Wychowywałem się w bloku z chłopakami, z którymi graliśmy w piłkę. Nie pomagał mi finansowo tatuś - były premier czy prezydent. Chcę się opierać tylko o was. Wydałem na kampanię przy pomocy rodziny 8-10 tys. zł - mówił 28 września 2016 roku w białostockim klubie Andruszkiewicz, wtedy poseł Kukiz’15.
Ci, którym pomagali „tatusiowie”, to, oczywiście zdaniem Andruszkiewicza, Tomasz Cimoszewicz, syn Włodzimierza Cimoszewicza i Krzysztof Truskolaski, syn Tadeusza Truskolaskiego, prezydenta Białegostoku - obaj od niedawna w szeregach opozycji.
Andruszkiewicz, były członek ONR i były prezes Młodzieży Wszechpolskiej, do wszystkiego miał dojść sam. Ale też poglądy ma nad wyraz klarowne, w mediach społecznościowych rozprawia się z „lewactwem” i „gejostwem”, w mediach publicznych znany jest głównie z antyuchodźczych i antyunijnych komentarzy. Nic więc dziwnego, że jego niespodziewany awans wywołał polityczną burzę.
Paweł Rabiej, wiceprezydent Warszawy stwierdził na antenie Polskiego Radia 24, że „ta nominacja jest haniebna z punktu widzenia godności polskiego rządu, bo Adam Andruszkiewicz jest osobą nacjonalistyczną, szowinistyczną, ksenofobiczną i homofobiczną, a jego nominacja jest daleka od polskiej racji stanu.” Marcin Kierwiński z Platformy zasugerował, że taki krok PiS-u nie wróży dla Polski nic dobrego i lokuje polski rząd na marginesie Unii Europejskiej. Swoją drogą, Komitet Żydów Amerykańskich w Europie Środkowej już wyraził zaniepokojenie tą nominacją.
Wszyscy politycy opozycji podkreślają zgodnie, że Andruszkiewcz, pomijając już jego poglądy, nie ma żadnych kwalifikacji, żeby objąć stanowisko wiceministra cyfryzacji.
W listopadzie 2017 r. Andruszkiewicz opuścił klub Kukiz’15 i przeszedł do koła Wolni i Solidarni Kornela Morawieckiego
Urodzony w 1990 roku Andruszkiewicz jest absolwentem Instytutu Historii i Nauk Politycznych na Uniwersytecie w Białymstoku. Ma tytuł magistra stosunków międzynarodowych. Posłem po raz pierwszy został jesienią 2015 roku. Do Sejmu wszedł z listy Kukiz’15, ale dzisiaj posłowie Kukiz’15 jednoznacznie się od niego odcinają.
- W rządzie PiS-u nie trzeba mieć wykształcenia. Mateusz Morawiecki przyznał to, czego się obawialiśmy: nie trzeba mieć żadnych kompetencji, żeby w tym rządzie zasiadać - mówił w Radiu Zet wicemarszałek Sejmu Stanisław Tyszka. - Chciałbym powiedzieć bardzo głośno i wyraźnie, że to, co się wydarzyło, czyli ta nominacja, to jest całkowita kompromitacja intelektualna i moralna, ale nie pana Andruszkiewicza, tylko pana Mateusza Morawieckiego - dodał.
W listopadzie 2017 roku Adam Andruszkiewicz opuścił klub Kukiz’15 i przeszedł do koła Wolni i Solidarni, którego przewodniczącym jest Kornel Morawiecki. Obecnie jest posłem niezrzeszonym.
Nominacja Andruszkiewicza miała zaskoczyć nie tylko opozycję, ale i samych polityków PiS-u. Jak pisze „Rzeczpospolita”, wielu z nich jego wejście do resortu cyfryzacji uważa za polityczny i taktyczny błąd ekipy rządzącej. Tak radykalny nacjonalista w strukturach władzy może bowiem zaszkodzić wizerunkowi Zjednoczonej Prawicy.
Z kolei „Gazeta Wyborcza” donosi, że awans byłego Wszechpolaka to „decyzja samego premiera, który chce pokazać, że buduje swoje zaplecze i zbiera szable do rozprawy z ministrem sprawiedliwości”, ale też otwarta wojna między Mateuszem Morawieckim i Zbigniewem Ziobro obrosła już legendą.
Nawet, jeśli tak, ten ruch premiera wydaje się ryzykowny, zwłaszcza w kontekście zbliżających się wyborów do europarlamentu i obecnej proeuropejskiej linii partii rządzącej.
Marcin Kierwiński i Cezary Tomczyk już złożyli wniosek do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o udostępnienie informacji, czy wobec pana wiceministra Andruszkiewicza przeprowadzono czynności operacyjno-rozpoznawcze, także w zakresie szpiegostwa. Politycy Platformy w piśmie powołują się na obecność nazwiska Adama Andruszkiewicza w raporcie „The Weaponization of Culture: Kremlin’s traditional agenda and the export of values to Central Europe”, opublikowanym przez węgierski think-tank Political Capital Institute z 2016 roku. W dokumencie znalazły się nazwiska polskich polityków, którzy „mogą pozostawać pod wpływem służb Federacji Rosyjskiej”.
Co więc kierowało premierem, jeśli zadecydował o nominacji Andruszkiewicza? Publicznie politycy PiS zachwalają Andruszkiewicza, mówią: młody, ambitny, aktywny w mediach społecznościowych. Więc jego nominacja może być sygnałem dla młodego pokolenia, oczywiście o określonych poglądach, że takie kariery są możliwe. Z kolei prof. Andrzej Zybertowicz uważa, że ten ruch PiS nie powinien nikogo zaskakiwać, bo poszerzanie wpływów i zapraszanie do współpracy ludzi z innych kręgów polityczno-ideologicznych to taktyka od dawna stosowana przez najróżniejsze władze partyjne, także przez Donalda Tuska.
Idąc tym tokiem myślenia, Adam Andruszkiewicz miałby w najbliższych wyborach zapewnić PiS-owi poparcie wśród młodych konserwatystów i radykalistów, przyciągnąć do partii frakcje kształtujące się na prawicy lub zniechęcić je do samodzielnego działania. Bo, jak wiadomo, ogromny ból głowy ekipy rządzącej to perspektywa, że na prawo od PiS powstanie coś realnie zagrażające jej władzy. Wprawdzie Andruszkiewicz oficjalnie odżegnuje się dzisiaj od swoich antyunijnych i antyuchodźczych poglądów, ale wiadomo, że przed kamerami mówi się co innego, a co innego na spotkaniach z sympatykami w kameralnych klubach na terenie Polski. Już dziś nowy wiceminister prosi, także swoich były kolegów, o wsparcie z powodu „oszczerczej nagonki” na swoją skromną osobę.
POLECAMY:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
