Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dobrze znam tego drania! Niewiarygodny ciąg dalszy historii "Tulipana"

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Torunianin Grzegorz A. dobrych kilka lat temu przeprowadził się do Krakowa, gdzie skrzywdził wiele kobiet. Teraz nazywa się Robert W.
Torunianin Grzegorz A. dobrych kilka lat temu przeprowadził się do Krakowa, gdzie skrzywdził wiele kobiet. Teraz nazywa się Robert W. Internet
Kraków, ul. Montelupich 7, Areszt Śledczy - to nowy adres Roberta W., skazanego przez sąd na 1,5 roku więzienia za skrzywdzenie jednej z pań. Ale krzywdą kilkunastu innych wciąż zajmuje się prokuratura. Na razie nie wiadomo, czy oszust zgłosi się za kraty...

[break]
We wtorek, 17 maja, Sąd Rejonowy dla Krakowa-Podgórze, wysłał „Tulipanowi” wezwanie do odbycia kary 1,5 roku więzienia. W środę Robert W., toruniankom dobrze znany jako Grzegorz A., obchodził swoje 38. urodziny. Z pewnością jeszcze na wolności, ale niebawem powinien zgłosić się pod swój nowy adres: Areszt Śledczy, ul. Montelupich 7, Kraków.

- I mam nadzieję, że ten oszust pójdzie wreszcie siedzieć! - mówi pani Monika, torunianka, która poznała go aż za dobrze. Zresztą, nie ona jedyna...

To on, poznajemy!

Przypomnijmy. Półtora roku odsiadki dla Roberta W. to wyrok krakowskiego sądu z 2015 roku. Za to, że od krakowianki Moniki W. wymuszał pieniądze, grożąc jej wycięciem nerki i strzelając z pistoletu.

Pochodzący z Torunia oszust skrzywdził jednak w Krakowie o wiele więcej kobiet. Prokuratura Rejonowa Kraków-Zachód kończy śledztwo w sprawie oszukania przez niego kilkunastu pań. „Tulipan’ metodę miał taką: wyszukiwał panie o słabszej konstrukcji psychicznej, uwodził, naciągał finansowo i porzucał. Gdy potem próbowały wyplątać się z kłopotów finansowych - zastraszał i groził. Raz podawał się za biznesmena, raz za policjanta, kolejny - za szefa firmy windykacyjnej.

„Zeznawałam na policji”

Gdy opisaliśmy tę historię we wtorek („Uwaga, kobiety! Tulipan z Torunia wciąż na wolności”), ilustrując zdjęciem, odzew Czytelniczek był natychmiastowy. Rozpoznały w „Tulipanie” Grzegorza A., bo tak mężczyzna nazywał się od urodzenia. Potem zmienił personalia.

Omamił ją, naobiecywał Bóg wie czego. Koleżanka wzięła na niego kilka kredytów, w tym na poloneza caro. - pani Monika z Torunia

- Ponad dziesięć lat temu ten człowiek poważnie oszukał moją koleżankę. Składałam zeznania policjantom zajmującym się przestępczością gospodarczą w komendzie przy ul. Grudziądzkiej. Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Toruniu. Miałam być świadkiem, ale Grzegorz A. dobrowolnie poddał się karze i przesłuchiwana na sali sądowej nie byłam - wspomina pani Monika z Torunia.

Numer na poloneza caro

Panie Arleta i Monika naszego bohatera poznały na jakiejś imprezie. Na celownik wziął sobie pierwszą z dam.

- Omamił ją, naobiecywał Bóg wie czego. Dziewczyna wzięła na niego kilka kredytów, w tym na poloneza caro - wspomina pani Monika. - A potem zniknął, a ona biedna została sama z kredytami...

Pani Monika dobrze pamięta, że i nią Grzegorz A. bardzo się interesował. Ona akurat na jego uroki była odporna. Teraz, po ponad dekadzie od tamtych wydarzeń, lektura „Nowości” ja poruszyła. - Mam nadzieję, że tym razem mu się nie upiecze! Niech go doprowadzą do więzienia i niech odsiedzi swoje, bo to jest jakaś paranoja, żeby człowiek z wyrokiem chodził sobie bezkarnie i robił dalej to, za co został skazany - kończy torunianka.

Historia torunianek wpisuje się idealnie w schemat działania „Tulipana”. Także wątek dotyczący grania na dwa fronty.

„Bo ci łeb up...olę”

„Dziennik Polski” w Krakowie dotarł i opisał historię pani Barbary, jednej z pierwszych ofiar oszusta w Małopolsce. Powiedział jej, że jest menedżerem pewnej sieci komórkowej. Jego praca miała polegać m.in. na wcielaniu się w rolę „cichego klienta”. W ten sposób namówił kobietę do wykupienia sześciu telefonów z abonamentem. Oczywiście, potem ona została z kłopotem na głowie.

O tym, że „Tulipan” nie jest menedżerem, i że Barbara nie jest jego jedyną, kobieta dowiedziała się od innej ofiary. Katarzyna F. po wykryciu oszustwa zdobyła telefon amanta i zadzwoniła do wszystkich skrzywdzonych przez niego kobiet. - To był szok. Powiedziałam mu, że wiem o wszystkim, a on kazał mi siedzieć cicho, bo jak nie, to mi łeb upier... - wspominała krakowianka.

Czy „Tulipan” zgłosi się teraz na ul. Montelupich 7 w Krakowie? Do sprawy wrócimy.

PS Imiona torunianek zostały zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska