Ich jedyny syn, jedyne dziecko, jako junak Przysposobienia Wojskowego we wrześniu 1939 roku pod dowództwem kpt. Drzewieckiego eskortował Niemców do Warszawy. Poszukiwany przez gestapo przez całą wojnę ukrywał się w piwnicy pod kuchnią ich rodzinnego domku przy ulicy Świętopełka, chociaż na poddaszu mieszkali dokwaterowani niemieccy żołnierze. Zmarł z wycieńczenia i chorób na pół roku przed zakończeniem niemieckiej okupacji Torunia.
Rodzice zorganizowali mu potajemny pogrzeb. Ksiądz Goga żegnał go pod drzewem na Barbarce. Po wojnie jego zwłoki ekshumowano i przeniesiono na cmentarz przy ulicy Wybickiego. Od jego śmierci minęło właśnie 75 lat. Już tylko ja opiekuje się jego grobem.
POLECAMY | Dołącz do grup na Facebooku:
Toruń Retro
Toruńskie Wiadomości, Ogłoszenia, Opinie
Wypadki i utrudnienia - Kujawsko-Pomorskie
Delegacja do Torunia
Nie znam dokładnie powiązań rodzinnych, gdyż ojciec Franka, Czesław Jurkowski i mój dziadek Ignacy Stawski byli niezbyt bliskimi kuzynami, co z kolei było przyczynkiem, że matka Franka, Elżbieta Jurkowska została chrzestną mojej mamy.
Z ich niegdysiejszych spotkań i rozmów zasłyszałem trochę faktów o przedwcześnie zmarłym synu Jurkowskich, o kilka lat starszym od mojej mamy. W układaniu ciągu tych odległych wydarzeń pomocne były rozmowy z nieżyjącymi dziś już rodzicami, pewne wnioskowania, informacje z archiwum PKP, miejsca pracy ojca Franka oraz mojego dziadka Ignacego, a niekiedy domniemania.
Polecamy
Franek Jurkowski przyszedł na świat 3 marca 1921 roku w dopiero co przyłączonej do Polski Wrześni, gdzie jego ojciec był zawiadowcą stacji. Dwa lata później ojciec został oddelegowany do Torunia i cała rodzina wraz z dziadkiem Szymonem zamieszkała w tzw. domu dla podurzędników na placu Skarbka, tuż przy stacji Toruń Mokre.
Koleją do Holandii
Frankowi w latach najmłodszych niczego nie brakowało. Ojciec zarabiał bardzo przyzwoicie, a mama Elżbieta z domu Hoffmann miała do pomocy na stałe służącą.
Franek uczył się w Szkole Powszechnej przy ulicy Łąkowej. Spośród uczniów, oprócz nieco odstającego lewego ucha, wyróżniał się schludnym wyglądem, zawsze czystym i dopasowanym ubraniem oraz wypastowanymi butami. W przedwojennych latach nie wszystkich rodziców stać było na to, aby każdego dnia ich dzieci szły do szkoły w butach.
Już w szkolnych latach Franek wraz z dziadkiem Szymonem podróżowali koleją po Polsce, a nawet dalej, do Niemiec i Holandii. Korzystali z przywileju bezpłatnych przejazdów, jakie przysługiwały rodzinom kolejarskim na krajowych, a nawet zagranicznych trasach PKP.
Po przejściu ojca na emeryturę musieli opuścić służbowy dom przy dworcu. Zakupili niewielki domek jednorodzinny z ogrodem przy ulicy Kościuszki 37 przy narożniku z wąską ulicą Świętopełka.
Uczył się chętnie
Jako 16-letni chłopak Franek uczył się dalej w Gimnazjum i Liceum im. Kopernika. Uczył się chętnie, dobrze, bez specjalnego przynaglania. Udzielał się w szkolnym kole krajoznawczym, oprowadzał uczniowskie wycieczki po mieście.
Efekty krajoznawczych podróży to także nabijane na drewnianą laskę znaczki z odwiedzanych, często odległych miejsc. Gimnazjalna i pozaszkolna aktywność Franka to także członkostwo w hufcach Przysposobienia Wojskowego, gdzie młodzi junacy byli szkoleni na potrzeby obronności kraju w obliczu narastającego zagrożenia.
W 1939 roku Franek zdał tzw. małą maturę i zamierzał dalej się uczyć w liceum.
POLECAMY
Konwój mieszkańców
Kiedy w sierpniu 1939 roku została zarządzona mobilizacja, powoływano nie tylko rezerwistów, ale także junaków Przysposobienia Wojskowego. W ten sposób wraz z gimnazjalnymi kolegami został Franek zakwaterowany w koszarach im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, gdzie trzy kompanie junackie utworzyły batalion w składzie 63. Pułku Piechoty.
3 września dwie kompanie junackie liczące 120 osób zostały wyznaczone do konwojowania ponad pół tysiąca zatrzymanych mieszkańców pochodzenia niemieckiego, których miano przeprowadzić w eskorcie do Warszawy.
Nocny marsz
Konwojem dowodził kapitan Jan Drzewiecki.
Wieczorem internowanych ustawiono w kolumnie wzdłuż ulicy przy areszcie, przy okrąglaku. W czasie marszu, tylko nocą, aby uniknąć bombardowania z powietrza, zalecano, aby nie zbliżać się na trasie do jakichkolwiek zabudowań gospodarskich murowanych z cegły, gdyż takie przeważnie należały do Niemców. Obawiano się, że mogą oni wesprzeć eskortowanych, pomóc im w ucieczce.
4 września nad ranem konwój dotarł bezpiecznie do Aleksandrowa Kujawskiego.
Dokończenie za tydzień
POLECAMY
Flash odc. 21: Najważniejsze informacje z Kujaw i Pomorza
Jakie są wczesne objawy boreliozy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?