Leopold Tyrmand pisał w "Złym" o Warszawie padającej pod obuchem odbudowy. To bardzo celne określenie. Przenosząc je na grunt toruński można powiedzieć, że toruńskie przedmieścia rozjechał walec rozbudowy. Zniknęła Chełmionka, znika Jakubskie, buldożery kruszą Mokre. Efekt tego jest taki, że jeśli ktoś pamięta, jak było i teraz zobaczy jak jest, często czuje się obco we własnym mieście. I w drugą stronę - oczy, które miały do czynienia wyłącznie z widokami teraźniejszymi, na zdjęcia sprzed lat będą patrzyły ze zdumieniem, ale bezradnie.
Warto przeczytać
Jedną z takich fotografii dostaliśmy kiedyś od pana Zdzisława Wróblewskiego. Przepiękny widok skrzyżowania ul. Kościuszki z Olbrachta pochodzi z początków lat 70. Obok nieco odrapanej kamienicy przetacza się tramwaj linii nr 2. Wystarczy jeden rzut oka i już wiadomo, dlaczego ul. Kościuszki do 1921 roku była ulicą Lipową. Poza tym, na samym rogu, stoi kapliczka. Z tego obrazka do dziś nie zachowało się absolutnie nic. Od przebudowy ul. Kościuszki na przełomie lat 70. i 80., miejsce to zieje pustką.
Walec rozbudowy zmiótł między innymi kapliczkę świętego Jana Nepomucena, która zamiast trafić na śmietnik historii, powinna była znaleźć się w rejestrze zabytków. Święty Jan miał już wtedy swoje lata i ciekawą historię. Dzięki Adamowi Kowalkowskiemu, który swego czasu znalazł w "Słowie Pomorskim" z jesieni 1926 roku ciekawą wzmiankę na temat kapliczki wiemy, że figura przywędrowała na Mokre z lewego brzegu.
"Przy budowie Głównego Dworca została usunięta figura św. Jana Nepomucena, dla której ówczesny właściciel na Mokrem Walenty Karpiński kazał wystawić w r. 1857 piękny cokół; figura ta w odnowionej szacie jest dotychczas ozdobą ul. Kościuszki".
Dla mieszkających na Mokrem Polaków kapliczka była nie tylko ozdobą. Zanim powstała parafia Chrystusa Króla, a przy ul. Bażyńskich pierwsza świątynia, głównym miejscem kultu dla miejscowych katolików była właśnie kapliczka świętego Jana.
"Przed figurą św. Jana śpiewano od roku 1857 nabożne pieśni. W roku bieżącym policya tego zabroniła" - informowała "Gazeta Toruńska" w czerwcu 1903 roku.
Figura była zabezpieczona siatką i szybą. Skąd to wiemy? Ponieważ jesienią 1916 roku ktoś te osłony zniszczył, zaś polska prasa to odnotowała.
"Jakaś zbrodnicza ręka, przebiwszy kamieniem siatkę ochronną, rozbiła szybę przy figurze św. Jana na Mokrem przy ul. Lipowej - czytamy. - Spodziewamy się, iż policya wykryje sprawcę".
Policja chyba tego nie zrobiła, w każdym razie w gazecie informacji na ten temat nie było. Kapliczka przetrwała jednak szczęśliwie pięć następnych, burzliwych lat, czego jak wiadomo, nie udało się "Gazecie Toruńskiej". Dziennik, którzy od 1867 roku walczył o zachowanie polskości, upadł pod koniec 1921 roku. W jednym z ostatnich zachowanych numerów znaleźliśmy jednak bardzo nas dziś interesującą notkę.
"W czwartek wieczorem odbyło się nabożeństwo przy figurze św. Jana na Mokrem, która była przybrana w zieleń i kwiaty. Podniosłe kazanie wygłosił ks. prob. Wysiński zachęcając wiernych do gorliwości w służbie Bożej. Chór śpiewu kościelnego odśpiewał kilka pięknych pieśni pod kier. p. organisty Kulczyka. Na zakończenie tej uroczystości odśpiewano wspólnie jedną zwrotkę "Boże coś Polskę". Wierni zebrali się dosyć licznie. Był to przeważnie jak zwykle ubogi i średni stan".
Opisywana uroczystość odbyła się 23 czerwca. Co ciekawe, chociaż św. Jan Nepomucen jest wspominany w maju, wokół kapliczki na Mokrem wierni gromadzili się przede wszystkim w okolicach święta Jana Chrzciciela.
"W dniu 25 czerwca odbyło się przy figurze św. Jana nabożeństwo ku czci św. Jana. Piękna i do łez wzruszająca była nauka "O życiu św. Jana", którą wygłosił przewiel. ks. prob. Gołomski. Wszyscy obecni na klęczkach z niemałem wzruszeniem odmawiali modlitwy i litaniję. Naprawdę ślicznie było, gdy przed figurą św. Jana, tonącą w kwiatach o gorejącą jasnością świec, wśród których wznosił się obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, chyliły się pokornie główki, oddając cześć temu wielkiemu św. Janowi".
To jest relacja, jaka ukazała się w "Wiadomościach Kościelnych Parafii na Mokrem" w 1931 roku, czyli w czasach, gdy parafia miała już swoją świątynię. Do świętego Jana na rogu ul. Kościuszki i Olbrachta nadal chodziły procesje, kapliczka była też ważnym punktem orientacyjnym na mapie parafii. Pojawia się m.in. w ogłoszeniach dotyczących wizyt duszpasterskich. Jednego dnia ksiądz odwiedzał parafian przy ul. Kościuszki do figury, a następnego dnia szedł dalej, od figury poczynając.
Kaplica św. Jana stała na Mokrem jakieś 120 lat. Później przyszedł walce i wyrównał - jak śpiewał Młynarski. Figura pewnie została uratowana, ale co się z nią stało? Jej losy były zagadką nawet dla poprzedniego proboszcza. Jak to możliwe, aby tak ważny obiekt kultu został zapomniany? Przy głównej alei prowadzącej od ul. Kościuszki do kościoła stoi co prawda kaplica z figurą św. Jana Nepomucena, jednak rzeźba nie wygląda na 200-letnią, a co najmniej tyle powinna sobie liczyć, bo skoro w 1857 roku trafiła na Mokre z okolic pierwszego toruńskiego dworca, to pojawiła się tam zapewne po zakończeniu rosyjskiego oblężenia w 1813 roku.
Kaplica św. Jana nie była jedyną na Mokrem. Obok dwóch wierzb płaczących, nad którymi góruje betonowy kolos budowanego sądu, stała Boża Męka. Kapliczka z figurą Matki Boskiej podobno miała pamiętać jeszcze XVIII wiek. Znajdowała się przy skrzyżowaniu dwóch ważnych dróg: ul. Grudziądzkiej w granicach Torunia i Toruńskiej na Mokrem. Dziś jest to w całości ul. Grudziądzka.
Kaplica świętego Jana była miejscem kultu, z Bożą Męką najwyraźniej było inaczej, w każdym razie w archiwalnych gazetach nie znaleźliśmy ani jednej wzmianki o organizowanych w tym miejscy nabożeństwach. Pojawiały się tam za to inne informacje, na przykład o rosyjskim cmentarzu wojennym z czasów walk o sukcesję polską 1733-35 i wojny siedmioletniej 1756-63.
"W tym okresie założyli Rosjanie cmentarz wojenny przy Bożej Męce na Mokrem (w pobliżu ul. Grudziądzkiej). Już w roku 1734 pochowano tu pewnego oficera rosyjskiego; jeszcze w roku 1840 znajdował się w tem miejscu nagrobek kamienny z ledwie czytelnym napisem - opowiadał Marian Sydow na łamach "Słowa Pomorskiego" w listopadzie 1933 roku. - W roku 1759 spoczął na tym cmentarzu snem wiecznym oberst-lejtnant Grupinikow, a w czerwcu r. 1760 pochowano wnętrzności komendanta pułku Kozaków i Kałmuków Krasnazokowa, którego zwłoki zostały wywiezione do Kijowa do grobów rodzinnych. Czy na tym cmentarzu obok oficerów także chowano innych wojaków, o tem milczą kroniki. Po nagrobkach, które niegdyś zdobiły ten cmentarz, dziś już nie ma śladu".
Grób jednego z oficerów przetrwał znacznie dłużej niż Civis Thoruniensis zanotował. O tym, że miejsce to jest zaniedbane i dobrze by było grób przenieść na cmentarz garnizonowy "Gazeta Toruńska" pisała w 1902 roku. Dziennik zwrócił się do rosyjskiego wicekonsula, a ten najprawdopodobniej zlecił ekshumację.
Kapliczka zniknęła na przełomie lat 70. i 80., gdy teren wokół niej stał się placem Zwycięstwa. Po długich poszukiwaniach figurę, która w niej stała odnalazł pan Zygmunt Wiśniewski. Gdzie? W kapliczce przy kościele na Rubinkowie. Wszystko wskazuje na to, że ksiądz Bronisław Porzych, przechodząc w tym czasie z parafii Chrystusa Króla do nowej parafii, zabrał figurę ze sobą. Znów jednak raczej nie jest to rzeźba, która by mogła pamiętać czasy chowanych w sąsiedztwie rosyjskich oficerów.
Boża Męka przy Grudziądzkiej dała nazwę staremu cmentarzowi Mokrego, który znajdował się w rejonie obecnej ul. Staszica i Podgórnej. Nekropolia ta została zlikwidowana w 1923 roku. Z cmentarzem związana była także Boża Męka na Jakubskim Przedmieściu. Poza tym w latach 20., tuż obok niej rozbił się samolot 4 pułku lotniczego, ale to już zupełnie inna historia.
Nie żyje Kris Kristofferson
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?