Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dyskretny smak dyplomacji [MINĄŁ TYDZIEŃ]

Ryszard Warta
Ryszard Warta
Dziś trochę ploteczek z dziedziny geopolityczno-gastronomicznej. Otóż przemiło było w sobotę na Rynku Nowomiejskimi, gdzie z bliska mogliśmy sobie pooglądać chłopców i dziewczyny z US Army i to w pełnym rynsztunku bojowym. Razem z sojusznikami z 2. Pułku Kawalerii byli tam także nasi żołnierze.

Dzieciarnia paradowała z amerykańskimi flagami, wdrapywała się dzielnie na wojskowe pojazdy, chętni robili sobie sweetfocie z amerykańskimi kawalerzystami, miłośnicy militariów za pomocą korbki pokręcić mogli lufą haubicy M777, a starsi, pamiętający jeszcze czasy, gdy na Rynku Nowomiejskim co najwyżej spotkać można było przedstawicieli jednostek - jak to się wtedy mówiło - Północnej Grupy Wojsk Radzieckich, mogli podumać, jak to świat się zmienia. A zmienia się. Samochody amerykańskiej armii widziałem w Toruniu tylko raz w życiu, w 1984 roku, gdy Zanussi kręcił w Toruniu „Rok spokojnego słońca” i gdy Scott Wilson jeździł po Moście Paulińskim dżipem z wielką białą gwiazdą.

W sobotę na rynku był też ambasador USA w Polsce, Paul W. Jones. I choć pracuje w Polsce od kilku zaledwie miesięcy, bo placówkę w Warszawie objął jesienią, przemawiał w Toruniu, dzielnie stawiając czoło wymowie i zawiłościom gramatyki języka polskiego.

Ambasador Paul W. Jones na toruńskim Rynku Nowomiejskim i w asyście wojskowej
Ambasador Paul W. Jones na toruńskim Rynku Nowomiejskim i w asyście wojskowej
Grzegorz Olkowski

Ciekawe, czy małżonka ambasadora, pani Catherine Cheremeteff Jones stawi czoło polskiej kuchni. Pytanie o tyle jest na rzeczy, że pani ambasadorowa jest autorką kilku dobrze przyjętych książek o zasadach zdrowego odżywiania i gotowania zgodnego z dietetycznymi regułami. A wiemy przecież, że specjały tradycyjnej polskiej kuchni do szczególnie dietecznych nie należą. Chociaż...

Teściem ambasadora jest Brandon Grove Jr, który także przez lata związany był z amerykańską dyplomacją. I jemu także przyszło pracować w bardzo ciekawych czasach. Grove był m.in. konsulem w Jerozolimie, ambasadorem w Zairze, pełnił ważne funkcje dyplomatyczne po obu stronach berlińskiego muru: pracował w Berlinie Zachodnim i to właśnie on otwierał amerykańską ambasadę w Berlinie wschodnim, gdy w 1974 roku Stany Zjednoczone nawiązały stosunki dyplomatyczne z nieboszczką NRD.

A jego z kolei mama, Helen Grove, czyli babcia żony ambasadora Jonesa, była z domu... Gasparska. Może więc ten tłuściutki schabowy z kapustką zasmażaną nie będzie aż taki egzotyczny?

A żeby było jeszcze bardziej międzynarodowo, poplotkujmy i dodajmy, że pierwsza żona ambasadora Grove i mama żony ambasadora Jonesa - Marie Cheremeteff wywodziła się z rodziny osiadłych w Stanach Rosjan. Podobno to właśnie na ich ziemiach powstało znane moskiewskie lotnisko Szeremietiewo. I czy ten świat nie jest mały?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska