- Dla lip przy ulicy Piastowskiej gwoździem do trumny były ostatnie dwa, trzy lata - mówi pani Dorota, mieszkanka jednej z kamienic przy lipowej alei. - Wzrost liczby samochodów nie wyszedł im na zdrowie. Źle wpłynęły na nie ciężarówki i autobusy, które przetaczały się Piastowską podczas remontu ulicy Warszawskiej. Ich kondycji moim zdaniem nie poprawiły również prowadzone w tym czasie tak zwane cięcia sanitarne. Przez te ostatnie lata lipy ucierpiały znacznie bardziej niż wcześniej przez całą dekadę.
Zobacz także: Akcja „Nowości”. Wypowiadamy wojnę śmieciom! [ZDJĘCIA]
Tych dekad lipowa aleja przy Piastowskiej ma za sobą sporo. Zachwyt i uznanie budziła już we wczesnych latach XX wieku, kiedy tonąca w zieleni ulica stała się promenadą małego Berlina, jak nazywano ten fragment miasta. Słowa uznania na jej temat padły między innymi wiosną 1929 roku na łamach „Słowa Pomorskiego”.
„Jedną z najładniejszych ulic Torunia jest bodaj ul. Piastowska ze środkową promenadą z czterema rzędami lip, zwracając uwagę każdego obcego, przyjeżdżającego na dworzec miejski do Torunia” - pisał anonimowy czytelnik narzekając przy okazji na stan nawierzchni środkowej promenady.
Dziś wygląd przejścia między szpalerami drzew jest sprawą drugorzędną. Mieszkańców bardziej martwi i oburza to, że ten szpaler może zniknąć.
Ze względu na złą kondycję lip w Urzędzie Miast zapadła decyzja o wycince 55 z nich. Oznacza to, że jesienią pod topór pójdzie ponad połowa rosnących tu starych drzew: 24 lipy po stronie północno-wschodniej i 31 od strony południowo-zachodniej. Gospodarze zieleni miejskiej zapewniają, że innego wyjścia nie ma, ponieważ z posiadanych przez magistrat ekspertyz wynika, że te drzewa są zagrzybione, słabe i chociażby ze względów bezpieczeństwa należy je usunąć oraz posadzić w ich miejscu nowe.
Sporej grupie mieszkańców takie rozwiązanie nie przypadło do gustu. Wątpliwości pod tym względem ma również wiceprzewodniczący Rady Miasta Torunia Michał Jakubaszek (PiS), a poza tym prawnik posiadający kancelarię w tej okolicy.
- Nie każde drzewo rośnie jak strzała i ma wzorcowe parametry - mówi. - Nie oznacza to jednak, że trzeba je wyciąć.
Radny analizuje dokumenty, by - jak mówi - znaleźć optymalne rozwiązanie. Na te poszukiwania ma jeszcze kilka miesięcy, drwale mają się pojawić na Piastowskiej jesienią. W odróżnieniu od wielu prywatnych miłośników igraszek z piłą mechaniczną korzystających z możliwości, jakie dało „prawo Szyszki”, gospodarze miasta nie zlecają wycinek w czasie, gdy na drzewach ptaki wiją sobie gniazda.
NowosciTorun
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?