Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Doktor Schiller. Niezwykła historia, która zaczęła się od starego napisu reklamowego

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Doktor Kurt Schiller, syn jednego z malarzy z ul. Browarnej, w swoim gabinecie przy ul. Szerokiej, razem z zatrudnionymi przez siebie podczas okupacji Polkami: Janką (z prawej) i Trudką (z lewej)
Doktor Kurt Schiller, syn jednego z malarzy z ul. Browarnej, w swoim gabinecie przy ul. Szerokiej, razem z zatrudnionymi przez siebie podczas okupacji Polkami: Janką (z prawej) i Trudką (z lewej) Z archiwum rodzinnego Cypriana Zalewskiego
Akcja ratowania starych toruńskich napisów reklamowych rozpoczęła się od szyldu braci Schillerów, malarzy z ulicy Browarnej. Warto było się o te pamiątki przeszłości zatroszczyć. Po latach poznaliśmy dzięki nim historię syna jednego z malarzy. Człowieka, który podczas okupacji nie bał się pomagać, a poza tym zawsze miał Toruń w sercu.

Zobacz wideo: Akcyza na alkohol i papierosy w górę

od 16 lat

Braci Schiller z Torunia. Kim byli?

Ponad jedenaście lat temu rozpoczęliśmy na łamach „Nowości” batalię o ratowanie nielicznych ocalałych jeszcze starych szyldów. Zaczęło się od reklamy braci Schillerów z ul. Browarnej, która została częściowo zamalowana. W akcję zaangażowało się sporo osób, apele trafiły na podatny grunt, a efektem tego był pierwszy w Polsce program ratowania tego typu pamiątek. Szyld braci Schillerów był również jednym z pierwszych ocalonych dzięki współpracy konserwatorek i konserwatorów z Wydziału Sztuk Pięknych UMK oraz Biura Toruńskiego Centrum Miasta.

O samych Schillerach wiedzieliśmy początkowo tylko tyle, ile dało się wyczytać z reklamy. Firma powstała w 1899 roku, miała telefon nr 426. Później się dowiedzieliśmy, że Pracownia Artystycznej Dekoracji Paula i Franza Schillerów oferowała różnego rodzaju prace malarskie i tynkarskie. Działała do 1933 roku, a jej bankructwo miało tragiczne konsekwencje – Paul Schiller popełnił samobójstwo wieszając się w bramie hotelu „Victoria” przy ul. Rabiańskiej. Jak informowała wtedy prasa, jego ciało zostało przewiezione do kostnicy na cmentarzu przy ul. Grudziądzkiej. Można się więc domyślać, że Paul Schiller spoczął na Gapiaku, czyli cmentarzu przy Szmalcówce.

Wielka niespodzianka po latach

Wydawało się, że już więcej o Schillerach się nie dowiemy. Mieliśmy kilka strzępków historii, adres, reklamę. Kiedyś ktoś widział w internecie zdjęcie obu braci zmierzających do pracy, można więc było mieć nadzieję, że jeszcze kiedyś do tych odkopywanych opowieści uda się dołożyć twarze ich bohaterów. Przez lata jednak nic nowego się nie pojawiło. Historia lubi jednak o sobie przypominać, szczególnie gdy poświęca się jej wiele uwagi. A nad Schillerami pochylali się przecież konserwatorzy, którzy pod wodzą prof. Bogumiły Rouby oraz Darii Zasady-Kłodzińskiej ratowali szyld, pochylali się miłośnicy dawnego Torunia… 14 stycznia w Kujawsko-Pomorskiej Bibliotece Cyfrowej pojawił się zapowiadany przez nas przewodnik po dawnych toruńskich napisach reklamowych. Trzy dni później historia braci Schillerów odezwała się z Kaszub, głosem pana Cypriana Zalewskiego, którego rodzina przyjaźniła się z Schillerami.

Gdzie miał swój gabinet doktor Schiller?

Wspomnienia pana Cypriana dotyczą przede wszystkim Kurta Schillera, który był synem jednego z braci – Franza. Kurt nie poszedł w ślady ojca. Został dentystą, podczas okupacji miał gabinet na drugim piętrze kamienicy przy Szerokiej 21…
Zaraz, zaraz. O dentyście, który podczas okupacji miał gabinet przy Szerokiej 21 krąży sporo opowieści. Gabinet ten miał być lokalem kontaktowym AK. Leczyli się tu alianccy jeńcy prowadzeni pod eskortą z lewego brzegu Wisły. Pomimo eskorty udawało im się jednak przemycać grypsy. Jak wspominał jeden z jeńców, co potwierdził Piotr Olecki z Muzeum Historyczno-Wojskowego, doktor Schiller zatrudnił u siebie dwie Polki. Ojciec jednej z nich w tym czasie walczył w jednym z polskich dywizjonów myśliwskich w Wielkiej Brytanii. Druga Polka załatwiała jeńcom zdjęcia do fałszywych dokumentów. Ta druga Polka nazywała się Gertruda Prylińska i była babcią pana Cypriana.

Czego nie znalazło Gestapo?

Pomoc dla jeńców nie ograniczała się tylko do leczenia zębów i zdobywania materiałów potrzebnych podczas ucieczek. Przekazywanej korespondencji również musiało być wiele, pewnego razu Gestapo zrobiło w mieszkaniu Prylińskich rewizję. Prababci pana Cypriana w ostatniej chwili udało się spalić dowody, które mogły obciążyć jeńców, Polaków i doktora.
Pierwszą część niezwykłej historii Kurta Schillera, człowieka o wielkim sercu i do tego ogromnego miłośnika Torunia opublikujemy niebawem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska