Podejrzenie jest poważne. Państwowa Inspekcja Pracy po przeprowadzonej kontroli zmuszona była zawiadomić Prokuraturę Rejonową w Grudziądzu o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Po pierwsze, przez behapowca pracującego dla agencji pośrednictwa pracy GTS z Grudziądza. Chodzi o wydawane zaświadczenia szkoleń BHP, których wysyłani do pracy w Niemczech pracownicy sobie nie przypominają. Po drugie, przez lekarza medycyny pracy. Tutaj sprawa jest bardzo poważna, bo chodzi o wydawane lekarskie zaświadczenia o zdolności do pracy po badaniach, których znów pracownicy - jak twierdzą - nie przechodzili. Śledczy z Grudziądza prowadzą dochodzenie w kierunku fałszowania wymienionych dokumentów.
[break]
Uciekła i ostrzegła innych
Dlaczego inspekcja skontrolowała GTS? To pokłosie historii, którą opisaliśmy na łamach „Nowości” w kwietniu tego roku. Jej bohaterką była pani Anna, torunianka wysłana przez agencję do pracy przy pakowaniu mięsa w fabryce Müller, we wspomnianym Pforzheim.
- Pojechałam za własne pieniądze. Na miejscu zastałam koszmar. Byłam świadkiem, jak polscy brygadziści nieludzko wyzywają kobiety i karzą je finansowo za byle co. Niektóre dziewczyny uciekły, łapiąc na „stopa” polskie tiry. Inne trwają w tym koszmarze - relacjonowała pani Anna.
Toruniankę zdziwiło, że do pracy przy mięsie nie żądano od niej badań lekarskich. A także to, że musiała podpisać, iż z pierwszej wypłaty odciągnięte zostanie jej aż 150 euro „za obuwie”. Oburzyło zatrzymywanie dowodów osobistych i realia życia w pracowniczym hotelu.
Jak zareagowała na to firma GTS? Po pierwsze, zapewniła, że wysyła ludzi do pracy działając w pełnej zgodzie ze wszystkimi wymaganymi przepisami. - Kary finansowe? Zgodnie z regulaminem pracy jest odpowiedzialność majątkowa, np. za dewastację mienia. Nie ma kar za złe zachowanie. Choć problem w hotelu faktycznie mamy. Chodzi o rozrywkowy tryb życia niektórych i używki, ale Polacy w tym względzie są gorsi od Rumunów - tłumaczyła Iwona Kobylska z agencji G.T., werbującej pracowników dla GTS.
Fingowanie badań w Grudziądzu
To nie pierwszy przypadek dziwnych (?) zaświadczeń lekarskich wydawanych przez lekarzy medycyny pracy w Grudziądzu. Inna sprawa, wykryta przez PIP, jest już zakończona. Pracodawca z Grudziądza miał podpisaną umowę o współpracy z lekarzem z Gdańska. Ten swoimi zaświadczeniami kwalifikował ludzi do pracy na wysokościach bez koniecznych konsultacji specjalistycznych, co zagrażało życiu i zdrowiu pracowników. - Po naszej interwencji Wojewódzki Ośrodek Medycyny Pracy wszczął postępowanie dyscyplinarne przecie temu lekarzowi, a firmie z Grudziądza polecił rozwiązać z nim umowę - mówi Emilia Pankowska, dyrektor Okręgowego Inspektoratu Pracy w Bydgoszczy.
Fakty
Po pierwsze, sprawdź certyfikat!
Każda legalnie działająca agencja pracy musi być wpisana do Krajowego Rejestru Podmiotów Prowadzących Agencję Zatrudnienia (www.kraz.praca.gov.pl). Firma GTS jeszcze w 2013 r. nie była, jak wykazała kontrola PIP.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?