Emerytka z Bydgoszczy jest wdową. Mieszka w socjalnej kawalerce blisko centrum miasta. - Za mieszkanie płacę regularnie, ale właśnie dostałam pismo z Administracji Domów Miejskich, z którego wynika, że mam się wyprowadzić.
W korespondencji czytamy, że najemczyni przekroczyła kryterium dochodowe: "Wysokość dochodu uprawniająca do zawarcia umowy najmu socjalnego w gospodarstwie jednoosobowym stanowi 45 procent minimalnego wynagrodzenia, tj. na dzień złożenia wniosku kwotę 1935 złotych". - A ja niby miałam 2730 zł dochodu - dodaje nasza Czytelniczka. - Tak wyliczyli mi z dokumentów, które przedstawiłam ADM. Może teoretycznie tak jest, lecz rzeczywistość jest inna.
Kobieta wspomina: - Jeszcze 13 lat temu mieszkaliśmy z mężem na innym bydgoskim osiedlu. Zajmowaliśmy gminną kawalerkę. Dzieliliśmy się rachunkami. Mąż opłacał m.in. właśnie czynsz. Wierzyłam mu na słowo. Widziałam zresztą, jak wychodził na pocztę z papierową książeczką opłat. Po latach okazało się, że udawał, że płaci. Wyszło na jaw, że zadłużenie wynosi około 53 tysiące. Zostaliśmy eksmitowani. Miasto przydzieliło nam 1-pokojowe mieszkanie, ale już w gorszym standardzie. To jest to mieszkanie, w którym teraz jestem. Przeprowadziliśmy się do niego w 2011 roku. Spłacaliśmy ratami dług za poprzednie mieszkanie.
Po śmierci męża
4 lata później zmarł jej mąż.
- Sama oddawałam pieniądze po trochu, zresztą nadal oddaję. Komornik częściowo zajął mi emeryturę. Dostawałabym mniej więcej 2600 zł na rękę miesięcznie, ale z tego odciąga do tej pory, 700 zł. Idzie na pokrycie dwóch rzeczy, tzn. na spłatę zaległego czynszu za poprzednie mieszkanie i spłatę pożyczek-chwilówek, które mąż zaciągnął dawno temu, a ja byłam jego żyrantem. Po śmierci małżonka raty muszę sama regulować. Pozostało około 22 tys. zł do spłaty.
Bydgoszczanka myślała, że jej sprawa już się prawie wyjaśniła, skoro na obecnym lokum nie widnieje żaden dług, a lokatorka spłaca dawne należności. - Myliłam się - podkreśla. - Administracja kazała mi wyprowadzić się, a umowę najmu miałam do końca lipca 2024 roku. Nie zrobiłam tego. Szansy dorobić, żeby wynająć chociaż klitkę na komercyjnym rynku, tak samo nie mam. Brakuje kogoś bliskiego, kto przyjąłby mnie pod swój dach. Mam już swoje lata.
Jest niepełnosprawna, po amputacji nogi. Porusza się na wózku inwalidzkim. Prawo jednak zezwala na eksmisję osoby niepełnosprawnej.
Najemczyni wskazuje: - Za to, że od sierpnia bieżącego roku zajmuję lokal bezprawnie, bo przecież umowa mi się skończyła, ADM podniosła mi opłaty. Przedtem płaciłam około 94 zł czynszu socjalnego, teraz 300. To jakby kara za to, że wciąż tutaj mieszkam.
Koniec umowy
Magdalena Marszałek, rzecznik ADM w Bydgoszczy, informuje: - Najemczyni miała zawartą umowę najmu socjalnego obowiązującą do końca lipca br. Po jej wygaśnięciu otrzymała powiadomienie o możliwości złożenia wniosku o ponowne zawarcie oraz o obowiązku zdania lokalu w przypadku braku kontynuacji najmu.
Pani rzecznik dodaje: - Z uwagi na przekroczone kryterium dochodowe wniosek dotyczący ponownego najmu socjalnego rozpatrzony został negatywnie. Z uwagi na ciążące na pani zadłużenie za zajmowane mieszkanie w innej lokalizacji, nie zawarto także umowy na czas nieoznaczony. Trudna sytuacja tej pani jest nam znana, dlatego w przypadku zawarcia z nią ugody na spłatę zaległego zadłużenia, sprawa ponownego zawarcia umowy najmu będzie ponownie rozpatrywana.