Coraz więcej osób bierze kurs na zdrowie

Ruchu nie da się niczym zastąpić. Im człowiek wcześniej to zrozumie, tym lepiej dla jego zdrowia. Maluchy z Niepublicznego Przedszkola „Rodzinnego” w Lipnie wyszły nacieszyć się słońcem. Po powrocie bez grymaszenia zjadły obiad, bo świeże powietrze zaostrza apetyt.

W lipnowskim parku o różnych porach można spotkać biegaczy. Z roku na rok powiększa się grono osób, które biorą udział w maratonach. Biegają dla zdrowia, dla przyjemności i żeby pokonywać własne słabości. Marzeniem każdego z nich jest „Korona Maratonów Polskich”, która polega na ukończeniu pięciu maratonów w Dębnie, Krakowie, Wrocławiu, Warszawie i Poznaniu w ciągu 24 miesięcy od daty ukończenia pierwszego z nich. W Lipnie może się nią pochwalić Leszek Ruszkowski.

- Od dziewięciu lat uprawiam triathlon - opowiada Paweł Ott. - Trenuję praktycznie codziennie, bo biegam, pływam i jeżdżę rowerem. Sport bardzo wciąga i jest świetnym sposobem na stres. Marzę o zrobieniu całego Ironmana, bo na koncie mam już pięć połówek.

Sam wysiłek nigdy nie jest czymś przyjemnym i można znaleźć mnóstwo wymówek, by nie ćwiczyć, ale samopoczucie po treningu warte jest wyrzeczeń.

- Od trzech lat biorę udział w maratonach - mówi Janusz Sarnowski. - Odkąd biegam, mam więcej energii, nie choruję zimą i ogólnie czuję się o wiele lepiej. Satysfakcji z ukończonego maratonu nie da się z niczym porównać. - Zaczynaliśmy praktycznie w tym samym czasie, a pierwszym naszym maratonem był Maraton Warszawski - dodaje Jarosław Milewski. - Podczas treningów można pewne sprawy sobie poukładać i się do nich zdystansować. Dla mnie to bardzo ważne.

Zdrowiej też się odżywiamy. - Klienci najczęściej kupują jabłka i owoce cytrusowe - twierdzi Wioletta Grzywaczewska. - Wielu z nich robi w domu soki.