Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Góra niebezpiecznych odpadów medycznych u rolnika

Małgorzata Oberlan
Małgorzata Oberlan
Fiolki z krwią, odpady pooperacyjne, strzykawki, wzierniki ginekologiczne, pojemniki oznakowane „materiał zakaźny (skażony)” - wszystko to leżało sobie na polu.

Fiolki z krwią, odpady pooperacyjne, strzykawki, wzierniki ginekologiczne, pojemniki oznakowane „materiał zakaźny (skażony)” - wszystko to leżało sobie na polu.

<!** Image 3 align=none alt="Image 200842" sub="Materiał zakaźny (skażony) - etykieta nie pozostawia wątpliwości. Takich pojemników w Szczuplinkach leżało więcej [Fot.: Adam Zakrzewski]">Siedem ton tych niebezpiecznych, jak już orzekły służby sanitarne, odpadów medycznych do piątkowego popołudnia leżały zaledwie kilkadziesiąt metrów od domu rolnika w Szczuplinkach. Pochodzą ze szpitali, przychodni i domów pomocy społecznych, najprawdopodobniej z powiatów brodnickiego, grudziądzkiego i wąbrzeskiego. Zwoził jej tutaj 47-letni „przedsiębiorca” z Wąbrzeźna.

- Nigdy nie powinny tu trafić, tylko do Zakładu Utylizacji Odpadów Medycznych w Bydgoszczy - podkreśla Jerzy Polcyn, wójt gminy Książki. <!** reklama>

Oczekuje na ekipę z tego właśnie zakładu.

Materiał zakaźny w tonach

Jedziemy na miejsce. Szczuplinki to mała wieś. Gospodarstwa są od siebie oddalone. Idealne miejsce, by coś schować - przychodzi nam do głowy.

W szarym klockowatym domu rolnika, oprócz niego, mieszkają jeszcze żona oraz córka z małym dzieckiem. Nielegalne składo- wisko mieści się za domem. Teraz jest odsłonięte, ale jeszcze dwa dni temu zasłaniały je gęste krzaki i płot.

<!** Image 4 align=none alt="Image 200842" sub="Zygmunt Pastucha, komendant OSP w Książkach, i Jerzy Polcyn, wójt gminy, porażeni skalą nieodpowiedzialności [Fot.: Adam Zakrzewski]">Widok robi wrażenie. Setki kolorowych, półprzezroczystych worków. Cześć - rozerwana. Widać strzykawki, igły, fiolki z krwią, wzierniki ginekologiczne, jakieś opatrunki, wreszcie - czerwone pojemniki wielkości małych wiaderek dla dzieci. Na nich przyklejona jest nalepka z jasną informacją: „materiał zakaźny (skażony)”.

Nie wiedzieli, co tam jest?

- Widziałem nawet fiolki z napisem „wirusowe zapalenie wątroby” - dorzuca jeden ze strażaków. Reporterzy telewizji publicznej natomiast - psa, gryzącego strzykawki. Składowisko ciągnie się przez kilkanaście metrów, a wysokie jest na dwa. Znajduje się na nim 7 ton „towaru”.

Obok niego - ślady po nieskutecznej próbie palenia strzykawek. Miała to być utylizacja na własną rękę?

- Żona rolnika tłumaczyła, że zgodzili się, aby znajomy składował u nich te worki, ale nie wiedzieli, co w nich jest. Moim zdaniem to nieprawda. Już próba spalenia strzykawek wskazuje na to, że rolnicy wiedzieli, z czym mają do czynienia - mówi Ireneusz Wiśniewski, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Wąbrzeźnie. Jego opinie podziela większość dyskutujących na podwórzu.

Obaj mężczyźni - rolnik i wąbrzeźnianin - zostali zatrzymani przez policję.

W garażu przy Mickiewicza

Przedstawiono im zarzuty składowania i transportowania odpadów w sposób powodujący zagrożenie. Grozi im od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.

Co ciekawe, u wąbrzeźnianina kolejną tonę niebezpiecznych odpadów medycznych znaleziono w garażu przy ul. Mickiewicza w Wąbrzeźnie. Mężczyzna, jak się okazuje, miał formalne pozwolenie na odbiór od szpitali i przychodni takich odpadów. Miał też podpisane stosowne umowy z placówkami na terenie powiatów brodnickiego, grudziądzkiego i wąbrzeskiego.

Co jednak oczywiste, powinien odpady zawozić do specjalistycznego zakładu utylizacji. Znalazł tańsze rozwiązanie, do którego namówił rolnika. Ten z kolei za samo „dziękuję” ton medycznych śmieci u siebie nie trzymał.

- Z tego pana D. to lepszy cwaniak - mówią nam o wąbrzeźnianinie strażacy. Podobno mężczyzna dość znany jest w okolicy ze swoich niekonwencjonalnych pomysłów na zarabianie pieniędzy.

Sprawę badają policja i prokuratura. Zaalarmowane zostały także powiatowe i wojewódzkie służby sanitarne, które badają skażenie środowiska. Poinformować trzeba było także Ministerstwo Zdrowia.

Wysypisko istniało w Szczuplinkach najprawdopodobniej od lipca tego roku.

Wójt na wysokości zadania

O odpadach powiadomił gospodarza Książek ktoś z mieszkańców. - Zaczęliśmy szukać, ale wcale nie było łatwo znaleźć. Strach pomyśleć, co wniknęło w nasze grunty czy wodę - kończy Jerzy Polcyn.



Kolory i kody mówią wszystko

Ustawa i ministerialne rozporządzenie nakazują przed wywozem i utylizacją segregować odpady medyczne. Na przykład zakaźne odpady, oznaczone specjalnymi kodami, muszą znaleźć się w workach czerwonych. Chemikalia natomiast - w żółtych. Niedopuszczalne jest otwieranie raz zamkniętych worków lub pojemników. Na składowisku w Szczuplinkach widzieliśmy worki we wszystkich kolorach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska