Opisana historia z ulicy Antczaka należy jednak do coraz powszechniejszych. Tak mi się przynajmniej wydaje po telefonach i mailach, które ostatnio odebrałam.
Zastanawiam się, czy pan Stefan (właściciel) i pan W. (lokator) naprawdę nie mogą się dogadać inaczej niż przed sądem. Osobiście nie jestem zwolenniczką zbytniego zawracania głowy Temidzie. Sprawy i sprawki, którymi ją ludzie absorbują, czasem naprawdę są śmieszne. Albo świadczą o trudnym charakterze osób procesujących się.
Czytaj:Właściciel domu przy ul. Antczaka nie może odzyskać pieniędzy od lokatora
Właściciel domu przy ul. Antczaka do miłośników „sądzenia się” nie należy. Trzy razy mógł już pobiec do sądu i wnioskować o nakaz zapłaty. Jednak - dał czas lokatorowi. Teraz ruch należy do tego drugiego. Ma dług wobec właściciela, obiecuje uregulować sprawę. Zatem, do dzieła! Może obędzie się bez sądu. Może wystarczą raty?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?