Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co było ukryte w podwójnym suficie kamienicy przy Szerokiej? [Retro]

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Rynek Staromiejski ze szpalerem lip po południowej stronie Ratusza Staromiejskiego. Drzewa zostały posadzone wiosną 1900 roku. W tym czasie posadzono drzewa także m.in. przy ulicy Mostowej
Rynek Staromiejski ze szpalerem lip po południowej stronie Ratusza Staromiejskiego. Drzewa zostały posadzone wiosną 1900 roku. W tym czasie posadzono drzewa także m.in. przy ulicy Mostowej Z archiwum Szymona Spandowskiego
120 lat temu majątek Torunia był szacowany na niemal 8 milionów marek. Ponad 2 miliony warte były miejskie lasy. Drzew w Toruniu przybywało, np. w kwietniu 1900 roku obsadzono lipami południową pierzeję Rynku Staromiejskiego.

Z tymi nieruchomościami zawsze jest sporo problemów. Jak już wiele razy pisaliśmy, ponad sto lat temu nasi przodkowie obracali nimi bardzo często. Taki puszkarz Ewald Peting na przykład w pierwszych miesiącach 1900 roku kupił bądź sprzedał co najmniej cztery budynki. Jeden z nich - przy Łaziennej - nabył, aby po kilku tygodniach się go pozbyć. Trzeba przyznać, że z zyskiem. No i bądź tu teraz mądry człowieku i szukaj, o jakie to budynki chodzi. Szczególnie, że ich numeracja na ogół była inna, a czasami ulice nazywały się zupełnie inaczej niż obecnie. Tak, z nieruchomościami bywa czasami urwanie głowy. No, chyba że wśród informacji o tym, kto co kupił, pojawi się jakiś stary znajomy. To co innego.

„Mistrz ślusarski p. Doehn nabył własność wdowy p. Leetz położoną przy ul. Arabskiej numer 8 i 10 a składającą się z domu mieszkalnego i spichrza. Cena kupna wynosi 44.000 marek”.

Dzień dobry! Mistrza ślusarskiego pana Doehna poznaliśmy w 2018 roku, gdy wzięliśmy pod lupę piękne napisy reklamowe, które pojawiły się przy wejściu do „Oberży”, podczas remontu fasady kamienicy przy Rabiańskiej 9.

Polecamy

Rabiańska, jak wiadomo, do 1920 roku była ulicą Arabską, zaś Georg Doehn, poza budynkiem, w którym znajdował się warsztat, posiadał również dwie kamienice po drugiej stronie ulicy, czego dowiedzieliśmy się dzięki księgom adresowym oraz fotografii z początku XX wieku, na której widać reklamy mistrza ślusarskiego. Teraz wiemy, kiedy przyszły radny miejski te budynki kupił i ile za nie zapłacił.

Szacowanie mienia

Skoro już jesteśmy przy wycenie majątków, to ile mogło być wtedy warte mienie, którym zarządzali gospodarze miasta? Takie rachunki w tamtych czasach były robione i podawane do publicznej wiadomości. Działo się tak m.in. na początku kwietnia A.D. 1900.

„Majątek miasta Torunia w nieruchomościach obliczono na 7.935.340 marek, z czego 2.319.036 marek przypada na lasy - informowała „Gazeta Toruńska”. - Wartość domów wstawiono w rachunek według ubezpieczenia od ognia, a wartość gruntów według osobnej taksy. Ulice, chociaż są własnością miasta, nie wchodzą do rachunku, natomiast uwzględniono wartość kolei nadbrzeżnej”.

Jeśli chodzi o ulice, to kilka dni później w gazecie pojawiła się ciekawa informacja dotycząca zasad, na jakich po głównej arterii Bydgoskiego Przedmieścia mogli się poruszać rowerzyści.

„Kołownicy mogą aż do godziny 10 z rana jeździć ścieżką po lewej stronie ul. Bydgoskiej od ulicy Parkowej aż do cegielni, ale powinni tam jeździć uważnie, aby nie potrącali przechodniów, gdyż w przeciwnym razie policya odbierze im to prawo”.

Parkowa to obecna ulica Konopnickiej. Rowerzyści mogli więc sobie jeździć do zachodniego końca Bydgoskiej, musieli tylko uważać, aby nie najechać nikomu na odcisk i oczywiście pilnować godziny.

Niedawno przyglądaliśmy się, jak przez ponad sto lat zmieniał się przebudowywany właśnie plac Rapackiego i ul. Chopina. Prowadzone w tej chwili w centrum Torunia roboty drogowe obejmują  Wały generała Sikorskiego, al. Jana Pawła II, a także plac Niepodległości. Pod archiwalną lupę trzeba zatem wziąć również i te miejsca.>>>>> Zobacz więcej

Tak zmieniały się Wały gen. Sikorskiego i aleja Jana Pawła I...

Ci, którzy oglądają pochodzące z pierwszych dekad XX wieku zdjęcia toruńskiego Rynku Staromiejskiego, ze zdumieniem spoglądają na szpaler drzew rosnących wzdłuż Ratusza. Lipy po południowej stronie głównego placu starówki posadzone zostały w kwietniu 1900 roku. W tym samym czasie pojawiły się również nowe drzewa na ulicy Mostowej i św. Jakuba, przy czym 12 młodych lip posadzonych na ulicy Jakubowej jakiś łajdak pokaleczył, co prasa odnotowała z oburzeniem.

Co to za obraz?

No, to teraz coś z zupełnie innej beczki, czy też raczej z zakamarków starej kamienicy.

„Na nieruchomości kupca Wollenbega przy ul. Szerokiej po oderwaniu części sufitu spostrzeżono drugą powałę, a na niej wielki obraz olejny w ramach”.

Nie można było napisać więcej? Co to za obraz? Cóż, przynajmniej wiemy, gdzie został znaleziony - kamienica Wollen-bergów stała na zachodnim narożniku ul. Szerokiej i Schillera, czyli Szerokiej i Szczytnej. Znalezisko zapewne miało związek z przebudową sędziwego domu, jaka miała miejsce w 1900 roku. Po niej i po dwóch wielkich pożarach w 1903 i 1912 roku nabrała ona takich kształtów, jakie oglądamy obecnie.

Z kamienicą sprzed przebudowy związana była legenda. Opisał ją Marian Sydow na łamach „Słowa Pomorskiego” w roku 1933.

„Dawnemi czasy stał na rogu ulicy Szerokiej i Szczytnej w Toruniu osobliwy dom - czytamy. - Budowa jego wskazywała na sędziwy wiek, lecz nie to było osobliwe, bo dużo miał niegdyś Toruń starodawnych budowli. Szczyt domu miał dziwny wygląd, gdyż zamiast ściany nad górnemi piętrami był otwór byle jak zabity deskami. O tem, jak powstało niezwykłe uszkodzenie okazałej kamienicy, w ciągu długich lat widoczne, tak sobie opowiadano w Toruniu: Dawno temu należał dom do bogatego rajcy miejskiego nazwiskiem Augustin, który poślubił piękne, choć biedne dziewczę. Miłując się serdecznie, pędzili żywot szczęśliwy i jedna tylko chmurka zacieniała ich życie małżeńskie - przez długie lata daremnie czekali na potomstwo.

Zdarzyło się tedy, że dnia pewnego, kiedy rajca był nieobecny, zjawił się w jego domu jakiś nieznany mężczyzna, który podał się za starego przyjaciela pana domu. Mile przyjęty przez jego małżonkę, okazał się rozmownym towarzyszem. Dużo i pięknie gaworzył o swych dalekich podróżach i wnet w pogawędce dowiedział się o najmilszem życzeniu bezdzietnego małżeństwa. Widocznie przejęty troską urodziwej gospodyni, przyrzekł jej rychłe spełnienie życzenia, w zamian za pisemne zobowiązanie, że za to odda to, co najdroższe...”.

Dalszy ciąg tej opowieści jest do przewidzenia. Na prośbę wygadanego czorta zdesperowana kobieta przypieczętowała umowę krwią, później Augustinowie doczekali się syna i to on stał się dla nich najważniejszy na świecie.

Oj, ożyły wspomnienia! Niedawno pokazaliśmy kilka zdjęć z otwarcia Filmaru w październiku 1996 roku. Posypały się komentarze - a tu był taki sklep, a tu taki. Tu była sympatyczna obsługa, a do sklepu muzycznego chodziło się oglądać gitary... W archiwum "Nowości" mamy sporo fotografii z początków Filmaru: ze sklepów, które się tam znajdowały, z imprez jakie odbywały się przed centrum handlowym, no i z samego jego otwarcia, kiedy to 50 ochroniarzy nie dało rady zatrzymać tłumu. Proszę oglądać i wspominać! >>>>>>>>>

Toruń. Tak otwierano "Filmar". 50 ochroniarzy nie dało rady!...

