Największym psotnikiem jest Diabeł - smaruje sadzą i wozi na taczce. Koza tylko bodzie, ale takie uderzenie to dobry znak - zapewnia urodzaj i dostatek. Dlatego na Kujawach zapustnicy zawsze są mile widziani.
- Brazylia słynie z barwnej zabawy, na Kujawach zaś maszerują grupy zapustne - mówi Krystyna Pawłowska, kierowniczka Muzeum Etnograficznego we Włocławku. - Zwyczaj ten jest fenomenem kulturowym. Mam na myśli nie tylko nasz region, ale cały kraj.<!** reklama>
Od ponad 20 lat na zakończenie karnawału Muzeum Ziemi Kujawskiej i Dobrzyńskiej organizuje korowód grup zapustnych, który przemierza ulice Włocławka. W ostatnią niedzielę zjechały grupy zapustne z Jerzmanowa, Kazania, Lubania, Ossowa, Świętosława i Mikanowa.
Impreza z roku na rok staje się coraz barwniejsza. W orszaku można zauważyć nowe postaci, łączce współczesność z dawnymi tradycjami. W zabawie uczestniczy coraz więcej osób, a kolorowi przebierańcy przyciągają tłumy widzów z całego regionu.
- Koza nie jest aż tak bardzo psotna, jedynie robi drobne figle, które ludziom bardzo się podobają - zaręcza Sebastian z Ossowa. - Dlatego wszyscy nas chętnie witają i częstują słodyczami. Czasami też alkoholem.
Przez kilka godzin ulice włocławskiego śródmieścia należą do zapustników. - Uprzedzamy ich jednak, żeby nie przesadzali z figlami - dodaje Krystyna Pawłowska.
Wśród zapustników można spotkać coraz więcej młodzieży.
- Do udziału w korowodzie namówił mnie brat - mówi dwunastoletni Błażej Biernacki z Jerzmanowa. - Ale strój diabła przygotowałem już własnoręcznie.
W barwnym orszaku można także spotkać zapustnych weteranów. Jacek Afeltowicz z Kazania od ponad dwudziestu lat świętuje w ten sposób koniec karnawału. - U nas to rodzinna tradycja - zapewnia.
Odpowiednie przebrania są bardzo ważnym elementem zabawy, bowiem w takich postaciach zwierzęcych jak Koza, Bocian, Niedźwiedź i Koń tkwi charakter tych obchodów, chęć odpędzenia zimy i przywołania wiosny. Towarzyszą im także Cyganie, Żydzi oraz stwory ze świata nadprzyrodzonego - Diabeł i Śmierć.
Zobacz galerię: Diabelski koniec karnawału