Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Emerytura podszyta kłamstwem

Przemysław Łuczak
Rozmowa z dr. ANDRZEJEM SADOWSKIM, wiceprezydentem Centrum im. Adama Smitha.

<!** Image 2 align=right alt="Image 216114" >Rozmowa z dr. ANDRZEJEM SADOWSKIM, wiceprezydentem Centrum im. Adama Smitha.

Dlaczego, Pana zdaniem, rząd postawił właściwą diagnozę systemu emerytalnego, ale wnioski z niej są niewystarczające?

Rząd powinien uczciwie powiedzieć obywatelom, że ze względów demograficznych i gospodarczych w ramach dotychczasowego systemu nie będzie możliwe, nawet po zmianach, które proponuje, zagwarantowanie obywatelom wypłat emerytur na dotychczasowym poziomie.

Trzeba bowiem pamiętać, że przyszłe emerytury za 20-40 lat nie będą wynikać z zapisu na koncie w ZUS czy OFE, lecz z sytuacji ekonomicznej i liczby ludzi, którzy będą aktywni w gospodarce. Już teraz zarówno w Polsce, jak i w Europie liczba pracujących gwałtownie spada. Dlatego też polski rząd podjął śmiały krok wydłużenia czasu aktywności zawodowej oraz skrócenia okresu przebywania na emeryturze. Ale rządy innych krajów, które wcześniej z tym problemem się zmierzyły, zaczynają mówić, że na emeryturę będziemy przechodzili nie po ukończeniu 67. lecz 75. roku życia.

Który z zaproponowanych przez rząd wariantów zmian w OFE jest najlepszy?

W istocie te warianty należy rozpatrywać łącznie, zwłaszcza pierwszy i drugi, mówiące o wyłączeniu możliwości kupowania przez OFE polskich obligacji państwowych i dobrowolności wyboru między ZUS a OFE. Natomiast trzecia propozycja, ujawniająca dodatkowe koszty, które trzeba będzie ponieść, chcąc pozostać w OFE, tak naprawdę ma uświadomić obywatelom walory tych pierwszych.

Jak widać, rządowi nie wystarczyło konsekwencji, żeby wyraźnie powiedzieć, że w momencie załamania finansów publicznych (a cały czas nam to grozi) i szybko rosnącego długu publicznego, wypłata zobowiązań emerytalnych będzie poddana weryfikacji. Proszę zauważyć, że nie tylko w Grecji obniżono emerytury, ale też w Estonii te świadczenia i wynagrodzenia w sektorze publicznym zostały zredukowane o 20 proc. Kryzys nie liczy się bowiem z tym, że kiedyś ktoś w ustawie zapisał wysokie świadczenia socjalne, emerytalne czy jakiekolwiek inne.

Jaki wariant rząd będzie chciał wprowadzić w życie?

Te propozycje należy traktować jako początek drogi do całkowitej zmiany systemu emerytalnego w Polsce. W przyszłości pójdziemy w kierunku rozwiązań, które na razie działają tylko w odniesieniu do niektórych grup zawodowych, czyli sędziów, prokuratorów czy wojskowych, którym emerytury wypłaca państwo.

Podobne systemy powszechnie obowiązują w Kanadzie czy Nowej Zelandii, gdzie każdy obywatel ma zagwarantowaną emeryturę w podstawowym wymiarze. My ją nazwaliśmy emeryturą obywatelską.

Jak miałoby to funkcjonować?

Wprowadzenie emerytury obywatelskiej musi łączyć się z całkowitą zmianą finansowania systemu emerytalnego. Trzeba odejść od tego, co powoduje dzisiaj tak fatalną sytuację na rynku pracy, czyli finansowania emerytur z podatków nakładanych na pracę. A to jest głównym źródłem wzrostu bezrobocia. Zwiększone zobowiązania emerytalne powodują, że rządy podwyższają podatki, czyli składki na ubezpieczenie społeczne.

Wyższe opodatkowanie pracy powoduje, że praca jest przez to droższa i mniej dostepna. Dlatego mniej ludzi pracuje, co z kolei sprawia, że rządy znowu zwiększają te podatki, żeby zapewnić płynność wypłaty świadczeń. Ostatecznie okazuje się, że i tak nie wystarczy na to pieniędzy. Jedynym wyjściem z tego błędnego koła jest rezygnacja z dotychczasowego systemu i wprowadzenie finansowania emerytur dla każdego przez budżet, ale z innych podatków.

Prosty system, który proponujemy, bez kosztownego pobierania składek i konieczności użycia systemu informatycznego, bo wystarczą spisy wyborców, spowoduje, że każdy będzie miał zagwarantowaną emeryturę w podstawowym wymiarze. Natomiast na tę prawdziwą emeryturę każdy powinien oszczędzać w sposób, jaki uzna za stosowny, a nie jak dzisiaj, pod przymusem oddawać pieniądze do OFE. Proszę zauważyć, że do tej pory rząd ani parlament nie przyjęły ustaw, które gwarantowałyby wypłatę świadczeń z OFE.

Od kiedy mielibyśmy emerytury obywatelskie?

System ten byłby przeznaczony dla młodych ludzi dopiero wchodzących na rynek pracy. Politycy, niestety, uciekają od trudnych tematów i próbują roztaczać ludziom wizje nie wiadomo jak wysokich świadczeń emerytalnych czy usług medycznych.

Tymczasem nie ma czegoś takiego, jak nieograniczony dostęp do służby zdrowia czy wysokich emerytur, przy ograniczonych możliwościach finansowych budżetu państwa. To jest po prostu wciskanie ciemnoty, bo żaden, nawet najbardziej rozwinięty kraj, nie jest w stanie tego zaoferować swoim obywatelom w ramach podatków, a to od lat usiłuje się wmawiać Polakom.

Czy dobrowolność wyboru między OFE a ZUS oznaczać będzie początek końca funduszy emerytalnych?

W Polsce stworzono system emerytalny, oparty na przymusie i monopolu na zarządzanie pieniędzmi przyszłych emerytów przez jedną instytucję finansową, jaką są OFE. Tak naprawdę jednak nie są to pieniądze tych, którzy płacą składki. Zgodnie z wyrokiem Sądu Najwyższego z 4 czerwca 2008 roku, pieniądze zabrane w trybie daniny publiczno-prawnej, jaką jest składka do OFE, nie są już własnością przyszłych emerytów. Stąd ci, którzy teraz publicznie występują rzekomo w obronie naszych pieniędzy w OFE, albo z premedytacją, albo z niewiedzy wprowadzają obywateli błąd. Tak samo zresztą, jak w 1998 roku, kiedy rozpoczęto reformę emerytur.

Bo ta „wielka reforma” i utworzenie OFE, co jest zapisane w dokumentach rządowych i o czym warto przypominać, tak naprawdę miała służyć do ograniczenia zobowiązań państwa wobec emerytów i obniżenia wypłacanych świadczeń. Od samego początku jednak pojawiły się kłamliwe reklamy, przekonujące do nowego systemu, które przedstawiały emerytów wypoczywających pod palmami na egzotycznych plażach. Gdyby w Polsce właściwie działał wymiar sprawiedliwości, to każdy obywatel wprowadzony w ten sposób w błąd, powinien mieć prawo wypowiedzenia tych umów, do których zawarcia został przymuszony.

Czy OFE powinny być zlikwidowane?

Zawsze powtarzamy, że nie jesteśmy przeciwnikami OFE, jesteśmy natomiast zwolennikami wolnego wyboru i bezwzględnymi wrogami wszelkich monopoli. Uważamy, że obywatele powinni mieć prawo decydować, czy chcą być w OFE czy nie. W Czechach, kiedy przywrócono możliwość wyboru, tylko niewielu osób pozostało w OFE.

Z kolei na Węgrzech rząd powiedział, że nie gwarantuje wypłaty emerytur z OFE i prawie wszyscy Węgrzy przenieśli swoje środki do państwowego systemu. Jeśli więc także w Polsce przywróci się dobrowolność, to dopiero wtedy okaże się, czy dana instytucja jest obywatelom potrzebna. Być może część Polaków uzna, że jednak bardziej wierzy w OFE niż w jakikolwiek polski rząd, który będzie rządził za 20 lub 30 lat.

Dlaczego wciąż jest aż tak wielu obrońców OFE, które doprowadziły do ogromnego wzrostu długu publicznego?

Dlatego, że niezależnie o tego, czy OFE zarabiały czy traciły, a miały momenty, kiedy w wyniku krachów na światowych rynkach finansowych traciły dziesiątki miliardów złotych, to cały czas zarabiały miliardy dla siebie. Tak więc jest to system, w którym nie ma nic dla emeryta, a tylko dla tych, którzy nim kierują. Trudno o lepszy gwarantowany zysk, osiągany niezależnie od koniunktury i bez wysiłku. Właśnie w tym należy upatrywać przyczyn tak silnej obrony OFE.

Co Pan sądzi o propozycji szefa SLD Leszka Millera, który uważa, że działalność OFE powinna zbadać sejmowa komisja śledcza, bo są podejrzenia, że pieniądze z funduszy mogły być używane do spekulacji giełdowych?

Moim zdaniem, polska racja stanu wymaga publicznego wyjaśnienia, czy to przez sejmową komisję śledczą czy jakąś inną, aby w przyszłości nie powtarzały się sytuacje, które mogą spowodować załamanie finansów publicznych. Zwłaszcza że poprzednie próby dociekania w parlamencie, dlaczego była możliwa kilkudziesięciomiliardowa różnica w ocenie kosztów wprowadzania reformy emerytalnej, skończyły się tym, że jeden z ówczesnych wysokich urzędników, odpowiedzialnych za wprowadzanie reformy, który dostarczał analiz, z rozbrajającą szczerością przyznał się później w Sejmie do idącego w miliardy złotych niedoszacowania kosztów.

Skoro były możliwe tak poważne błędy, które spowodowały, że opierając się na fałszywych i nieprecyzyjnych danych, podejmowane były decyzje w sprawie daleko idących zobowiązań finansowych i stworzenia systemu, który miał trwać do końca świata, warto byłoby poznać mechanizmy, które do tego doprowadziły. Zwłaszcza że ten system trzeba będzie całkowicie zmienić.


Teczka osobowa

Ekonomista i komentator gospodarczy

Dr Andrzej Sadowski ma 49 lat, jest wiceprezydentem i głównym inicjatorem powstania Centrum im. Adama Smitha (1989 r.). Ekonomista i komentator gospodarczy. Współzałożyciel i członek Zarządu Towarzystwa Gospodarczego w Warszawie (1986-1989).

Centrum im. Adama Smitha - Pierwszy Niezależny Instytut w Polsce, skupia się na prowadzeniu badań, edukacji i tworzeniu rozwiązań systemowych, wydaje broszury i książki. Co roku wylicza dzień wolności podatkowej w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska