Czwarty termin: 13 kwietnia

Jeszcze w grudniu były nadzieje, że pod koniec stycznia pojedziemy drugim etapem Trasy Średnicowej. W piątek stało się jasne, że dopiero na wiosnę.

<!** Image 2 align=none alt="Image 184648" sub="Wiceprezydent Grudziądza Marek Sikora tłumaczył radnym, gdzie będą nowe ronda, wiadukt nad torami kolejowymi i gdzie są opóźnienia w budowie średnicówki Fot.: Anita Etter">We wrześniu ubiegłego roku, gdy gołym okiem było widać marazm na wszystkich etapach budowy, brak ludzi i sprzętu, władze miasta podjęły kroki naprawcze. Plan zakładał zdopingowanie wykonawcy do intensyfikacji prac. Wiadomo już było, że pierwszy termin ukończenia budowy średnicówki 5 listopada padł, ale usprawiedliwieniem dla konsorcjum firm budujących drugi podetap Trasy Średnicowej, czyli firm Pajo sp. z o.o., DIIPP Autostrady sp. z o.o., IC Construccion i Ingenieria y Gestion de Obras S.A., IC Construction Polska były lipcowe deszcze oraz problemy z płynnością finansową.

- Widzimy szansę na zakończenie prac w grudniu, bo w przeciwnym razie zalecalibyśmy zerwanie umów z konsorcjum - mówił, przedstawiając plan naprawczy we wrześniu ubiegłego roku Bogdan Kozer, inżynier kontraktu, dyrektor firmy DHV nadzorującej inwestycję.

Stało się jednak inaczej i trasa nie została oddana w grudniu. Było sporo utrudnień i nieprzewidzianych niespodzianek, jakie kryła ziemia, ale także na placu budowy robota nie paliła się w rękach, a w soboty przy doskonałej pogodzie pod wiaduktem przy ul. Hallera, newralgicznym punkcie trasy, często nie było żywej duszy. Styczniowy termin też okazał się nierealny. Podczas sesji radni wielokrotnie krytykowali taki stan rzeczy. W piątek na średnicówkę zabrał ich wiceprezydent Sikora.

<!** reklama>- Wykonawca złożył sensowne roszczenia - tłumaczył radnym, pytającym o opóźnienia w budowie trasy, Marek Sikora. - Mogliśmy stanąć na głowie i wyrzucić firmę już w październiku, ale co by to dało? Wyrzucenie to wstrzymanie prac, inwentaryzacja, nowy przetarg, co trwałoby około półtora roku, a koszt tego odcinka zamknąłby się nie w 45 milionach złotych, a w 70. Mogliśmy też im nie płacić i konsorcjum samo zeszłoby z budowy. Zagrożone byłoby wtedy 85-procentowe dofinansowanie unijne.

Radni przejechali cały II etap Trasy Średnicowej i zadawali pytania, także obecnym w autobusie przedstawicielom wykonawcy.

- Dlaczego przy wiadukcie mimo dobrej pogody często nie było pracowników, a maszyny stały? Przy ulicy Lotniczej też był taki okres, że nie było żywej duszy na budowie - pytał radny Grzegorz Miedzianowski, ale nie zdążył już uzyskać odpowiedzi, bo akurat autobus skręcił w ulicę Hallera wzdłuż Wodociągów, gdzie podobno zabrakło 2-3 dni bez mrozu, by położyć asfalt na drugim pasie jezdni. Także kilku dni zabrakło, by oddać do użytku drugi pas odcinka od ronda ks. Jerzego Popiełuszki wzdłuż lasu do ul. Południowej, chociaż podobno już z gdańskiego Lotosu wyjeżdżały ciężarówki z zamówionym asfaltem.

Aneks do umowy, jaki Urząd Miejski podpisał z wykonawcą, zakłada ostateczny termin oddania trasy 13 kwietnia.

- Wszyscy widzieliśmy niedokończony wiadukt, a tu się mówi o innych sprawach, np. o oddalonej o 500 m od wiaduktu przepompowni przy ul. Lotniczej, z którą były rzeczywiście problemy - mówi radny Łukasz Mizera. - Od dawna byliśmy uświadamiani, że wszystko idzie z planem, a fakty są inne. Jeżeli od początku mówiono by nam, że są problemy, to wtedy mieszkańcy nie byliby oszukiwani. Ja nie czuję się oszukany, ponieważ miałem świadomość tego, patrząc na to, jak ta budowa się posuwa. Do przewidzenia było też to, że wykonawca nie zapłaci żadnych kar.

O wiele lepiej wygląda sytuacja na ostatnim odcinku średnicówki, który połączy Grudziądz z autostradą. Prace są zaawansowane, nawet z kilkutygodniowym wyprzedzeniem planu.