Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Eurowybory 2019. Trzy zjawiska, które przeważą szalę zwycięstwa w najbliższym tygodniu

Agaton Koziński
Przemyslaw Swiderski
Na kilka dni przed wyborami najbardziej liczy się umiejętność mobilizowania własnych wyborców - i demobilizowania wyborców przeciwników.

Wybory samorządowe w ubiegłym roku rozstrzygnęły się na absolutnie ostatniej prostej. Na dosłownie cztery-pięć dni przed głosowaniem padły salwy, które ostatecznie przesądziły o wyniku, miały wpływ przede wszystkim na rozstrzygnięcia w dużych miastach. Czy przy eurowyborach będzie podobnie?

Doświadczenie - choćby wyborów samorządowych - uczy, żeby nie ferować wyroków (wyników) przedwcześnie. Z drugiej strony trudno zakładać, że na kilka dni przed głosowaniem pojawi się jakieś zdarzenie, które radykalnie odmieni sytuację, zwłaszcza przy tak ustabilizowanej scenie politycznej jak w Polsce. Owszem, nawet na ostatniej prostej wynik może się zmienić, jednak mówimy o przesunięciach rzędu kilku procent w jedną lub w drugą stronę. Może to być kilka procent na wagę zwycięstwa którejś z partii, ale już dziś wiadomo, że na pewno żadne ugrupowanie czy koalicja nie pokona rywala przez nokaut. Potwierdza to zresztą sondaż „Polski Times”, z którego wynika, że PiS i Koalicję Europejską dzieli różnica mniejsza niż wynosi błąd statystyczny.

Na co więc zwracać uwagę na ostatniej prostej wyborczej? Co może mieć w ciągu tych kilku dni najbliższych dni wpływ na końcowy wynik? Poniżej zestawienie zdarzeń i zjawisk, które warto obserwować.

Mobilizacja kluczem do zwycięstwa

W 2014 r. frekwencja wyborcza wyniosła niecałe 24 proc. Gdyby teraz w eurowyborach udział wzięła podobna liczba Polaków, to w ciemno można by obstawiać, że za tydzień zwycięstwo wyborcze świętować będzie Koalicja Europejska. Z prostej przyczyny. Na kandydatów do Parlamentu Europejskiego zwykle głosują mieszkańcy dużych miast - w nich frekwencja jest niewiele niższa niż w wyborach parlamentarnych. Natomiast jej gwałtowne załamanie - w porównaniu z wyborami krajowymi - ma miejsce w miejscowościach mniejszych i na wsiach.

Gdyby więc frekwencja była niska, podobna do tej co pięć lat temu, to Koalicja Europejska wygraną miałaby w kieszeni. Ale wszystko wskazuje na to, że tak jednak nie będzie. Nie po to Jarosław Kaczyński tak poważnie zaangażował się w kampanię przed eurowyborami - wyraźnie widać, że bardzo mu zależało na tym, by tradycyjny elektorat PiS, który zwykle lekceważy tę elekcję, tym razem zagłosował. Temu służyły wszystkie programy typu „krowa plus”, by wyborców wiejskich przekonać, że te wybory są ważne także dla nich.

Ale każdy kij ma dwa końce. O frekwencję walczy też KE. Nie przypadkiem na tydzień przed wyborami płomienne przemówienie na wiecu w Warszawie wygłosił Donald Tusk. Wyraźnie wyszedł z roli bezstronnego szefa Rady Europejskiej, nie miał żadnych oporów przed otwartym atakiem na partię, która tworzy obecnie polski rząd. Wszystko w jednym celu: żeby pomóc Koalicji zmobilizować zwolenników.

Bo wbrew pozorom KE też ma o co walczyć. Sondaż Instytutu Badań Spraw Publicznych dla „Newsweeka” i RadioZet.pl pokazał, że Koalicja może pokonać PiS nawet 10 pkt proc. Pod jednym warunkiem - gdy frekwencja jest naprawdę wysoka, równa frekwencji wyborów parlamentarnych. W tym sondażu chęć głosowania zadeklarowało 50,7 proc. wyborców - Koalicja zdobyła w nim poparcie 44 proc., a PiS 33 proc. Widać więc, że mobilizacja wyborców własnych dla wszystkich stron ma w tych wyborach znaczenie zasadnicze.

Nie należy się nastawiać na frekwencję rzędu 50 proc. (doświadczenie podpowiada, że frekwencja wyborcza jest zwykle o 15 pkt proc. niższa niż deklarowana w sondażach). Ale dziś jedno jest pewne: kto skuteczniej zmobilizuje swoich wyborców, ten te wybory wygra. To klucz do zwycięstwa. Przesądzi o tym nadchodzący tydzień.

Ciosy w splot słoneczny

W świecie idealnym politycy mobilizowaliby swoich wyborców zachwalając atuty własnych partii, czy kreśląc wizje świetnych polityk, jakie zamierzają realizować. Ale żyjemy w czasach „czarnego PR-u”. Celne uderzenie w rywala na ostatniej prostej kampanii potrafi dać więcej punktów niż najbardziej atrakcyjna oferta programowa. Politycy o tym wiedzą. My z kolei wiemy o tym, że oni o wiedzą i nie zawahają się zagrać nawet bardzo nieczysto, byle tylko osłabić przeciwnika - wystarczy przypomnieć sytuację z „dziadkiem z Werhmachtu” wyciągniętą przez PiS w 2005 r., czy spot wyborczy „Oni pójdą na wybory, a ty” Platformy w 2011 r.

Teraz prawie na pewno będzie podobnie. Już widać, że na ostatnią prostą wyborczą duży wpływ ma film braci Sekielskich pokazujący pedofilię w polskim Kościele - Koalicja Europejska bardzo mocno idzie za ciosem, wykorzystując fakt, że wyborcy PiS są dużo mocniej związani z Kościołem niż ich elektorat. Eksponując pedofilskie zachowania księży (oraz mało wiarygodna reakcję PiS na film Sekielskich) liczą, że uda im się zdemobilizować wyborców rywali, sprawić, że w najbliższych wyborach nie zagłosują. W sytuacji, w której im niższa frekwencja, tym szansa na wygraną KE większa, należy się spodziewać, że Koalicja w ostatnim tygodniu będzie mocno grała tą kartą.
Można się zresztą spodziewać, że podobny cios w splot słoneczny będzie próbować wyprowadzić PiS. Zrobił to przed wyborami samorządowymi wypuszczając spot o migrantach - choć tamto uderzenie były wyraźnie chybione. Ale na przykład ujawnienie jakiś kompromitujących sytuacji z okresu rządów PO-PSL na pewno by zadziałało zniechęcająco dla wyborców Koalicji, mogłoby ich zdemobilizować. Czy PiS spróbuje zawistować w ten sposób?

Lapsusy, sytuacje nieprzewidziane

Na ostatniej prostej kampanii wpływ na wynik wyborów może mieć dosłownie wszystko. Wystarczy jedna niefortunna wypowiedź, by kandydat albo cała partia straciła kilka punktów poparcia. Jak choćby komentarz Rafała Grupińskiego, który idąc w sobotniej manifestacji powiedział, że Platforma po wyborach parlamentarnych będzie prowadzić bardziej postępową niż do tej pory - w uszach bardziej konserwatywnych wyborców PO mogło to zabrzmieć bardzo niekorzystnie.

W sytuacji, gdy polska scena polityczna staje się coraz bardziej dwupartyjna, nie można oczekiwać, że jedno wydarzenie nią poważnie zachwieje. Nawet tak mocne uderzenia jak na przykład taśmy Kaczyńskiego nie miały na politykę większego wpływu - przecież po ujawnieniu zamiaru zbudowania wieżowca przez fundację powiązaną z PiS sondaże dla tej partii właściwie nie drgnęły.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Eurowybory 2019. Trzy zjawiska, które przeważą szalę zwycięstwa w najbliższym tygodniu - Portal i.pl

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska