Czekają na właścicieli w biurach rzeczy znalezionych [WIDEO]

Biuro Rzeczy Znalezionych znajduje się w budynku głównym Urzędu Miasta Torunia przy Wałach gen. Sikorskiego 8. To pomieszczenie wypełnione głównie rowerami, choć widać również dziecięcy wózek, stare taśmy magnetofonowe, radia i telefony komórkowe.

Coraz rzadziej przynoszą

- Tak zwani indywidualni mieszkańcy coraz rzadziej do nas coś przynoszą, czasami trafiają tu rzeczy znalezione na ulicy przypadkowo przez policyjny patrol, czy na przykład drobne przedmioty: portfele lub telefony komórkowe wrzucone przez kogoś do skrzynek pocztowych - mówi Wiesława Traczyk z Urzędu Miasta Torunia.

[break]
Biuro Rzeczy Znalezionych nie przyjmuje jednak wszystkiego. Jeżeli coś zostało zgubione na ulicy lub w budynkach toruńskiego Urzędu Miejskiego, to jak najbardziej może tu czekać na właściciela. Jeżeli natomiast ktoś znalazł jakąś rzecz na przykład w kinie, teatrze, restauracji lub w innym obiekcie tzw. użyteczności publicznej, to tam powinien ją pozostawić. Biuro przy Wałach nie przyjmuje też sprzętu i ekwipunku wojskowego, broni, amunicji, materiałów wybuchowych, aparatury radiowo-badawczej. Znalezienie takich rzeczy lepiej zgłosić na najbliższym posterunku policji.

Osoby oddające znalezione rzeczy do biura przy Wałach gen. Sikorskiego wypełniają krótki formularz, który jest potwierdzeniem przyjęcia znaleziska. Można tam również zawrzeć prośbę wypłaty tak zwanego znaleźnego. Czy kiedyś rzeczywiście doszło do jego wypłaty?

- Pamiętam taki przypadek, kiedy wypłacono je za znaleziony i przyniesiony do biura telefon komórkowy - dodaje Wiesława Traczyk.
Kiedy po kilku latach nie zgłasza się żaden właściciel zguby, przekazywane są one do urzędu skarbowego, a ewentualne zyski ze sprzedaży na drodze licytacji zasilają skarb państwa.

MZK ma własne biuro

Odrębne biuro rzeczy znalezionych znajduje się przy Miejskim Zakładzie Komunikacji w Toruniu. Tu królują raczej elementy odzieży. Czapki, rękawiczki czy szaliki. Często znajdowane są okulary, portfele czy telefony komórkowe.

- Zdarza się także, że ktoś zapomni wziąć z autobusu lub tramwaju zakupy - mówi Piotr Reich, rzecznik prasowy - Ostatnio pozostawiono tam na przykład dywanik.

Toruńscy policjanci częściej spotykają się z sytuacją, że przy okazji zatrzymania jakiegoś podejrzanego i przeszukania odnajdują przedmioty, wobec których zachodzi podejrzenie, że mogą pochodzić z kradzieży. Bywa też tak, że ten, u którego się one znajdują, nie chce powiedzieć, skąd je ma, a funkcjonariusze również nie wiedzą, kto jest ich właścicielem, ponieważ nie było zgłoszenia ich kradzieży. Wtedy policjanci poprzez policyjne komunikaty w mediach szukają właścicieli.

- Tak było na przykład z kilkoma rowerami odnalezionymi niedawno u podejrzewanego o paserstwo. Podejrzewaliśmy, że pochodzą prawdopodobnie z kradzieży, ale nie było takich zgłoszeń. Daliśmy komunikat ze zdjęciami i dzięki nim jeden z właścicieli się odnalazł i odebrał swoją własność - mówi Wojciech Chrostowski z policji w Toruniu. - Nie robimy systematycznych akcji, jakichś wystaw, podczas których na przykład prezentowalibyśmy wszystko, co skonfiskowano, a nie udało nam się ustalić właścicieli tych przedmiotów. Działamy na bieżąco. Za każdym razem prowadzący konkretne postępowanie podejmuje decyzję, co zrobić z zabezpieczonymi dowodami rzeczowymi.