Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co ma kurnik do komisarza?!

Grażyna Ostropolska
Mieszkańcy miejscowości Pauliny twierdzą, że odór dochodzący z pobliskich kurników nie pozwala im normalnie żyć
Mieszkańcy miejscowości Pauliny twierdzą, że odór dochodzący z pobliskich kurników nie pozwala im normalnie żyć Dariusz Bloch
„Stop wielkoprzemysłowym fermom”, „Nie chcemy drugiego Żuromina” - takie hasła przyświecały protestom mieszkańcom gminy Dobrcz. Część z nich osobiście poczuła, a właściwie nawąchała się uroków życia w sąsiedztwie kurników.

Tu nie da się żyć! - mówią zgodnie pani Józefa i Sylwia. Mieszkają w sąsiedztwie kurzej fermy w Paulinach w gminie Dobrcz. Dwa ogromne kurniki należą do rodziny K., najbogatszych rolników w okolicy. - Od dwóch lat nie otwieramy okien, bo potworny smród wdziera się do mieszkania - skarżą się kobiety. - Zobaczcie, jak wygląda teraz nasza droga. Pełno na niej kurzych odchodów, bo tego, co spadnie z przyczepy, nikt nie sprząta. Wywożą to łajno pod las i tam składują, zanim trafi na pola - podpowiadają mieszkańcy Paulin. - Tiry niszczą nam drogę. Robi się niebezpiecznie. Strach wypuścić dzieci z domu. I strach pomyśleć, co będzie, jeśli rodzina K. zrealizuje swoje plany i mimo naszego sprzeciwu postawi w Paulinach sześć kolejnych kurników - dzielą się obawami.

Strach przed uczynieniem z ich gminy brojlerowego zagłębia zjednoczył mieszkańców. Kontaktowali się za pomocą mediów społecznościowych, zakładali stowarzyszenia. Informacja o tym, że rodzina K. zamierza postawić na terenie gminy Dobrcz 20 kurników po ok. 3000 m kw. pow. każdy, rozniosła się w końcu ub. roku lotem ptaka. Wcześniej niewielu mieszkańców wiedziało o tych planach.

- Inwestorzy znaleźli chytry sposób

na utrzymanie kurzych inwestycji w tajemnicy przed sąsiadami. Nie chcieli, by byli oni stroną postępowania i mieli prawo do sprzeciwu, więc wydzielali działkę pod inwestycję na swojej własnej działce i w ten sposób sami byli dla siebie jedynym sąsiadem - słyszymy. Kolejny kruczek prawny pomógł inwestorom ominąć przepisy, dotyczące ferm wielkoprzemysłowych. - Wnioskowali do wójta gminy Dobrcz o wydanie decyzji o warunkach zabudowy na postawienie 20 dużych hal, ale z niewielką obsadą kur: od 10 do 15 tys. sztuk w każdej, bo tyle drobiu w kurniku nie wymaga zezwoleń środowiskowych - tłumaczą nam sens prawnego kruczka i dodają: - Z papierów wynikało, że chcą postawić pięciogwiazdkowy hotel dla kur, gdzie na każdą będzie przypadać 0,9 m kw. powierzchni. Wójt wydawał takie decyzje, co pozwalało inwestorom zrobić projekt i wystąpić o pozwolenie na budowę. Ci jednak w międzyczasie wystąpili do wójta w wnioskiem, dotyczącym zwiększenia obsady kurników i to kilkunastokrotnie, co czyniło z kurzego ekstra hotelu typową fermę. Zamawiali na swój koszt raporty oddziaływania kurników na środowisko, potwierdzające, że wszystkie emitowane przez planowaną fermę zanieczyszczenia zmieszczą się w normie, a gmina kierowała te raporty do sanepidu i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska - tłumaczą nasi rozmówcy. To grupa mieszkańców, która w referendum głosowała za odwołaniem rady i wójta gminy Dobrcz. Głosów „za” nie wystarczyło na odwołanie wójta Krzysztofa Szali, ale na pozbawienie mandatów wszystkich radnych i owszem. Czym samorządowcy narazili się mieszkańcom?

Mieszkańcy miejscowości Pauliny twierdzą, że odór dochodzący z pobliskich kurników nie pozwala im normalnie żyć
Mieszkańcy miejscowości Pauliny twierdzą, że odór dochodzący z pobliskich kurników nie pozwala im normalnie żyć Dariusz Bloch

- Gmina powinna zweryfikować raporty pod kątem wiarygodności, bo nikt nie uwierzy w to, że urzędnicy nie wiedzieli o tym, iż dwa różne wnioski (na hale z małą i z wielką obsadą kur) dotyczą tej samej lokalizacji. A przed skierowaniem tych opinii do RDOŚ i sanepidu należało zorganizować konsultacje społeczne - słyszymy.

- Wydzielenie działki w działce

to prawo każdego rolnika. Może on skorzystać z usług geodety, by ten wydzielił działkę w działce i wielu tak robi - twierdzi Krzysztof Szala, wójt Dobrcza. Twierdzi, że sprawy dotyczące kurników załatwia zgodnie z obowiązującymi procedurami.

- Wójt zapomniał, że stroną postępowania jest każdy mieszkaniec gminy, którego interesu prawnego i faktycznego ta sprawa dotyczy - burzą się mieszkańcy. Gdy kurza inwestycja wyszła na jaw i zaczęły się protesty, wójt zgodził się z argumentacją tych, którzy wystąpili o wznowienie postępowania, ale w międzyczasie wydał inwestorom zaświadczenie, z którego wynika, że jego pierwotne decyzje o warunkach zabudowy są ostateczne. - A to pozwala inwestorom wystąpić o pozwolenie na budowę wielkogabarytowych hal - oburzają się przeciwnicy ferm.

Czytaj dalej - kliknij poniżej:

Przedstawiciele miejscowego ruchu oporu wybrali się do Żuromina, drobiarskiego zagłębia, gdzie powstały setki takich kurników. - Tam stoi kurnik przy kurniku, a mieszkający obok ludzie mówią, że nie da się tam normalnie żyć - słyszymy od uczestników eskapady.

W Żurominie gościł też niedawno prezydent Andrzej Duda, który dostrzegł potrzebę ustawowych regulacji prawnych, zabraniających lokowania wielkoprzemysłowych ferm w sąsiedztwie domów mieszkalnych. W Żurominie wykorzystano fakt, że gmina nie uchwaliła miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, więc do budowy ogromnych kurników wystarczyła decyzja o warunkach zabudowy. I nawet wtedy, gdy wójt czy burmistrz odmówił ich wydania, to Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchylało jego decyzję. Tego, jak setki ustawionych obok siebie kurników łącznie oddziałują na środowisko, nikt nie bada, bo raport środowiskowy, który zatwierdza RDOŚ, dotyczy pojedynczej inwestycji, a wtedy ilość emisji szkodliwych substancji, np. amoniaku i siarkowodoru, oraz natężenie hałasu, spowodowanego pracą wentylatorów czy ruchem aut dostawczych, są w normie. - To fikcja na papierze, bo wystarczą pomiary odoru, czego nikt w Polsce nie bada - wytykają przeciwnicy ferm.

Mieszkańcy miejscowości Pauliny twierdzą, że odór dochodzący z pobliskich kurników nie pozwala im normalnie żyć
Mieszkańcy miejscowości Pauliny twierdzą, że odór dochodzący z pobliskich kurników nie pozwala im normalnie żyć Dariusz Bloch

- Wolimy się uczyć na błędach innych, a nie własnych i dlatego w gminie Dobrcz trwa wyścig z czasem - tłumaczą mieszkańcy. Chcą natychmiastowego uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, bo tylko to może zatrzymać budowę w Paulinach 6 ogromnych hal, produkujących rocznie ok. 3 mln brojlerów. Mają szansę, bo na poniedziałek zwołano sesję gminnej rady. Nietypową, ponieważ od 8 czerwca

funkcję Rady Gminy Dobrcz pełni jednoosobowo

radca prawny Andrzej Berdych. Wyznaczyła go do tej roli premier Beata Szydło. Berdych może uchwalać nowe prawo do czasu powołania nowej rady (wybory zaplanowano na 23 lipca). To ewenement na skalę Polski, bo w ostatniej kadencji lokalnych samorządów tylko w Dobrczu udało się odwołać radę w wyniku referendum. Pytamy komisarza o najbliższe plany. - Priorytetem rady jest uchwalenie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla działek w Paulinach, gdzie w „Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy Dobrcz” z 2006 r. przewidziano las, a nie kurze fermy. Jeśli ten plan zostanie uchwalony i wojewoda nie wniesie zastrzeżeń, stracą moc wszystkie decyzje administracyjne dotyczące tego terenu - tłumaczy Berdych.

- Chyba że mając w ręku decyzję wójta, inwestorzy, czyli rodzina K., wystąpiła do starosty o pozwolenie na budowę nowych hal w Paulinach i je dostała. Mimo tego że w dokumentach znalazło się nieprawdziwe stwierdzenie o dostępie do drogi publicznej, którego wydzielona na tę inwestycję działka w działce de facto nie ma - obawiają się mieszkańcy. Czy słusznie?

- Pozwolenia na budowę tych kurników inwestorzy nie mają, a sprawa dostępu do drogi publicznej na etapie ustalania warunków zabudowy nie jest, zdaniem SKO, istotna, więc te obawy są bezzasadne - uspokaja wójt Szala. Jego zdaniem referendum było wynikiem politycznej manipulacji. - Zaangażowała się w to partia Kukiza i „Nowoczesna” - twierdzi.

W tym tygodniu w lokalnych mediach pojawiły się sponsorowane artykuły z nagłówkiem „Stop manipulacji mieszkańcami gminy Dobrcz” . - Wkrótce ustalimy, czy za ten szkalujący przeciwników, opatrzony rysunkiem marionetki i świadczący o panice wójta artykuł zapłacono z budżetu naszej gminy, czy może znalazł się inny sponsor? - zapowiadają mieszkańcy.

Wezwali ochronę
Chcieliśmy porozmawiać z kimś rodziny K., która inwestuje w wielkoprzemysłowe kurniki w gminie Dobrcz. Podjechaliśmy pod kurzą fermę w Paulinach. Zostawiliśmy auto na drodze dojazdowej i przekazaliśmy pracownicy fermy kartkę z prośbą o telefoniczny kontakt. Odpowiedzią było wezwanie agencji ochrony, która kazała nam opuścić publiczną drogę wiodącą do firmy, twierdząc, że jest to teren prywatny.

Mieszkańcy miejscowości Pauliny twierdzą, że odór dochodzący z pobliskich kurników nie pozwala im normalnie żyć
Mieszkańcy miejscowości Pauliny twierdzą, że odór dochodzący z pobliskich kurników nie pozwala im normalnie żyć Dariusz Bloch

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska