Dzika plaża skończy swój żywot?

Sezon plażowy oficjalnie rusza za nieco ponad tydzień - w kolejny piątek. Do tego czasu MORiW musi skompletować 21-osobową kadrę ratowników. Siedem osób pracować musi na plaży miejskiej, sześć na basenie, a po cztery na kąpielisku w Tarpnie i tzw. dzikiej plaży.

- Brakuje nam czterech osób - przyznaje Izabela Piwowarska, dyrektor Miejskiego Ośrodka Rekreacji i Wypoczynku. - Prawdopodobnie będziemy musieli podjąć decyzję o zamknięciu dzikiej plaży. Robimy, co możemy. Sytuacja jest dynamiczna, ale na dziś najbardziej prawdopodobny scenariusz to ten z zamknięciem tego obiektu.

Dlaczego właśnie jego?

- Plaża miejska i basen są największymi kąpieliskami i tam musimy zapewnić pełen skład - argumentuje dyrektor MORiW. - Z kolei na basenie mamy przecież remont, a to oznacza, że mocno będzie oblegana plaża nad jeziorem w Tarpnie, z której korzystać będą mieszkańcy tej części miasta. Nie wyobrażam sobie, byśmy ją zamknęli.

Za problemami stoją finanse. Jak przyznają w ośrodku, nie jest on konkurencyjnym pracodawcą dla choćby właścicieli prywatnych czy nadmorskich kurortów, gdzie oferuje się wyższe stawki płacy. A ile zarobią ratownicy w Grudziądzu? To 2 tysiące złotych brutto za miesiąc pracy. Przyciągnąć może fakt, że MORiW oferuje umowę o pracę ze wszystkimi przywilejami, jakie ona za sobą niesie: prawem do urlopu czy opłacaniem składek emerytalnych. Liczba godzin pracy w tygodniu nie przekroczy czterdziestu.

- Te pieniądze pracownik zarobi też bez względu na pogodę - podkreśla Izabela Piwowarska. - Niestety, młodzi ludzie nie myślą o emeryturze, tylko szukają miejsc, gdzie na teraz zarobią więcej. Być może uda nam się jeszcze pozyskać osoby chętne do pracy. Staramy się o to. Rozesłaliśmy nawet informacje po całym kraju. Oferujemy osobom spoza Grudziądza darmowy nocleg na naszym terenie. Na razie bez odzewu.

W najbliższy poniedziałek ruszy planowo po raz kolejny sezonowy posterunek policji i Straży Miejskiej, zlokalizowany na plaży miejskiej. Szerzej na ten temat napiszemy wkrótce.