spadać na drzewo”. Tam też posyłany jest notorycznie przez Zbigniewa W. włocławski sąd. Ja bym się na miejscu Temidy już nieco wkurzył.