Co ciekawego w piątkowym wydaniu Magazynu "Nowości"? [ZAPOWIEDŹ]
Wszyscy troszczyli się o Piotrusia. Babcia, asystent rodziny, kurator, sąd...
Przez sześć godzin toruńscy ortopedzi operowali 2,5-letniego Piotrusia z Rypina. Tyle trwało zespalanie kości nóg, złamanych wieloodłamowo. Żaden specjalista nie uwierzy, że takie obrażenia wywołało u dziecka „uderzanie otwartą dłonią w pośladki”.
Cierpienia Piotrusia trwały długo. 27 marca jego matka, po powrocie do do-mu z noworodkiem, zastała go w domu zmaltretowanego. Gdy stawiła się z nim w rypińskim szpitalu, lekarze nie mieli wątpliwości. Po pierwsze, co do tego, że po udzieleniu najpilniejszej pomocy dziecko trzeba przetransportować do specjalistycznego ośrodka. Po drugie, że sprawę zgłosić muszą policji. Obrażenia nie były z tych, które 2,5-latek może odnieść wskutek zabawy czy wypadku. To był stan „po pobiciu”.