Zobacz wideo: Pensja minimalna w 2023. Będzie dwukrotna podwyżka
Konie w dawnym warsztacie samochodowym. Takie były początki Fundacji Ducha
Fundację założył w 1992 roku Stanisław Duszyński – „Duch”. Od 1995 roku siedziba mieści się przy Szosie Bydgoskiej, w miejscu, które niegdyś było bazą Wojewódzkiej Kolumny Transportu Sanitarnego. Stanisław Duszyński warsztaty samochodowe zaadaptował na stajnię, w wiacie garażowej powstała ujeżdżalnia koni, a w budynku, który był kiedyś siedzibą Bractwa Kurkowego, urządzone zostały biura i świetlica. Z czasem powstał niewielki gabinet terapeutyczny, a w ujeżdżalni samodzielnie wykonano ściankę do wspinaczki terapeutycznej.
Polecamy
- Od powiększania piersi po korektę uszu. Cennik operacji plastycznych w regionie
- Toruń. Tak powstał stary szpital na Bielanach [archiwalne zdjęcia]
- Rzecznik Praw Dziecka w Toruniu. Autobus MZK zareklamuje Dziecięcy Telefon Zaufania
- Toruń ma tabletki z jodkiem potasu. Wyznaczono już punkty dystrybucji [lista]
I tak było do 2011 roku, gdy rozpoczęła się długo wyczekiwana rewitalizacja. Trwała aż pięć lat i kosztowała zarząd sporo stresu.
– W czasie rewitalizacji nie przerwaliśmy naszej działalności. Prace podzielone były na etapy tak, żeby nasi podopieczni, a to blisko 300 osób korzystających systematycznie z terapii, nie mieli przerw w rehabilitacji. Podczas remontu ujeżdżalni hipoterapia odbywała się w wiacie namiotowej. Był też czas, gdy nasze biura przenieśliśmy do pomieszczeń socjalnych w nowej stajni – wspomina prezes Fundacji.
Rewitalizacja, możliwa dzięki funduszom unijnym i wsparciu miasta, zakończyła się w 2016 roku, Powstał ośrodek rehabilitacyjny zapewniający podopiecznym świetne warunki rehabilitacji. Dzięki niej osoby z niepełnosprawnościami mogą korzystać z dodatkowych form rehabilitacji, fizjoterapii, muzykoterapii, terapii zajęciowej, indywidualnej i grupowej. Hipoterapia, z której słynie Fundacja, odbywa się w profesjonalnej ujeżdżalni, z dużą halą i ścianką wspinaczkową.
Wyremontowano również stajnię. Mieszka w niej 13 koni. Wśród nich m.in. trzy zasłużone klacze, które są z Fundacją od jej początków i maja zapewnione bezpieczne dożywocie.
- W najbliższym półroczu, dzięki wsparciu PFRON-u chcemy zakupić nowego konia – mówi Joanna Duszyńska-Gawińska.
Poza tym przy Szosie Bydgoskiej organizowane są spotkania integracyjne, koncerty, wykłady, warsztaty skupiające podopiecznych ich rodziny, przyjaciół, wolontariuszy i mieszkańców Torunia.
"Koszty nas wykończą". Fundacja marzy o fotowoltaice
- Obiekty ogrzewane są pompami ciepła. W zeszłym roku jeden rachunek za energię elektryczną w sezonie grzewczym wyniósł 7000 zł. Nasza Fundacja to organizacja non profit, ale traktowani jesteśmy jak przedsiębiorcy i nie ma dla nas specjalnych ulg. Drastyczne wzrosty cen energii są dla nas poważnym zagrożeniem. – mówi Joanna Duszyńska-Gawińska.
Założenie fotowoltaiki zredukowałoby koszty. Warunki do tego są idealne – ujeżdżalnia ma spory dach, z ekspozycją na południe. Jednak fotowoltaika to bardzo droga inwestycja.
Zobacz koniecznie
Cuda z popcornu, ziaren i piasku
Fundacja Ducha opiekuje się obecnie między 300 a 400 podopiecznych. Niektórzy trafiali tam jako dzieci, a teraz są dorośli. Wśród podopiecznych są zarówno kilkuletnie dzieci, uczniowie szkół, jak i osoby po pięćdziesiątce. Poddają się z terapii ruchowej, połączonej z zajęciową – to ćwiczenia sensomotoryczne czy ogólnorozwojowe. W gabinetach terapii zajęciowej wykonują prace z różnych materiałów: patyczków do lodów, ziaren słonecznika, a nawet… popcornu, jak choćby owca, którą stworzył jeden z podopiecznych Fundacji, Kamil.
- Tu powstają prawdziwe cuda – mówi Jolanta Żydołowicz.
Z hipoterapii podczas naszej wizyty w siedzibie Fundacji korzystały siedmioletnie bliźniaczki – Tosia i Gabrysia. Podczas rehabilitacji mama dziewczynek miała chwilę dla siebie.
- To też jest bardzo ważne. Rodzice mogą przejść się po galerii czy choćby w spokoju wypić herbatę – mówi Jolanta Żydołowicz.
Dzięki hipoterapii pracuje całe ciało. Ćwiczymy równowagę, mięśnie się rozluźniają. Hipoterapia podnosi też samoocenę. To coś więcej niż jazda na koniu. Dzieci wykonują zadania, czeszą konia, korzystają z zabawek – wszystko po to, by nie czuły, że są rehabilitowane, a zajęcia sprawiały im przyjemność.
Poza tym koń w stępie imituje chód człowieka, co może pomóc w późniejszej nauce chodzenia.
- Ważne, żeby to nie było jednostkowe zajęcia, ale regularne – podkreśla dyrektorka Fundacji.
Po trzydziestu latach działalności Jolanta Żydołowicz zaznacza, że największym sukcesem jest to, że Fundacja nadal istnieje i ma spore grono przyjaciół, którzy chętnie odwiedzają siedzibę przy Szosie Bydgoskiej. Przechadzające się między budynkami koty, ciche rżenie koni na padoku i wszechobecna zieleń sprawiają, że można się tam poczuć jak na wsi.
Fundacji życzymy kolejnych trzydziestu lat!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?