Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dwóch papieży. Jakie dylematy wywołuje do dziś decyzja Benedykta XVI

Anthony McCarten
fot. netflix/materiały promocyjne
11 lutego 2013 roku siedemsetletnia tradycja legła w gruzach: papież, dotąd obrońca doktryny i lojalny następca długo znoszącego cierpienia Jana Pawła Wielkiego, wystosował zgoła zdumiewające oświadczenie. Po ośmiu latach pontyfikatu Benedykt XVI postanowił z racji podeszłego wieku zrezygnować z urzędu, jednocześnie zachowując dożywotni tytuł papieża seniora (Papa Emertus) - pisze Anthony McCarten, scenarzysta i reżyser filmowy, twórca filmu „Dwóch papieży”.

Gdy w jednym czasie żyje dwóch papieży, powstaje interesujący dylemat związany z pojęciem papieskiej nieomylności. Zajmijmy się tym pokrótce. Przez dwa tysiąclecia Kościół usiłował nie dopuścić, aby było dwóch żyjących w jednym czasie papieży, i odniósł pod tym względem niemal całkowity sukces. Niektórych namiestników Chrystusowych nawet truto, byleby nie doszło do takiej sytuacji. Dlaczego papież nie może po prostu pełnić swojej funkcji przez określony czas, a potem ustąpić na rzecz młodszego następcy?

Jaki jest tego powód? Nieomylność. Łaska nieomylności. Dar słuszności, dar od Boga dla wybrańca zasiadającego na tronie Piotrowym, łaska posiadania bezsprzecznej racji we wszelkich sprawach związanych z doktryną, w teraźniejszości i - co ważniejsze - w przyszłości, po wsze czasy. Kiedy papież przemawia ex cathedra, z wysokości tronu Piotrowego, wypowiadając się jako głowa Kościoła, a nie osoba prywatna, jego słowa tworzą część Magisterium, czyli oficjalnego nauczania Kościoła katolickiego, za którym stoi siła i autorytet Chrystusa. Jak mogą współistnieć Ratzinger i Bergoglio i obaj pozostawać nieomylnymi, obydwaj mieć rację... gdy prezentują odmienne zdanie w tak wielu kwestiach? Można więc powiedzieć, że jak długo obaj będą koegzystować, tak długo muszą służyć za nieustający dowód papieskiej omylności, ponieważ za każdym razem, kiedy by się ze sobą nie zgadzali, jeden z papieży nie miałby racji. A papież, który nie ma racji i któremu dowiedziono tego przez samo istnienie jego lustrzanego odpowiednika - jego głosu równoważącego - w ogóle nie jest papieżem. Dla każdego papieskiego oświadczenia istnieje żywy dowód jego fałszywości, chodzący kontrargument, który go unieważnia. Jak obaj mogą być pełni miłości Bożej i obdarzeni błogosławionym darem mądrości najwyższej... a przy tym nie zgadzać się ze sobą?

Spotkanie dwóch papieży na mszy kanonizacyjnej

Źródło: ENEX/x-news

Zważywszy więc, że - w chwili pisania niniejszej książki - dostępne są dwa papieskie punkty widzenia, katolicy (a nawet niektóre ważne postaci Kościoła) mogą sobie wybierać, który papież i które stanowisko papieskie bardziej im odpowiada, Benedykta czy Franciszka. Jest to potencjalny dylemat wynikający z istnienia dwóch najwyższych kapłanów, czyniący ten problem niezwykle realnym. Bezsprzecznie konserwatywny amerykański kardynał Raymond Burke, otwarty krytyk głowy Kościoła z Argentyny, powiedział w 2016 roku w wywiadzie dla katolickiego dziennika: „To Benedykt jest moim papieżem”. (...)

10 tajemnic Watykanu, z których mało kto zdaje sobie sprawę....

Joseph Ratzinger to niebywały człowiek z zasadami. W niniejszej książce wejrzę w jego przeszłość, aby zrozumieć źródło jego głębokiego przeświadczenia, że zmiana jest w większym stopniu oznaką słabości aniżeli siły.

Po pokazowym pontyfikacie Jana Pawła II Kościół musiał odpocząć i zająć się porządkami na własnym podwórku

Nominacja tego człowieka na papieża w 2005 roku z pewnością oznaczała w ówczesnych okolicznościach wariant przewidywalny, pewny. On po prostu był pewny. Po pokazowym pontyfikacie Jana Pawła II - wychodzącego do ludzi, nieustannie w podróżach (czy ostał się pas startowy jakiegoś lotniska na świecie, którego Polak nie okrasiłby pocałunkiem swoich warg?) - Kościół musiał odpocząć i zająć się porządkami na własnym podwórku. Benedykt, wybitny teolog, zabezpieczył odwieczną doktrynę i umocnił na nowo.

Krótko mówiąc, zagwarantował dalsze opóźnienie spóźnionych reform. To była jego siła i wartość. Nawet w dzieciństwie utrzymywał swój pokój w nienagannej czystości. Wszystko wskazuje na to, że ten syn policjanta wierzył, że tylko w autorytecie - w zasadach, w posłuszeństwie prawu, w trwałości i niezachwianiu - wierni odnajdą prawdziwy spokój. Wątpliwości, niepewność, wahania, a także ulepszenia prowokują niezadowolenie, zwątpienie, cynizm, a ostatecznie - pogardę. Zapewne przekonywałby nas do przyznania mu racji, że ludzkie dusze usilnie pragną poczucia pewności. Nieraz powtarzał, na czym w jego przekonaniu polega największe zagrożenie dla owej pewności: widmo relatywizmu.

Bardzo ubolewał nad występowaniem w minionych kilkudziesięciu latach tylu zapowiedzi zmian doktrynalnych, tylu ideologicznych nurtów, tylu nowych sposobów myślenia. Jakże mamy w takim świecie wiedzieć, kto mówi prawdę? Co jest prawdą? Światem wstrząsają konkurujące głosy - marksiści, liberałowie, konserwatyści, ateiści, agnostycy, mistycy - a w każdym pobrzmiewa uniwersalny okrzyk: „To ja głoszę prawdę! Ja i tylko ja!”.

Nie, mówi na to Ratzinger, prawda jest tylko jedna. Pan rzekł: „Ja jestem prawdą”. Istotą nauczania Ratzingera jest to, że jeśli mamy uniknąć chaosu, kataklizmu i konfliktu, musimy mieć jakiś powszechny punkt odniesienia, jakąś axis mundi. Jedna prawda, od której wszyscy możemy wyjść i odnajdywać drogę - oto doktrynalne stanowisko, porównywalne do kompasu, który wskazuje wszystkie strony, ale potrzebuje punktu wyjścia w postaci północy geograficznej. Tylko wówczas może pomoc wędrowcom w ich podroży i kierować ich na odpowiednią ścieżkę. To samo - zdaje się mówić nam Ratzinger - tyczy się ludzkiej moralności.

Co dla niej stanowić będzie geograficzną północ? Bóg. Bez niego ludzkość nie ma uzgodnionego punktu odniesienia, nie ma axis mundi. Każdy pogląd jest równie uzasadniony jak każdy inny.

Prawda staje się względna. Zabicie Boga to tak naprawdę pozbawienie ludzkości jakiejkolwiek nadziei co do prawdy absolutnej. Twoja prawda jest twoją, moja jest moją, a to zamyka każdego w więzieniu jego lub jej własnego rozumienia tego, czym jest dobro i zło.

Ratzinger tak właśnie postrzega wielki kryzys zachodniej cywilizacji: to klątwa relatywizmu. Jakie poczynił on spustoszenia?

Niemiec wyraźnie widział, jak - przynajmniej w anglojęzycznym świecie - coraz mniej serc zapala się od płomienia liczącej dwa tysiące lat wiary chrześcijańskiej. Spójrzmy na taką Amerykę. Gdyby byłych katolików uznawać za osobną grupę religijną, stanowiliby obecnie czwartą co do liczebności grupę wyznaniową w Stanach Zjednoczonych. W Wielkiej Brytanii ponad połowa ludzi przed czterdziestym rokiem życia utrzymuje obecnie, że nie wyznaje żadnej religii. Dlaczego tak wielu po cichu i stopniowo przestało odwiedzać kościoły?

By się tam dostać, nie pomogą Wam nawet wielkie pieniądze. Sprawdźcie, gdzie nigdy nie zostaniecie wpuszczeni >>>

TOP 10 miejsc, do których nie wejdziecie. Sekretne budynki, ...

Gdy Benedykt został papieżem, czekały na niego inne, o wiele bardziej naglące kryzysy - i to ile. Mężczyźni w sutannach, jego towarzysze, jego personel i współpracownicy w winnicy Pana popełniali przestępstwa. Były to przestępstwa związane z guzikami, często dziecięcymi guzikami, suwakami, rękami, genitaliami, ustami; gwałty, zdrady, tajemnice, zastraszenia, kłamstwa, groźby, trauma, rozpacz, zdruzgotane życie - a całe to zło w atmosferze świętoszkowatości, wśród woni starego kadzidła. Każdy skandal na swój sposób uderzał w Benedykta i kruszył jego przekonanie, że to on jest tym człowiekiem, który może temu zaradzić. Ostatecznie zaszokował cały świat. Zrobił to, co nikomu nie przeszło przez myśl. Ustąpił. I paradoksalnie ten wielki tradycjonalista swoją decyzją okradł Kościół z, wydawałoby się, niezbywalnego dogmatu, o którym byli przekonani wierni: że papież jest papieżem po kres swoich dni.

Jorge Bergoglio, reformator, pod jakże wieloma względami jest przeciwieństwem Benedykta. Ledwie został dwieście sześćdziesiątym szóstym papieżem i przyjął imię Franciszka, a już jego pierwsze, improwizowane wypowiedzi w roli ojca świętego wywoływały zdumienie. Prędko trafi ł na usta wszystkich, tak jak powszechnie powtarzany komentarz: „Że niby co takiego właśnie powiedział papież?”. Były w tym powiew świeżego powietrza i charyzma prawdziwej gwiazdy rocka. Bergoglio miał w sobie coś również z Johna Lennona (obaj zresztą znaleźli się na okładce czasopisma „Rolling Stone”), ze skłonnością do oświadczeń wywołujących szok i szybszy oddech nawet u najbardziej zagorzałych zwolenników. (...)

Anthony McCarten, „Dwóch papieży”, Wydawnictwo Marginesy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Dwóch papieży. Jakie dylematy wywołuje do dziś decyzja Benedykta XVI - Portal i.pl

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska