„Ofiary specjalne - inwestycyjne (dodatkowa koperta z nazwiskiem i adresem ofiarodawcy) składane podczas kolęd przeznaczymy na nowe drzwi do kościoła, przy wejściu głównym” - ogłosił ks. Jan Kalinowski z Wąbrzeźna w parafialnym biuletynie. I oburzył tym część wiernych...
Wierni: to przesada!
O parafii pw. św. Apostołów Szymona i Judy Tadeusza głośno było w ubiegłym roku w całym kraju. A to za sprawą pochówku 37-letniego syna Gertrudy Firchow. Kobieta miała z rodziną zebrać 2,4 tys. zł, by ksiądz zgodził się go pochować. Przez siedem dni ciało mężczyzny leżało w chłodni.
Po medialnym szumie proboszcz odprawił pogrzeb za darmo, kategorycznie zaprzeczając, by wcześniej stawiał ultimatum finansowe. Ale opinia o parafii została...
- Kolęda i oczekiwanie aż dwóch kopert z ofiarami jej nie poprawi. I to jeszcze „koperta specjalna” ma być personalnie opisana! - oburza się część wiernych (nazwiska do wiad. red.). - Cel ofiary w pierwszej kopercie nie jest nam znany. Proboszcz się z nami z tych ofiar nie rozlicza.
Ksiądz: rozliczenie z kurią
Ks. proboszcz Jan Kalinowski nie ma chęci wyjaśniania tej sprawy na łamach prasy.
- Zbiórki po kolędzie, w tym ofiary inwestycyjne, regulowane są przez statuty synodalne - mówi. Gdy pytamy, czy rozlicza się z parafianami, odpowiada, że „rozlicza się z dyrektorem Wydziału Ekonomicznego Kurii Diecezjalnej”.
- O ofierze specjalnej informujemy oficjalnie, z ambony i w biuletynie parafialnym. Proszę z niego skorzystać i cytować za nim - kończy ks. proboszcz.
A jak jest w innych parafiach? Podczas kolędy księża zbierają ofiary w kopertach. Już coraz częściej informując parafian przed kolędowaniem (np. w trakcie ogłoszeń duszpasterskich), na jaki cel pieniądze zostaną przeznaczone.
Pozytywne przykłady są!
Niestety, gorzej jest z rozliczeniem, czyli podaniem do wiadomości parafian, ile dokładnie pieniędzy w trakcie kolędy zebrano i na co wydano.
Jedną z pierwszych parafii w kraju, która to uczyniła, była parafia pw. św. Jana Chrzciciela w Grucznie koło Świecia.
W 2012 roku nie dość, że ks. proboszcz Franciszek Kamecki ogłosił, że zebrał 31 tys. zł i że z tego 9 tys. zł przypadło kolędującym duchownym do podziału, to jeszcze uczynił to na portalu społecznościowym! I to było na polskie warunki novum.
Sprawdziliśmy. Po czterech latach następca ks. Kameckiego kontynuuje politykę jawności. Na facebookowym portalu nadal rozlicza się z wiernymi. Pisze (w liczbach!) o podatkach dla gminy, kosztach zakupu oleju opałowego, daninie dla spółki wodnej... Nie wstydzi się też podać, ile dokładnie wyniosła np. kolekta mszalna.
W Toruniu w otwarte (finansowe) karty z parafianami grają w parafii pw. Matki Bożej Łaskawej i św. Josemarii Escrivy w Czerniewicach. Tutaj proboszcz dokładnie wyłożył przeznaczenie ofiary po kolędzie.
- Od października budujemy nowy segment parafialny. Dotarliśmy do stanu surowego pierwszego poziomu budynku. To część podziemna, w której znajdą się sala parafialna oraz zaplecze kuchenne i sanitarne. Będzie to nasz ośrodek duszpasterski i z tych pomieszczeń już wkrótce będziemy wszyscy korzystać. Koszt planowanego pierwszego etapu budowy wynosi około 85 tys. zł. Dotychczas zebraliśmy około 17 tys. zł. Ofiary z kolędy przeznaczymy na cele budowlane - mówi ks. proboszcz Mariusz Stasiak. - Informowanie parafian o celach i kwotach uważam za naturalne postępowanie.
„Trzynastka” w raporcie
Trochę światła na kolędowe ofiary rzuca raport „Finanse Kościoła katolickiego w Polsce”, opublikowany w 2012 roku przez Katolicką Agencję Informacyjną. Kolędę nazywa się tutaj zastrzykiem finansowym i „swoistą trzynastką”. I przytacza różne możliwości podziału zebranych pieniędzy.
Na przykład w jednej z wiejskich parafii diecezji tarnowskiej co roku podczas kolędy zbiera się średnio 22 tys. zł. Połowa tej kwoty przeznaczana była na cele parafialne, diecezjalne i charytatywne, reszta (ok. 11 tys. zł) dzielona między trzech pracujących w parafii księży, co dawało w sumie prawie 4 tys. zł dla każdego z nich.
Z kolei w podobnej co do wielkości parafii, należącej do diecezji bielsko-żywieckiej, dochód z kolędy to 30 tys. zł. Do kurii trafiało wtedy 10 proc. tej kwoty, a 20 proc. przekazywanych było na potrzeby kościoła. W ten sposób w kieszeni jednego księdza zostało nawet 7 tys. zł. Ale oczywiście ofiary najczęściej mają po prostu pomóc utrzymać kościół i inne parafialne obiekty.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?