Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co zrobi Tomasz Gollob?

Piotr Bednarczyk
Tomasz Gollob w Unibaksie? Jeszcze niedawno byłoby to nie do pomyślenia. Niektórzy kibice do tej pory nie wyobrażają sobie, bo mogło tak się skończyć. Ale...

Tomasz Gollob w Unibaksie? Jeszcze niedawno byłoby to nie do pomyślenia. Niektórzy kibice do tej pory nie wyobrażają sobie, bo mogło tak się skończyć. Ale...

<!** Image 3 align=none alt="Image 200224" sub="Kilkadziesiąt minut zająłby dojazd Tomaszowi Gollobowi spod domu do boksu na Motoarenie [Fot.: Łukasz Trzeszczkowski]">Coraz więcej wskazuje jednak na to, że wychowanek (i ikona) Polonii Bydgoszcz przeniesie się do klubu Romana Karkosika. Dywagacje spotęgował ogłoszony w piątek regulamin rozgrywek. Gollob z niską średnią KSM stał się dla torunian łakomym kąskiem.

Już na przełomie lat 2006/2007, gdy Karkosik przejmował toruński klub, prowadzono z Gollobem negocjacje. Wówczas zakończyły się niepowodzeniem. Dzisiejsze rozmowy mają jednak dużo racjonalniejsze podstawy do tego, by zakończyły się sukcesem.<!** reklama>

Minus? Kibice

Spójrzmy bowiem na nie okiem bydgoszczanina. Jakie są minusy jego przejścia do Unibaksu?

Właściwie - jest tylko jeden. Niechęć części kibiców, którzy nie wyobrażają sobie wychowanka Polonii w „ich” zespole. Już niektórzy rozpoczęli akcje na portalach społecznościowych w stylu „NIE dla Golloba w Toruniu”, piszą też maile z protestami do mediów. Dlatego bydgoszczanin musi się liczyć z oziębłym przyjęciem części fanów Unibaksu. Dla jasności - tylko części, bo są i osoby zachwycone pomysłem sprowadzenia byłego mistrza świata do Torunia. Mimo wszystko jednak postawa kibiców to minus. Bo gdzie indziej Gollob byłby witany z taką rezerwą? Może ew. w Zielonej Górze, ze względu na jego starty w Stali Gorzów. Ale reszta Polski przyjęłaby go z otwartymi ramionami.

Gollob może jednak sobie przekalkulować. A liczba plusów związanych z decyzją przejścia do Torunia jest dużo większa.

Przede wszystkim bydgoszczanin to osoba, która lubi pieniądze, co stało się zresztą źródłem kilku anegdot w żużlowym światku (pierwsza z brzegu - dlaczego Gollob zamontował sobie podwójny zbiornik paliwa w samochodzie? Bo w kontrakcie ze Stalą Gorzów ma zapewnione bezpłatne tankowanie...). A już szczególnie nie lubi dostawać pieniędzy z opóźnieniem.

Do dzisiaj nie może się pogodzić się z sytuacją jego końcówki jazdy w Polonii Bydgoszcz. Podobno ówczesny klub nie zapłacił mu miliona złotych. Golloba to tak dotknęło, że każdą rozmowę o ewentualnym powrocie do macierzystego klubu zaczyna pytaniem, co z tym milionem?

Jedno jest pewne - jego późniejsi pracodawcy byli solidni. Za czasów startów Unii Tarnów o godziwe i terminowe wypłaty zadbał późniejszy przyjaciel, prezes Grzegorz Ślak. Później, w Gorzowie, o bydgoszczanina jak o syna dbał Władysław Komarnicki.

Gdzie teraz Gollob mógłby liczyć na równie solidnego płatnika? Kusi go m. in. Rzeszów, stabilny finansowo klub, choć prezes Marta Półtorak potrafiła już rozstać się choćby z Rune Holtą w wielkiej kłótni, gdy obcięła mu pieniądze. Unibax wydaje się pod tym względem najsolidniejszy. Również od beniaminka z Gniezna, który - to wiadomość z ostatniej chwili - włączył się do rywalizacji od bydgoszczanina.

Nie wiadomo, jaką rolę w ew. przejściu Golloba do Torunia mógłby odegrać wspomniany Grzegorz Ślak. Po tym, jak przestał pracować w Rafinerii Trzebinia, sponsorze Unii Tarnów, trafił do imperium Romana Karkosika. Może więc to on macza palce w przedsięwzięciu „Gollob do Torunia”?

Pewni sponsorzy

Roman Karkosik mógłby zapewnić bydgoszczaninowi sponsorów - choćby któreś ze swoich spółek. W tegorocznym Grand Prix Gollob jeździł z pustymi miejscami na kevlarze na wysokości ramion. Nie wiadomo, czy nie znalazł na to miejsce (trzeba przyznać - jedno z najbardziej atrakcyjnych) sponsora, czy po prostu ktoś nie dotrzymał warunków umowy. Jedno jest pewne - zawodnik stracił możliwość pozyskania potencjalnie dużych pieniędzy. Wiążąc się z Karkosikiem mógłby być pewny, że nie dojdzie do powtórki sytuacji.

Inny argument, przemawiający za przenosinami do Torunia, to Motoarena. Gollob uwielbia toruński tor. Jest jego rekordzistą i zawsze wypadał na nim znakomicie. Teraz, gdy większość drużyn będzie musiała się osłabić, może liczyć, że w ekstralidze będzie osiągał kilkunastopunktowe zdobycze w każdym z meczów.

Po traumie, jaką przeżył w mijającym roku w Gorzowie, gdzie trener Piotr Paluch przygotowywał znienawidzoną przez Golloba ciężką nawierzchnię, jazda „u siebie”, czyli na Motoarenie, byłaby dla tego żużlowca lekka, łatwa i przyjemna.

Mógłby „odbudować” swoją formę. A już na pewno poprawić średnią. W zeszłym sezonie na torze w Gorzowie zdobywał przeciętnie niecałe 1,6 pkt na bieg (na wyjeździe - ponad 2,1). Na Motoarenie tak słaba średnia byłaby nie do pomyślenia. W tym roku w meczu ligowym zdobył w Toruniu 12+1 pkt. (2,3,2,2*,3,w), a w turnieju Grand Prix - 21 (3,2,3,3,3,3,4).

Ktoś mógłby doliczyć do plusów przenosin do Torunia również fakt, że Gollob na co dzień jeździłby na torze, na którym rozgrywana jest runda Grand Prix. Ale plus to wątpliwy - nawet bez tego w toruńskich zawodach wypadał bardzo dobrze, więc da sobie pewnie radę i bez przenosin do Unibaksu.

Blisko z domu

Ale jest za to jeszcze jeden plus, którego lekceważyć nie można - wygoda. Gollob wsiadłby pod swoim domem do samochodu i po kilkudziesięciu minutach byłby już na treningu w swoim boksie na stadionie. Tego argumentu nie można lekceważyć, zwłaszcza że bydgoszczanin ma już swoje lata i „swoje” kilometry w życiu musiał przebyć. I nie zawsze ma dobre wspomnienia - raz uczestniczył w groźnym wypadku samochodowym, innym razem nawet skończył lot awionetką na drzewie, gdy spieszył się z ojcem i Holtą na mecz w barwach Unii Tarnów.

Co z Adrianem?

Jak widać, torunianie mają więc też spore argumenty w negocjacjach z Gollobem. Pytanie tylko, czy są do nich mocno umotywowani. Przede wszystkim pozyskanie bydgoszczanina wiązałoby się z pójściem na wojnę z częścią kibiców. A już w ogóle stosunki stałyby się napięte, gdyby pozyskanie Golloba odbyło się kosztem Adriana Miedzińskiego, ostatniego seniora - wychowanka toruńskiego klubu. W końcu dotąd w dużej mierze o sile „Aniołów” stanowili zawodnicy miejscowi.

Idolami byli m. in. Marian Rose, Jan Ząbik, Wojciech Żabiałowicz, Eugeniusz Miastkowski, Jacek Krzyżaniak, Mirosław Kowalik, Robert Sawina, Tomasz Bajerski, do niedawna ikoną klubu pozostawał Wiesław Jaguś. Gdyby teraz pozbyto się Miedzińskiego, początki Golloba w klubie mogłyby należeć do trudnych, bo kibice fakt, że muszą kibicować trzem rodowitym Australijczykom (lub dwóm i jednemu Duńczykowi), grudziądzaninowi i bydgoszczaninowi w ogromnej większości z pewnością przyjęliby z dezaprobatą. I złość mogłaby się to skrupić na wychowanku Polonii.

Ale to już temat bardziej do przemyślenia dla działaczy, a nie samego Golloba. On jest od tego, żeby zadbać o swoją karierę, a nie patrzeć na toruńskie sentymenty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska