Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Den of Imagination - Się gra, się ma

Lucyna Tataruch
Den of Imagination
Den of Imagination Jacek Smarz
Malowanie figurek do gier - nie brzmi to jak dochodowy interes, a bardziej jak hobby realizowane w domowym zaciszu. Bo przecież jak z tego wyżyć? Pieniądze są w przemyśle, start-upach, technologiach i aplikacjach… BŁĄD.

Wszystkie te stereotypowe wyobrażenia w kilka sekund można zweryfikować, śledząc uważnie toruński rynek. To właśnie tu, przy ulicy Lecha, siedzibę ma Den of Imagination, jedna z największych na świecie firm, zajmujących się przyozdabianiem figur z popularnych gier strategiczno-bitewnych. Jeśli na tym etapie nie brzmi to jeszcze jak biznes z prawdziwego zdarzenia, to wystarczy przytoczyć roczny przychód toruńskiej pracowni, który sięga 700 tysięcy złotych.

BOGATE DZIECIAKI I... DOROŚLI

- To niszowa branża, która ma jednak bardzo wiernych i zwykle majętnych klientów. Najczęściej są to ludzie na dobrych stanowiskach lub dzieciaki z tak zwanych bogatych domów. Oni na swoich pasjach nie oszczędzają - tłumaczy Dariusz Piotrowski, współwłaściciel toruńskiej firmy.

Najpopularniejszą grą strategiczno-bitewną jest Warhammer 40000. Na świecie gra w nią mnóstwo osób, codziennie tocząc ze sobą bitwy w wymyślonym świecie z przyszłości, za pomocą najróżniejszych figurek - choćby żołnierzy, tzw. kosmicznych marines.

Już same te figurki, w zależności od rozmiarów, potrafią kosztować po kilka tysięcy złotych, a każdy z uczestników gry kolekcjonuje zwykle całą armię, składającą się, na przykład ze stu modeli! - Wydawcy załączają instrukcję, jak pomalować te postacie, jednak ludzie, którzy i tak wydają na to tyle pieniędzy, wolą, by, bez względu na dodatkowe koszty, ktoś przygotował im wszystko na najwyższym poziomie - wyjaśnia współwłaściciel Den of Imagination. - Zależy im na jakości. Nierzadko mają specyficzne życzenia, chcą, żeby postaci z ich gier były wyjątkowe. Wtedy wkraczamy my. Malujemy te modele według ich flagowych barw lub zgodnie z indywidualnymi preferencjami klientów. 80 procent zamówień mamy właśnie na żołnierzy z Warhammera.

POMYSŁ ZE STANÓW

Zanim jednak wszystko ruszyło pełną parą, cztery lata temu Dariusz Piotrowski (dziś 28 lat) i Michał Rumiński (dwa lata starszy) faktycznie zaczynali od pojedynczych prac w swoich własnych mieszkaniach. Na pomysł malowania figurek wpadli równocześnie. - Początkowo robiliśmy to dla znajomych z Torunia. Dopiero po jakimś czasie zaczęliśmy się reklamować i ogłaszać za granicą - wyjaśnia Michał. - To był strzał w dziesiątkę, bo dla polskich graczy koszty takiej zabawy nadal są jeszcze za wysokie. Obecnie większość naszych klientów to Amerykanie i Kanadyjczycy - tam to hobby jest najbardziej popularne, choć nadal daleko mu do mainstreamu. Część zamówień trafia również do Europy Zachodniej i Australii, a dalej w kolejności do Nowej Zelandii, Japonii czy Singapuru. Z Polski mieliśmy trzy zamówienia, w tym dwa dla naszych znajomych - wspomina ze śmiechem.

Ich inspiracją na starcie była duża firma ze Stanów, która swoją działalnością przecierała szlak. - Obserwując to, jak sobie radzą i ilu ludzi zatrudniają, przekonaliśmy się, że można przekuć to, co robimy, w dużą i rentowną działalność - przyznaje Darek. - W Polsce w tamtym czasie nikt na większą skalę się tym nie zajmował. Nie zastanawialiśmy się długo. Wiedzieliśmy, że to się uda.

Pierwsze poniesione koszty to cena farbek i ogrom czasu. Właściciele Den of Imagination wspominają, że na początku pracowali po 12, 16 godzin na dobę, siedem dni w tygodniu. - Może i mieliśmy jakieś małe kryzysy, ale szybko pojawiły się też pieniądze, które rzucały pozytywne światło na dalszą drogę - tłumaczy Michał. - Zyski zaczęły się mniej więcej po roku. Wtedy też postanowiliśmy wynająć konkretne pomieszczenie, żeby wyjść już z domowego zaplecza i usystematyzować profesjonalnie to, co robimy. W tamtym okresie działaliśmy w czteroosobowym składzie - my dwaj i dwie dziewczyny. Jedna z nich nadal jest z nami. Z biegiem czasu zaczęliśmy potrzebować coraz więcej osób do pomocy.

Dziś wchodząc do jednej z pracowni widzimy kilkanaście osób, siedzących przy obszernych, doskonale oświetlonych biurkach. Każda ma przed sobą paletę kolorów, a w dłoni trzyma areograf lub mały pędzelek. Skupienie na twarzy towarzyszy wszystkim, panuje jednak luźna i przyjacielska atmosfera. Ci, którzy nie malują, przygotowują modele czy montują filmiki na stronę internetową. Na ścianach wiszą zdjęcia prac i plakaty. Całość przypomina duży pokój amerykańskich nastolatków, jednak zdecydowanie bardziej uporządkowany.

W najbliższym czasie siedziba firmy rozszerzy się o dodatkowe skrzydło budynku. Będzie jeszcze bardziej przestronnie i wygodnie. Przy coraz większej liczbie zamówień wydaje się to być oczywistym kierunkiem rozwoju.

DUŻO SIĘ DZIEJE

Na całym świecie Den of Imagination mają jedynie trzech poważnych konkurentów. - Dużo jest osób, które malują same i ogłaszają się w internecie, ale nie trafiamy raczej do tych samych klientów - tłumaczy Darek. - Wolni strzelcy zwykle traktują to jako dorywcze zajęcie, przez co zdarzają się im wpadki z terminowością itd. U nas wszystko jest zawsze profesjonalnie i na czas. Nie pozwalamy sobie na żadne odstępstwa od tych reguł i to jest jedna z naszych najmocniejszych stron. W pojedynkę nie da się zapewnić takiej kompleksowej obsługi, szczególnie że realizacja niektórych zleceń może zająć np. tysiąc sześćset godzin. Taka osoba musiałaby poświęcić na to rok pracy, a wiadomo, że nikt z zamawiających nie będzie chciał tyle czekać.

Dlaczego malowanie trwa tak długo? Po pierwsze, każda z figurek przygotowywana jest ręcznie. Po drugie, niektóre mają na sobie skomplikowane wzory, nakładane pędzelkiem grubości włosa! To małe dzieła sztuki. Nierzadko na kilku milimetrach odzwierciedlają szczegółową fakturę skóry, wymyślne symbole czy mimikę twarzy żywcem zdjętą z realnych postaci. Pracę zaczyna się od podkładu z farby w sprayu, potem aplikowane są pierwsze kolory i cienie z użyciem areografu. Na końcu pojawiają się detale, czyli wszystko to, co klient sobie wymarzy. - Spełniamy wszystkie życzenia zamawiających - śmieje się Michał. - W żaden sposób tego nie oceniamy. Jeśli ktoś będzie chciał mieć 10 sklejonych ze sobą figurek pomalowanych na różowo z wizerunkiem Matki Boskiej, to również wykonamy taką pracę. Nic nas nie dziwi i nie zaskakuje, każdy ma prawo do swojej wizji. Trzeba tylko mieć świadomość, że to wszystko będzie uwzględnione w cenie. Pomalowanie zwykłej figurki (bez nietypowych życzeń) kosztuje ok. 20-30 dolarów.

Do Den of Imagination nieustannie spływają nowe zlecenia, choć wcale nie są tańsi od konkurencji z Zachodu. - To świadczy o tym, że jesteśmy najlepsi - przyznaje Darek. - Popyt nie maleje. Mamy wielu klientów, którzy do nas wracają. Kładziemy duży nacisk na jakość i obsługę, bo gdybyśmy zrazili do siebie zamawiających, to w krótkim czasie nie byłoby już dla kogo malować. To niszowa branża, jednak jeśli ktoś już gra, to nie wycofuje się z tego i inwestuje w kolejne elementy. Firma, która produkuje Warhammera, praktycznie co miesiąc wydaje nowe figurki. Pojawiają się też różne dodatki, książki, gry komputerowe. Dużo się dzieje, więc zainteresowanie tematem nie ustaje.

NA SZEŚCIU POZIOMACH

Den of Imagination to obecnie około 20-osobowy zespół - dwóch współwłaścicieli, menedżer, liderzy zespołów, osoby składające modele, robiące rzeźby i konwersje oraz malarze. Ci ostatni są w firmie na wagę złota. Sami właściciele przyznają, że choć dawniej potrafili całkiem nieźle malować, teraz ich najlepsi pracownicy robią to trzy razy lepiej i szybciej.

Od początku chętnych do pracy szukali na wydziale sztuk pięknych w Toruniu. Potem doszły do tego portale i polecenia. Czasem trafiali do nich ludzie, którzy nigdy w życiu nie mieli pędzla w dłoni i okazywało się, że nie jest to żadną przeszkodą. - Malujemy na sześciu poziomach trudności. Absolutnie każdy jest w stanie nauczyć się robić to do poziomu podstawowego - tłumaczy Michał. - Różnica będzie tylko w czasie poświęconym na dany model.

- To specyficzne zajęcie - dodaje Darek. - Wymaga skupienia i wiąże się z dużą ilością nauki. Nawet, gdy ktoś już potrafi malować, to musi jeszcze nauczyć się systemu, terminologii, samych gier itp. Nie ma jednak u nas dużej rotacji. Gdy ktoś dochodzi już do czwartego lub piątego poziomu, to raczej zostaje na stałe. Nam też na tym zależy, dlatego nie oszczędzamy na pracownikach. Zapewniamy normalne warunki, zatrudniamy na umowy o pracę.

BEZ NUDY

Zaczęło się od pasji i wokół niej nadal się kręci. Nie ma jednak możliwości, by hobby nie ucierpiało, gdy zaczyna być dochodowym biznesem. - Granie po godzinach to już raczej nie to. Skoro jakaś gra wypełnia nam czas w pracy, to potem nie idzie się przy niej odprężyć wieczorem. Nadal jednak lubimy wszystko, co się z tym wiąże. Obserwujemy, co jest wydawane, cały czas podobają nam się te figurki - przyznaje Michał.

- Na szczęście nie wypalamy się, bo ta praca jest bardzo różnorodna - dodaje Darek. - Prawie codziennie dostajemy zapytania o figurki z gier, o których istnieniu nawet nie wiedzieliśmy. Fajnie jest cały czas to zgłębiać. W planach mamy wejście na kolejne rynki i ciągłe podbijanie jakości tego, co pojawia się w świecie graczy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Den of Imagination - Się gra, się ma - Express Bydgoski

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska