Dachy to duże pieniądze. Dlaczego w Toruniu nikt nie chce zostać dekarzem?

Tak jest między innymi w zawodach związanych z budownictwem na poziomie szkoły branżowej, czyli dawnej zawodówki. W Zespole Szkół Technicznych do klasy przygotowanej dla przyszłych dekarzy zgłosiło się w sumie dwóch chętnych absolwentów gimnazjów. Z tych, którzy ukończyli ósme klasy podstawówek, nie aplikował tam nikt. Już 11 lipca, kiedy miejscy urzędnicy odnosili się do wstępnych wyników naboru do szkół średnich poinformowano, że nie udało się dokonać naboru m.in. do oddziału dla przyszłych dekarzy. Z powodu braku chętnych zlikwidowano klasę. I właśnie o to do miasta pretensje mają ludzie z branży, a konkretnie Łukasz Staniszewski, wiceprezes regionalnego oddziału Polskiego Stowarzyszenia Dekarzy.

- Ten oddział powinien zostać przy rekrutacji uzupełniającej. Wciąż jest szansa, że ktoś jednak pójdzie po rozum do głowy i zechce zostać dekarzem - argumentuje Staniszewski. - To może nie jest lekka praca, ale za to dająca dobre wynagrodzenie i dużą liczbę zleceń. Wydaje mi się, że miasto popełniło spory błąd decydując pochopnie o likwidacji klasy dla przyszłych dekarzy.
Anna Łukaszewska, dyrektorka magistrackiego Wydziału Edukacji tłumaczy, że z racjonalnego punktu widzenia nie było innego wyjścia niż likwidacja. Przecież nie można utworzyć pierwszej klasy dla dwóch czy nawet pięciu uczniów. To niemożliwe ze względów ekonomicznych.

- W rekrutacji uzupełniającej zostały te oddziały, do których aplikowało kilkunastu kandydatów. To daje nam szanse łączenia klas o różnych specjalnościach - wyjaśnia Anna Łukaszewska. - Nie oznacza to jednak, że nie jesteśmy gotowi kształcić dekarzy. Mamy do tego i kadrę i bazę. Jeśli tylko pojawi się wystarczająca liczba chętnych, oddział na pewno powstanie.
Dyrektor Łukaszewska obiecała też, że skontaktuje się z szefostwem Zespołu Szkół Technicznych, gdzie klasa dekarska miała powstać. Zorientuje się, jak wygląda sytuacja na dziś.

- My gwarantujemy tym uczniom praktyki zawodowe w naszych firmach, gdzie naprawdę nauczą się fachu. Po ukończeniu szkoły i zdobyciu uprawnień pracę mają w kieszeni. I to dobrze płatną, bo na rynku brakuje prawdziwych fachowców z tej branży - dodaje Łukasz Staniszewski.