Gospodarka i towarzystwo

<!** Image 1 align=left alt="http://www.nowosci.com.pl/img/glowki/nienartowicz_marek.jpg" >Po raz kolejny w ostatnich tygodniach Toruń ma okazję dotknąć problemów światowej czy europejskiej polityki.

W grudniu dała ją wizyta amerykańskich żołnierzy i baterii „Patriot”. Przyjechali do Torunia bez rakiet, na krótko, bo prezydent Barack Obama wykonał zwrot w polityce Stanów Zjednoczonych wobec Rosji.

Teraz za sprawą Forum Gospodarczego przerabiamy w Toruniu problematykę Białorusi. To partner imprezy. Budzi oczywiste kontrowersje, bo świeżo w pamięci mamy grudniową rozprawę prezydenta Aleksandra Łukaszenki z opozycją. Europejscy politycy zaczęli debatę, czy za to należy na Białoruś nałożyć ostre sankcje ekonomiczne i ograniczenia wizowe. Prym w nich wiedzie polski minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

<!** reklama>Tymczasem do Torunia na Forum Gospodarcze przyjechali ludzie prezydenta Łukaszenki. Bo są też głosy, że na Białoruś trzeba się otwierać mimo wszystko. Nie brakuje opinii, że to przez brak konkretnej oferty Polski i innych państw Unii Europejskiej jest tam, jak jest.

Tylko czy Forum Gospodarcze tę lukę wypełni? Co dają takie spotkania?

W 2008 roku w czasie Forum Ekonomicznego w Krynicy premier Donald Tusk oznajmił, że w 2011 roku Polska będzie gotowa do wejścia do strefy euro. Od razu wydawało się to nierealne, a kolejne miesiące tylko to potwierdziły. Niedawno prezydencki minister Sławomir Nowak w przypływie szczerości wypalił z kolei, że Światowe Forum Gospodarcze w Davos to nudy. Były prezydent Aleksander Kwaśniewski pospieszył z odpowiedzią, po co się w nich uczestniczy.

Jako bywalec salonów niewątpliwie to wie. Takie fora to przede wszystkim imprezy towarzyskie. Wystarczy spojrzeć na listę gości. Do Torunia zostali zaproszeni polityczni znajomi Jacka Janiszewskiego, pomysłodawcy forum, kiedyś ministra rolnictwa w rządzie Jerzego Buzka. Józef Oleksy, Janusz Tomaszewski... Światowej czy europejskiej gospodarki w Toruniu nie odmienią. Skończy się na słowach i gestach.