Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdzie się podziały słynne toruńskie Kozackie Góry? [Retro]

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Kozackie Góry sfotografowane przez Alojzego Czarneckiego. Według pana Antoniego osiedle składało się z ponad 150 gospodarstw.
Kozackie Góry sfotografowane przez Alojzego Czarneckiego. Według pana Antoniego osiedle składało się z ponad 150 gospodarstw. Alojzy Czarnecki
Historia Słynne toruńskie „Kozaki” nie zostały zniszczone przez radziecką artylerię. Spalili je Niemcy pod koniec stycznia 1945 roku. Ich pozostałości, decyzją Rady Miasta, właśnie zostały zagospodarowane przestrzennie.

Karty historii Torunia są różne. Od jednych bije blask bogactwa, od innych wręcz przeciwnie. Nawet te skromniejsze budzą jednak często miłe wspomnienia, bo pełno na nich znajomych kątów z dzieciństwa. W jednym z takich miejsc się dziś zatrzymamy.

Podczas październikowej sesji Rady Miasta toruńscy radni przyjęli plan zagospodarowania przestrzennego dla terenów położonych między ulicami Legionów, św. Faustyny, Grudziądzkiej oraz trasą średnicową.

Plan zakłada likwidację ostatnich pozostałości Kozackich Gór. Mieszkańcy enklawy położonej przy skrzyżowaniu Legionów oraz Żwirki i Wigury mają zostać wysiedleni. W miejscu ich domów ma powstać zieleniec, tak w każdym razie zapowiedzieli gospodarze miasta.

Wydmowe wzniesienia o nieco jak dla Torunia egzotycznej nazwie znajdowały się na planach miasta od bardzo dawna. Osiedle bieda-domków wyrosło w tym miejscu w dwudziestoleciu międzywojennym.

„Kozaki” nie cieszyły się najlepszą sławą, ta ciemna legenda okazała się trwalsza od samego osiedla. Nie należy go jednak kojarzyć wyłącznie z biedą czy opowieściami o różnych typach spod ciemnej gwiazdy, którzy kolekcjonowali zdobyte czapki policyjne. Na piaskach Kozackich Gór pod koniec XIX stulecia wyrośli bracia Cierpiałkowscy, twórcy działającej w latach międzywojennych fabryki samochodów, której budynki dogorywają obok targowiska na Chełmionce.

POLECAMY
3 lata temu w Toruniu urodziły się trojaczki. Zobaczcie jak teraz wyglądają!
Osiedle Jar: promenady i pomosty już gotowe. Strefa relaksu w północnym Toruniu rośnie w oczach
Największy park wodny w Europie - znamy datę otwarcia!
TOP 13 Najbardziej wpływowe osoby w Toruniu

W 1935 roku do zbudowanego sposobem gospodarczym domu wprowadziła się tam natomiast rodzina Józefa Plucińskiego. Jego najstarszy syn, Antoni, miał wtedy siedem lat. Pan Antoni, wspólnie z młodszym bratem, zgłosił się do Archiwum Państwowego w Toruniu, które jak już pisaliśmy, prowadzi zbiórkę wspomnień i archiwaliów w ramach ogólnopolskiej akcji Archiwa Rodzinne Niepodległej.

Obaj panowie przywieźli ze sobą zdjęcia, które w siedzibie archiwum przy placu Rapackiego zostały skopiowane. Podzielili się też wspomnieniami. Pan Antoni ma wręcz fotograficzną pamięć, zostawił więc również plan osiedla zniszczonego przez Niemców w styczniu 1945 roku. Nam również udało się fragment tych wspomnień zarejestrować.

Józef Pluciński, rocznik 1900, pochodził z Wielkopolski. W ostatnim roku wojny został wcielony do niemieckiej armii. Trafił pod Szczecin do ośrodka szkolenia radiotelegrafistów. W ostatnich tygodniach 1918 roku dostał urlop i pojechał do domu. Zgodnie z obowiązującymi podczas wojny zasadami udał się tam z karabinem na ramieniu.

Kiedy w Wielkopolsce wybuchło powstanie, ktoś taki był na wagę złota - mówi pan Antoni.

Jego ojciec bił się najpierw z Niemcami, później ruszył na front bolszewicki. Brał udział w walkach w rejonie białoruskiego Mińska i w bitwie warszawskiej. Wojnę skończył jako dowódca plutonu łączności. Po demobilizacji przeniósł się na Pomorze, w nowym województwie perspektywy miały być lepsze niż w rodzinnych stronach.

Najpierw mieszkał i pracował w Jedwabnie, gdzie poznał swoją żonę, później, razem z rodziną przeniósł się do Torunia. Plucińscy mieszkali najpierw na starówce, gdzie urodzony w 1928 roku pan Antoni zaczął chodzić do szkoły. W 1935 roku wprowadzili się do domku zbudowanego na „Kozakach”.

W 1939 roku Józef Pluciński znów założył mundur. Jako łącznościowiec został zmobilizowany w pierwszej kolejności. Na jego powrót czekała rodzina powiększona o syna, który przyszedł na świat pół roku przed wybuchem wojny. Podczas niemieckiej okupacji opiekę nad juniorem sprawował m.in. pan Antoni.

POLECAMY

- Brat urodził się w kwietniu 1939 roku i jako oseskowi, zgodnie z jakimiś przepisami, należał mu się przydział pełnego mleka - wspomina nasz rozmówca. - Takie mleko podczas okupacji było reglamentowane. Były wyznaczone punkty, w których można je było odbierać. Na początku chodziłem do mleczarni przy Chrobrego, później ten punkt powstał w sklepiku przy Grudziądzkiej. Po drugiej stronie ulicy była Szmalcówka i obóz. Bałem się tam chodzić, bo przecież człowiek nigdy nie miał gwarancji, czy go strażnik nie zawoła.

Kiedy Antoni Pluciński chodził na Grudziądzką po mleko, z obozu w przedwojennej fabryce smalcu często wyjeżdżał wóz.

Taka platforma zaprzężona w jednego czy dwa konie - mówi pan Antoni. - Jechała na cmentarz przy Grudziądzkiej, a na niej były zbite z desek trumny.

Rodzina Plucińskich nie podpisała folkslisty. Podczas okupacji do drzwi ich domu często pukali Niemcy, kilka razy przeprowadzili też rewizję. Ostatni raz żołnierze w hitlerowskich mundurach pojawili się tam 25 stycznia 1945 roku.

- Dzień wcześniej było powiadomienie, że trzeba zabrać najważniejsze rzeczy i się wynieść - opowiada pan Antoni. - Na drugi dzień ludzie zaczęli się wracać, aby jeszcze coś wziąć. Już jednak chodziły tam trójki żołnierzy niemieckich. Jeden wybijał szyby w oknach, drugi podlewał jakimś środkiem łatwo palnym, a trzeci podpalał. Kozackie Góry nie zostały zniszczone z powodu radzieckiego ostrzału, spalili je Niemcy 26 stycznia 1945 roku.

Wcześniej, rękami radzieckich jeńców zbudowali stanowiska dla dział przeciwlotniczych. Bateria znajdowała się między ulicą Kozacką i Koniuchami. Obok niej stały baraki, które najpierw służyły jeńcom, a później obsłudze dział.

POLECAMY

Początek lat 90. tym razem na most tymczasowy przez Wisłę wjeżdża 11.

Tym się kiedyś jeździło po Toruniu. Autobusy komunikacji mie...

Domy poznikały, podobnie jak nazwane górami wydmy. Ostatnimi reliktami dawnych „Kozaków” jest wspomniana kępa przy skrzyżowaniu ulicy Legionów ze Żwirki i Wigury, oraz kilka domów, które stoją za blokami, po drugiej stronie Legionów.

Naszej dzisiejszej wycieczce do dawnego Torunia patronuje Archiwum Państwowe, które w ramach akcji Archiwa Rodzinne Niepodległej nie tylko zbiera informacje i pamiątki, ale również organizuje warsztaty. Uczestnicy tych zajęć, jak już wspominaliśmy, dowiadują się, jak należy przechowywać i opisywać rodzinne archiwalia, przechodzą również krótki kurs ich konserwacji. Pierwsze takie zajęcia już się odbyły, archiwiści przygotowali jednak jeszcze jedną grupę, która spotka się 24 października o godz. 16.30. Poza tym wolne miejsca są także na zajęciach zaplanowanych na 7 listopada.

Więcej szczegółów można zdobyć pisząc na adres [email protected] lub dzwoniąc w godzinach pracy Archiwum pod numer 56 622 47 54 wew. 29. W ten sposób również można się na zajęcia zapisać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska