Może w tym tkwi sekret długowieczności, bo przeszły bardzo wiele.
Janina Zarębska we wrześniu ukończy 104 lata. Jeszcze po setnych urodzinach sama wychodziła na zakupy i do banku. W dalszym ciągu sama przyrządza sobie posiłki, a latem pielęgnuje przepiękne pelargonie na balkonie. Sadzonki pochodzą z jej hodowli. Do tej pory świetnie sobie radzi bez okularów. Zawsze interesowała się medycyną naturalną - czytała książki Michała Tombaka, należącego do światowej elity wybitnych specjalistów od naturalnych metod leczenia.
Miód, cytryny i czosnek
Pani Janina stawiała na sprawdzone metody leczenia, czyli miód, czosnek i cytryny. Na mocne kości dodawała do twarożku drobniutko potłuczoną skorupkę jajka. Nigdy nie paliła papierosów. Zawsze też była wyjątkowo optymistycznie nastawiona do życia i pamiętała o codziennej gimnastyce.
Pochodzi z Kikoła - miała ośmiu braci i jedną siostrę. Najmłodszy z braci zginął na wojnie, a drugi w katastrofie samochodowej. Wśród pozostałej szóstki był urzędnik w starostwie, radiotechnik, ślusarz, handlowiec, właściciel przedsiębiorstwa samochodowego i absolwent uniwersytetu. Sama przez lata prowadziła 15-hektarowe gospodarstwo rolne, a od ponad 30 lat mieszka na lipnowskim osiedlu.
- Byłam bardzo wątłym dzieckiem i często się przeziębiałam - opowiada Janina Zarębska. - Jednak widocznie z tego wyrosłam, bo potem już nie chorowałam. W tej chwili do czytania zakładam okulary. Bardzo lubiłam wyszywać. Do tej pory mam obrazy wykonane haftem krzyżykowym i obrus, który wyjmuję tylko na szczególne okazje.
Wojenny koszmar
Helena Grzywaczewska niedawno ukończyła sto lat. Pomimo sędziwego wieku jest w świetnej kondycji, a przeżyła wiele. Ostatnią wojnę spędziła w stolicy, a powstanie warszawskie jest dla niej ciągle żywym koszmarem. Urodziła się w Pokrzywniku. Miejscowość ta w chwili obecnej należy do gminy Skępe. Pochodzi z licznej rodziny, bo miała siedem sióstr i trzech braci. Rodzice prowadzili gospodarstwo - było ciężko.
- Do Warszawy ściągnęła mnie moja siostra w sierpniu 1939 roku - opowiada Helena Grzywaczewska. - Opiekowała się dziećmi i chciała mieć trochę wolnego. Pojechałam ją zastąpić i zastała mnie tam wojna. Całą okupację spędziłam w stolicy. Po klęsce powstania pojechałam do wujka do Zaborowa. Odszukałam obie siostry, bo jeszcze jedna mieszkała w Warszawie, i tam byłyśmy już do końca wojny.
Opatrzność czuwa
Kilka lat później poznała swojego przyszłego męża. Przyjechała w swoje rodzinne strony i już nie wyjechała.
- Miałam powodzenie, ale nie planowałam wychodzić za mąż - żartuje pani Helena. - Mój przyszły mąż był bardzo uparty w staraniach o moją rękę i mu uległam. Prowadziliśmy gospodarstwo w Chodorążku i wychowaliśmy syna, z którym teraz mieszkam.
W życiorysie pani Heleny nie brakuje interesujących wydarzeń. Otóż opiekowała się maleńką córką Tadeusza Borowskiego, autora słynnego „Pożegnania z Marią”. Rodzina pisarza przez długie lata utrzymywała z nią kontakt.
- Był wspaniałym człowiekiem i wielkim patriotą - wspomina. - Bardzo kochał swoją żonę.
A recepta na długie życie? - Nie chodzę do lekarza, bo nie choruję - kontynuuje pani Helena. - Raz jeden zachorowałam na zapalenie płuc. Było to w czasie wojny. Najważniejsze to się nie martwić i starać się oszczędzać. Czuwa nade mną Opatrzność, bo dwa razy w życiu cudem uniknęłam śmierci. Raz podczas wojny polsko-bolszewickiej. Miałam wtedy zaledwie pięć lat i bawiłam się pod kasztanowcem przed domem. Zdążyłam pobiec do domu, gdy trafiła w drzewo bomba. Drugie zdarzenie miało miejsce w powstaniu warszawskim. Gdy odeszłam od okna, przeleciała przez nie kula.
Pani Helena ma dwóch wnuków, dwie prawnuczki i prawnuczka. Lubi oglądać seriale telewizyjne. Teraz śledzi „Wspaniałe stulecie”, które zastąpiło po wielu latach emisji „Modę na sukces”.
- Mama zimą praktycznie nie wychodzi z domu, ale zatańczyła na imprezie urodzinowej - dodaje Waldemar Grzywaczewski, syn jubilatki.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?