O dużym zagrożeniu mówili kierowcy zmierzający ul. Grudziądzką w kierunku Łysomic, a także ci wjeżdżający drogą krajową nr 91 do Torunia. Kilka dni temu przed przejazdem kolejowym pojawił się znak „stop”, który zaskakiwał wielu torunian. W miejscu tym bowiem nigdy nie trzeba było się zatrzymywać, bo pociągi - głównie składy cystern transportowane do bazy paliw w Zamku Bierzgłowskim - pojawiają się tam niezmiernie rzadko. Zresztą podczas przejazdu takiego składu włącza się sygnalizacja świetlna i dźwiękowa, wstrzymująca ruch samochodów.
Zobacz też: Największe absurdy drogowe. Kto je wymyślił?
- Wielu kierowców dostrzega znak „stop” w ostatniej chwili, bo jest on umieszczony dość nisko i tuż przed przejazdem. Wtedy gwałtownie hamują, stwarzając zagrożenie na tej bardzo ruchliwej trasie. Po prostu ktoś może na nich najechać - tłumaczył nasz Czytelnik. - Z kolei ja jeżdżę tą trasą codziennie i wiem już, że trzeba się zatrzymać. Za każdym razem z niepokojem jednak patrzę w lusterko. Po przejechaniu skrzyżowania z ul. Polną znaczna część kierowców uznaje, że już wyjeżdżają za miasto. Jadą dość szybko, jak sądzę, nie zdając sobie sprawy, że dosłownie za chwilę auto jadące przed nimi będzie się zatrzymywać. Już dwa razy słyszałem za sobą pisk hamulców i dosłownie centymetry uchroniły mnie od kraksy. Czy ten znak rzeczywiście musi stać w tym miejscu?
Jak poinformowała nas Magdalena Janus z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe, na przejeździe wystąpiła awaria sygnalizacji świetlnej. Spowodowało ją uszkodzenie kabla zasilającego, który należy do PKP Telekol. To dlatego PKP Polskie Linie Kolejowe zabezpieczyły przejazd znakiem „stop”. Spółce PKP Telekol udało się usunąć awarię pod koniec tygodnia, znak - jak w piątek rano poinformowali nas kierowcy - został zdemontowany i ruch na tym odcinku odbywa się już bez przeszkód.
Zobacz także: 15 słów, które rozumieją mieszkańcy naszego regionu
Kwestię bezpieczeństwa na drodze porusza też nasza starsza Czytelniczka, która kilka razy w tygodniu odwiedza Cmentarz Komunalny nr 2 im. Ofiar II Wojny Światowej. Wychodząc z cmentarza, jak zawsze, skierowała się na przystanek autobusowy przy ul. Grudziądzkiej. Przechodząc przez drogę dla rowerów prawie została potrącona przez rozpędzonego rowerzystę.
- Jeszcze na mnie nawrzeszczał - relacjonuje pani Stefania. - Krzyczał, że się pcham pod koła. Nic go nie obchodziło, że byłam na pasach dla pieszych przecinających drogę dla rowerów. Długo nie mogłam się uspokoić.
Mariusz Insadowski z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Toruniu nie ma wątpliwości, że w tym przypadku rowerzysta powinien zachować się zupełnie inaczej.
- Skoro pani znajdowała się na przejściu dla pieszych, to miała pierwszeństwo - tłumaczy Mariusz Insadowski. - Rowerzysta zaś w tej sytuacji miał obowiązek ustąpić pieszej pierwszeństwa. Dodam, że zamierzając wejść na przejście pieszy jest zobowiązany zachować szczególną ostrożność, a jeśli porusza się po drodze dla rowerów, to popełnia wykroczenie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?