Diabeł wrócił i tym razem już bez kurtuazji zażądał wydania dziecka. Pani Augustinowa stanęła jednak do walki. Po dość długich zmaganiach zamknęła szatana w izdebce na szczycie domu, wcześniej wyrywając mu i niszcząc cyrograf. W tej sytuacji czort salwował się ucieczką, burząc przy tym fragment fasady. Uszkodzony mur straszył później latami, ponieważ diabelska klątwa nie pozwalała go odbudować.

Czy to diabeł zdeponował również między sufitami budynku wielki olejny obraz w ramach? Nie, pewne jest jednak, że 120 lat temu bardzo mocno namącił ludziom w głowach.

W kwietniu 1900 roku, w każdym kolejnym numerze „Gazety Toruńskiej” pojawiały się informacje z Chojnic. W połowie marca w tamtejszym mnisim stawie znaleziono pozbawiony głowy i kończyn korpus młodego człowieka. Jak się okazało, ofiarą brutalnego zabójstwa padł gimnazjalista Ernest Winter. Wielu mieszkańców miasta i okolic było przekonanych, że uczeń padł ofiarą dokonanego przez Żydów mordu rytualnego. Napięcie podsycane przez decyzje władz, które nie potrafiły sobie poradzić z problemem, kilka tygodni później doprowadziło do głośnego pogromu. Wiosną 1900 roku fala szaleństwa dotarła również do Torunia, jednak szybko się rozeszła.

Pierwszy chrzest baptystów

W połowie kwietnia „Gazeta Toruńska” poinformowała, że obok synagogi przy ulicy Schillera trzech panów miało zaczepić pewnego wyrostka. Z relacji napadniętego wynikało, że próbowali go wciągnąć do środka, a zrezygnowali tylko dlatego, że napadnięty zaczął krzyczeć. „Gazeta” odnotowała jednak również, że według innych relacji młokos miał zaczepiać przechodniów nawołując do pogromu. I pewnie tak musiało być, ponieważ temat już na łamy nie wrócił.

Jakże inna była „Gazeta Toruńska” od ociekającego antysemityzmem międzywojennego „Słowa Pomorskiego”! Tym większa chwała redaktorom „Gazety”, którzy chociaż pracowali w trudnych czasach zaborów, nie dawali się oślepić nacjonalizmowi.

Ładny tego przykład pojawił się zresztą na łamach polskiego dziennika przed Wielkanocą 1900 roku. „Gazeta Toruńska”, cytując niemiecką „Die Presse” napisała, że w Wielki Piątek w Toruniu ma się odbyć pierwszy chrzest baptystów. Dalej, także powołując się na „Pressę”, „Gazeta” podała, że baptyści pojawili się w XVII wieku w Anglii, a stamtąd dotarli do Holandii i Niemiec.

„Tyle korespondent „Pressy” - czytamy. - Zapomniał on dodać, że rządy protestanckie Anglii i Holandyi prześladowały baptystów, a nie pobłażali im także książęta niemieccy. Dlatego przenosili się oni tłumnie do Polski, jedynego wówczas państwa, w którem istniała wolność wyznania. Holendrzy osiadali mianowicie na nizinach nadwiślańskich, które im przypominały strony rodzinne. Napływ Holendrów był tak wielki, że z czasem niziny nad dolną Wisłą lud zaczął nazywać Holendrami i dziś jeszcze tak je nazywa. Koloniści byli przeważnie rolnikami, co się po holendersku nazywa boeur (wymawiaj bur). Nazwa ta przeniosła się z czasem na innych osadników, zwłaszcza w dobrach królewskich i klasztornych i powoli wyparła staropolskie nazwy „gospodarz” i „chłop”. (...) Taki wpływ wywarli na nasz lud przybysze holenderscy, współplemieńcy walczących przeciw Anglii Transwalczyków”.

Krwawe zmagania Burów z brytyjskimi najeźdźcami otwierały wtedy w „Gazecie Toruńskiej” każdą rubrykę z wiadomościami ze świata.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska