Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ernesto Che Guevara w Boliwii. Idol z piekła rodem

Andrzej Dworak
Zwłoki Che Guevary wystawione na widok publiczny w mieście Villagrande (10.10.1967)
Zwłoki Che Guevary wystawione na widok publiczny w mieście Villagrande (10.10.1967) AFP/EAST NEWS
Po zastrzeleniu pół wieku temu w boliwijskiej dżungli Che Guevarę komunistyczna propaganda zrobiła z niego męczennika. Tymczasem Che kochał przemoc i terror, a jego marzeniem była nie naprawa świata, tylko władza.

W nocy z 8 na 9 października 1967 roku w boliwijskiej dżungli oddział dowodzony przez Che Guevarę wpadł w zasadzkę. Większość jego ludzi zginęła, on sam został ranny. Guevara podniósł ręce do góry - sądził, że przeżyje, gdyż jako jeden z najsłynniejszych przywódców rewolucji powinien być dla przeciwników więcej wart żywy niż martwy, ale się przeliczył. Boliwijczycy nie potrzebowali go żywego. Nie chcieli procesu, który ciągnąłby się miesiącami. Prezydent Boliwii René Barrientos kazał zastrzelić go na miejscu.

Sierżant Mario Terán wpakował w Che Guevarę magazynek z amerykańskiego karabinu M1 Garand - pociski trafiły w nogi, w ramiona, w klatkę piersiową i jeden w gardło. Taki był koniec człowieka, który przeszedł do historii jako „wielki marzyciel i bojownik o sprawiedliwość”, idol wielu nastolatków z Europy Zachodniej, który w rzeczywistości był mordercą i sadystą.

Che Guevara z żoną i dziećmi na Kubie (1966)
Che Guevara z żoną i dziećmi na Kubie (1966) East News

Symboliczny portret Che - umieszczany na koszulkach i plakatach i rozpowszechniany przez zwolenników lewicowych poglądów - ma zwykle postać długowłosego, brodatego mężczyzny z charakterystycznym beretem z gwiazdą pięcioramienną. Guevara malowany jest czarną farbą na czerwonym tle - obraz powstał ze zdjęcia zrobionego 5 marca 1960 w Hawanie, gdy Amerykanie zatopili w porcie francuski statek dostarczający na Kubę broń z Belgii, zginęło wtedy wiele osób. Na miejsce katastrofy przyjechali dygnitarze, w tym kubański przywódca Fidel Castro. Che był początkowo ukryty w tłumie, potem wyszedł i spojrzał na miejsce katastrofy. Wtedy fotograf Alberto Korda zrobił mu dwa zdjęcia, bardzo do siebie podobne, i został autorem jednej z ikon popkultury.

W momencie zdjęcia Guevara miał 31 lat i stawał się niezwykle istotną postacią dla światowych lewicowców, ale dopiero w roku jego śmierci - miał wtedy lat 39 - fotografia stała się sławna za sprawą włoskiego komunisty, publicysty i wydawcy Giangiacoma Feltrinelliego. W związku z wydarzeniami w Boliwii potrzebował on najlepszego z możliwych zdjęć Che Guevary. Kubańczycy odesłali go do Kordy, który przez wiele lat pracował jako dokumentalista i główny fotograf Fidela Castro. Feltrinelli i Korda wybrali omawiane zdjęcie, które stało się sławne na całym świecie. Rok później za sprawą Jima Fitzpatricka powstał plakat, który jeszcze bardziej przyczynił się do sławy Che. Od tego momentu nastąpił jego kult.

CZYTAJ TAKŻE: Czy Ernesto Che Guevara roznosił po świecie AIDS? ROZMOWA z pisarzem Romanem Warszewskim

Z czasem podobizna rewolucjonisty była używana do celów marketingowych. Osoba, która poprzez rewolucję walczyła z ustrojem kapitalistycznym, stała się jednym z jego symboli wykorzystywanym do reklam.

Okrutnik został ulubieńcem łagodnie nastawionych do życia młodzieńców i dziewczyn, ale zginął z rąk takich samych okrutników jak on sam.

Makabryczna odyseja dłoni Che
W nocy 10 października 1967 roku Moisés Abraham Baptista, chirurg z Hospital Señor de Malta w Vallegrande, został wezwany przez najwyższe czynniki rządzące Boliwią do stawienia się w sali operacyjnej. Tutaj zobaczył ciało najsłynniejszego bojownika guerilli na świecie. Szef boliwijskich tajnych służb Roberto Quintanilla rozkazał mu amputować dłonie Che Guevary. Baptista dokonał precyzyjnych cięć i oddzielił dłonie od ramion - choć nie bez trudności, gdyż już rozpoczął się proces pośmiertnego tężenia i palce dłoni zaczynały układać się w szpony.

Zwłoki Che Guevary wystawione na widok publiczny w mieście Villagrande (10.10.1967)
Zwłoki Che Guevary wystawione na widok publiczny w mieście Villagrande (10.10.1967) AFP/EAST NEWS

Dwa dni wcześniej boliwijscy żołnierze w pobliżu oddalonego o 60 kilometrów La Higuera otoczyli i pojmali Guevarę. Był przesłuchiwany jeden dzień przez specjalistów z CIA i boliwijskich oficerów, a potem prezydent René Barrientos nakazał egzekucję, która zakończyła misję długo ściganego marksisty. Helikopter przewiózł jego ciało do Vallegrande i tu padł rozkaz: „Amputujcie mu dłonie”. Tak rozpoczął się makabryczny spektakl.

Oficjalnie ten brutalny akt miał służyć porównaniu odcisków palców Che z dokumentami z Argentyny - kraju urodzenia Guevary. Jednak okaleczenie służyło również burzeniu mitu o niezniszczalności i nieśmiertelności rewolucjonisty. To była zemsta i zniszczenie ważnego instrumentu Che - te dłonie pisały słynne pamiętniki i głośne manifesty, podkreślały wymowę słów w licznych przemówieniach, trzymały cygara, z którymi widniał na wielu popularnych fotografiach.

Pierwotnie oprawcy chcieli nawet odciąć Guevarze głowę, ale na to nie zgodzili się doktor Baptista i jego asystent. W pośpiechu wykonali jeszcze pośmiertną maskę, lecz przy jej zdejmowaniu - jak pisał francuski historyk Pierre Kalfon - oderwały się część skóry twarzy, brwi i broda.

Dłonie i pośmiertną maskę przewieziono do stolicy kraju La Paz. Tutaj trzej rzeczoznawcy policji kryminalnej z Argentyny porównali odciski palców - nie było żadnych wątpliwości, że dłonie należą do Ernesto Rafaela Guevary de la Serna urodzonego 14 czerwca 1928 roku w Rosario.
Zaskoczeni światowym rozgłosem śmierci Che władcy Boliwii postanowili ukryć jego zwłoki i ciała sześciu członków jego oddziału pod pasem startowym lotniska w Vallegrande. Tutaj szczątki partyzantów przeleżały 30 lat, zanim zostały ekshumowane i wywiezione do drugiej ojczyzny Guevary - na Kubę.

W ukryciu i w podróży
Ciała wykopane w 1997 w Vallegrande umieszczono w mauzoleum w kubańskiej Santa Clara. Ale co się stało z dłońmi?

Prezydent Barrientos nakazał ministrowi spraw wewnętrznych Antonio Arguedasowi zniszczenie amputowanych dłoni. Jednak minister miał skryte lewicowe poglądy i był cichym zwolennikiem Che Guevary, zamiast postąpić zgodnie z nakazem, zabrał słój z dłońmi w formalinie do domu. Sporządził urnę wyściełaną czerwonym atłasem i oparzoną na wierzchu datami urodzin i śmierci Guevary, a potem urnę wraz z zawartością zakopał głęboko pod podłogą swego domu - pod swoim łóżkiem. Tutaj urna spoczywała 19 miesięcy.

W tym czasie Boliwią wstrząsnęły zawirowania polityczne. Barrientos zginął w kwietniu 1969 roku w tajemniczej katastrofie śmigłowca, a minister Arguedas przeżył dwa zamachy i schronił się na terenie ambasady Meksyku. Zdecydował, że trzeba wywieźć urnę z dłońmi do Hawany.

Porozumiał się z przyjacielem, dziennikarzem Víctorem Zannierem, który wydobył szczątki ze schowka, i rzeczywiście pół roku później wylądował w Hawanie i przekazał paczkę Fidelowi Castro. Przyleciał z Moskwy, trzymając pakunek w trakcie 15-godzinnego lotu między nogami.

CZYTAJ TAKŻE: Czy Ernesto Che Guevara roznosił po świecie AIDS? ROZMOWA z pisarzem Romanem Warszewskim

Nie wiadomo dokładnie, jak dłonie Che znalazły się w stolicy ZSRR. W każdym razie Zannier wszedł w posiadanie urny i skontaktował się z kolei ze swoim przyjacielem, członkiem komunistycznej partii Boliwii (PCB). Wspólnie uradzili, że trzeba nawiązać kontakt z ambasadą Węgier. Tu powstał następujący plan: Zannier i członek PCB Juan Coronel polecą do Moskwy różnymi trasami w odstępie tygodnia w okolicy Bożego Narodzenia - to miało wprowadzić w błąd zachodnie służby wywiadowcze, na wypadek, gdyby wpadły na trop przesyłki. Plan był tak tajny, że do dziś nie wiemy, kto przewiózł dłonie.

Zannier wyleciał 20 grudnia do Paryża, stamtąd udał się pociągiem do Pragi, a z Pragi poleciał do Moskwy. Tydzień później w drogę wyruszył Coronel. Udał się z La Paz przez Limę, Bogotę i Caracas do Madrytu. Ze stolicy Hiszpanii przejechał do Paryża, następnie przybył do Pragi, stamtąd dotarł do Budapesztu, a w ostatnim etapie do Moskwy pomagały mu węgierskie służby specjalne.

Juan Coronel jest jedynym, który wciąż żyje, i w jego wersji było to tak: „Ukryłem dłonie w naczyniu z formaldehydem w moim bagażu podręcznym”. Víctor Zannier twierdził natomiast aż do swojej śmierci w 2009 roku, że dłonie Che nie zostały przewiezione do Moskwy ani przez niego, ani przez Coronela. Umieszczono je w poczcie dyplomatycznej i przez Chile, Urugwaj, Argentynę i Francję dostały się do Budapesztu. Stąd ponownie wyprawiono je pocztą dyplomatyczną do Moskwy.

W stolicy ZSRR Zannier i Coronel spotkali się ponownie. Dłonie Guevary zostały jeszcze obejrzane przez radzieckich agentów z KGB, ale w dalszą drogę zabrał je ze sobą tylko Zannier. Przedstawiciele kubańskiej ambasady wyjaśnili Coronelowi, że nie jest on mile widziany na wyspie, ponieważ jego boliwijska partia komunistyczna nie dość mocno popierała walkę Che Guevary i Fidel gniewa się na nich.
Na początku stycznia 1970 roku Zannier wylądował w Hawanie. Towarzyszka Castro Celia Sánchez przewiozła go z jego pakunkiem do swojego mieszkania w dzielnicy Vedado, gdzie już czekał Fidel. Meksykański dziennikarz Homero Campa, który przeprowadził wywiady z uczestnikami tej absurdalnej podróży, napisał potem, że kubański przywódca był poruszony widokiem dłoni przyjaciela i towarzysza, którego przez wiele lat chronił jak brata. Z którym walczył w górach Sierra Maestra, a następnie ruszył na Hawanę i przepędził dyktatora Batistę. Z którym rządził Kubą, wprowadzając stalinowski terror. Castro chciał początkowo wystawić szczątki na widok publiczny, ale odradzono mu to. Prawdopodobnie znajdują się teraz w mauzoleum w Santa Clara.

Mścicielka
Rewolucjoniści wszystkich krajów połączyli się w żalu po męczeńskiej śmierci towarzysza i zapragnęli zemsty. Podobno impuls, by likwidować odpowiedzialnych za zabicie Guevary, przyszedł od samego Fidela Castro. Jednak najbardziej spektakularny zamach został dokonany przez Niemkę Monikę Ertl, dziewczynę ze znanej bawarskiej rodziny mieszkającej w München-Harlaching, wychowankę katolickich szkół.

Była córką fenomenalnego alpinisty, narciarza i genialnego operatora filmowego Hansa Ertla, który nakręcił z Leni Riefenstahl filmy o olimpiadzie w Berlinie w 1936 roku. Był też kochankiem słynnej reżyser, o której Quentin Tarantino powiedział, że „była najlepszym reżyserem, jakiego znał świat”. Stała się ulubienicą Goebbelsa i Hitlera - podobnie jak Ertl, który dostarczał materiały propagandowe w postaci obrazów ze wszystkich frontów drugiej wojny światowej dla kroniki „Wochenschau”. Można nawet uwierzyć w jego twierdzenia po wojnie, że był jedynie naiwnym i przejętym pasją tworzenia filmowcem, a nie nazistą, ale na pewno nie był jednym - radykalnym lewakiem. Tymczasem jego córka została aktywistką lewicowej partyzantki.

Monika Ertl
Monika Ertl East News

Monika Ertl mieszkała w Monachium do 1954 roku, kiedy jej porywczy ojciec obraził się na Republikę Federalną, bo nie dostał nagrody za dokument o zdobywaniu szczytu Nanga-Parbat, i wyemigrował do Boliwii. Daleko od La Paz założył farmę hodowlaną, a jego gości witały ujadaniem owczarki niemieckie i napis na bramie - „Freistaat Bayern”. Monika była jego ulubionym dzieckiem. Razem z ojcem wspinała się na ośnieżone szczyty gór, przemierzała dżunglę, łapała jadowite węże i smażyła na patelni świeżo złowione piranie. Strzelać umiała jak facet - chwalił się jej ojciec. Nie wiedział, jak córka spożytkuje tę umiejętność.

CZYTAJ TAKŻE: Czy Ernesto Che Guevara roznosił po świecie AIDS? ROZMOWA z pisarzem Romanem Warszewskim

Któregoś dnia córka wybrała inną drogę niż ojciec, po którym odziedziczyła odwagę i bezkompromisowość, ale jednocześnie nie chciała mieć nic wspólnego z jego przeszłością w Trzeciej Rzeszy. Długo męczyła się, ulegając temu, co było związane z autorytarnym wychowaniem, a kiełkującym upodobaniem do wolnościowego ducha czasu. Obchodziło ją to, co dla ojca było czymś obojętnym - nierówności społeczne, wykorzystywani górnicy, ubodzy chłopi, uciskani Indianie. W 1969 roku ukochana córeczka Hansa Ertla zdecydowała się na radykalny przełom. Rozwiodła się z bogatym Boliwijczykiem i przyłączyła do lewicowej partyzantki ELN, której przewodził wcześniej Che Guevara. Monika Ertl zakochała się w jego następcy o nazwisku Inti Peredo i zmieniła imię na Imilla. Została nieustraszoną - jak wieść niosła - rewolucjonistką. Walczyła z bronią w ręku przeciwko władzy boliwijskiego prezydenta, któremu kiedyś jej ojciec sprezentował swój drogi zegarek marki Seiko. Brała udział w napadzie na bank, a ponieważ użyto do niego jej chevroleta, była przynajmniej od tego czasu na celowniku władzy.

Oddziały ELN przegrywały z wojskiem. Pewnej nocy - kiedy akurat nie był u Moniki - zginął Inti Peredo. Jego ukochana zobaczyła później zdjęcie, na którym nad podziurawionym ciałem Pereda stał z papierosem, w pozie tryumfu człowiek, którego nienawidziła - szef tajnych służb Boliwii Roberto Quintanilla.

Zamach w Hamburgu
Naczelny tajniak Boliwii zdawał sobie sprawę, że grozi mu zemsta ze strony Fidela Castro i innych rewolucjonistów, i postanowił się ukryć. Quintanilla został dyplomatą - konsulem generalnym swego kraju w Hamburgu.
Był ostrożny i nieufny - nawet w Niemczech podejrzewał, że mogą go dosięgnąć mściciele nasłani przez Castro - ale 1 kwietnia 1971 roku zawiodły go wszelkie przeczucia. Nieprzygotowany na nieoczekiwany zwrot zdarzeń zgodził się przyjąć atrakcyjną blondynkę, która prosiła o informacje w sprawie wizy. Zaprosił ją do gabinetu i wówczas młoda dama wyciągnęła z torebki pistolet i strzeliła konsulowi trzy razy w pierś. Kule utworzyły znak „V”.

Zabójczyni rzuciła się do ucieczki. Drogę zastąpiła jej żona konsula. W trakcie szamotaniny napastniczka zgubiła broń, torebkę, perukę i okulary oraz straciła sporo cennego czasu, ale udało się jej uciec mimo błyskawicznej obławy policyjnej.

Było jasne, że Monika Ertl nie mogła sama zaplanować i przeprowadzić zamachu. Być może otrzymała pomoc od niemieckich lewaków? Może schroniła się pod latarnią - piętro wyżej urzędowała komuna młodych ludzi, którzy jakimś cudem nie zostali nawiedzeni przez policję. Pewnym jest natomiast, że narzędzie zbrodni, broń, otrzymała od wspomnianego już włoskiego milionera i lewicowego wydawcy Giangiacoma Feltrinellego - duchowego współtowarzysza, który 14 marca 1972 roku przypadkowo sam wysadził się w powietrze, gmerając przy dynamicie. Pewnym jest też, że Monika Ertl wróciła - klucząc po drodze - do Boliwii i że została umieszczona jako wróg numer 1 na liście poszukiwanych.

CZYTAJ TAKŻE: Czy Ernesto Che Guevara roznosił po świecie AIDS? ROZMOWA z pisarzem Romanem Warszewskim

Victoria o muerte
Hans Ertl wpatrywał się latem 1971 roku oszołomiony w zdjęcie swojej córki na plakatach, za którą wyznaczono nagrodę 20 tys. dol. Nawet za Che Guevarę dawano tylko 4200 dol. Ertl wiedział aż nadto dobrze, że tak ubogim kraju jak Boliwia oznaczało to dla jego córki wyrok śmierci.

Nie mógł wiedzieć, że Monika zostanie wydana władzom przez przyjaciela rodziny - niejakiego Klausa Altmanna. Nie wiedział też, że Altmann to Klaus Barbie, szef gestapo w okupowanej Francji. Nie mógł wiedzieć, że jego córka wpadła na trop tego zbrodniarza ukrywającego się w Boliwii, i że zamierzała go porwać.

Akcja się nie udała, ale zwróciła na Monikę uwagę Barbie, który był cenionym doradcą rządu w zwalczaniu partyzantów i honorowym pułkownikiem w boliwijskich służbach specjalnych. Doprowadził on do tego, że w maju 1973 roku Monika Ertl została zwabiona w pułapkę i zastrzelona. Zrobiono jej zdjęcie po śmierci, a potem jej ciało gdzieś zakopano - ojciec nigdy nie dowiedział się, gdzie została pogrzebana.

Mścicielka zginęła jak jej idole - ukochany Inti Peredo i uwielbiany Che.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Ernesto Che Guevara w Boliwii. Idol z piekła rodem - Portal i.pl

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska