Wtym sezonie w tej konkurencji trwała ostra konkurencja między Michałem Haratykiem, Konradem Bukowieckiem i Tomaszem Majewskim. Ten ostatni, dwukrotny mistrz olimpijski, odgrażał się nawet po ostatnim mityngu Copernicus Cup, że wróci do Torunia na mistrzostwa Polski już w lepszej formie. Chciał uzyskać minimum na mistrzostwa świata w Portland, które wynosiło 20,5 m, ale mu się to ostatecznie nie udało - pchnął tylko na odległość 20.33 m. Jeszcze gorzej wypadł Haratyk (19,81). Bukowiecki uzyskał 20,37, ale dało mu to tylko srebro, bo nieoczekiwanie z rekordem życiowym (też 20,37) „wyskoczył Kownatke i to on ostatecznie został mistzem Polski, bo miał lepszy drugi wynik.
Wzruszony kulomiot
- Jestem jedyną osobą z tego grona która pracuje, trenuję w sali gimnastycznej w szkole w której jestem nauczycielem wychowania fizycznego - mówił po konkursie Kownatke. - Może nie widać tego po mnie, ale jestem mężczyzną który się wzrusza, a ten złoty medal wzruszył mnie szczególnie.
Wkonkurencji skoku wzwyż nie zawiodła Kamila Lićwinko. Obroniła złoty medal wynikiem 1,94 m. Później dwukrotnie atakowała najlepszy w tym roku rezultat na świecie (1,99), a za trzecim razem przeniosła nawet poprzeczkę na wysokość rekordu Polski (2,03), ale były to próby nieudane. Po ostatnim skoku zeszła z zeskoku kulejąc.
- Przy ostatnim skoku lekko zabolała mnie noga, ale spokojnie, nic się nie dzieje. Na chwilę obecną lecę do Portland - zapewniła białostoczanka.
Do rzadko spotykanej sytuacji doszło w biegu na 400 m kobiet. Małgorzata Hołub i Ewelina Ptak wpadły równo na metę i sędziowie, po dłuższych naradach, przyznali obu zawodniczkom srebrne medale. Złoto z wynikiem 52.30 s zdobyła Justyna Święty.
- Złoty medal cieszy, a i czas jest zadawalający - stwierdziła pani Justyna. - Będę jeszcze ciężko pracować żeby go poprawić na mistrzostwach świata. Prawdopodobnie już w środę wylecimy do USA, aby się zaaklimatyzować przed Portland.
Sama się zdziwiła
Jedną z najszczęśliwszych osób była Paulina Guba, która w konkursie pchnięcia kulą triumfowała z wynikiem 18,63.
- Przyjechałam z nastawieniem przekroczenia 18 metrów, może 18,30, ale nie 18,63 - śmiała się po zawodach zawodniczka z Otwocka. - Czułam, że nawet moje rywalki trzymały dziś za mnie kciuki. Jesteśmy jedną, wielką rodziną. Jestem dziś najszczęśliwszym człowiekiem w tej hali. Zdobyłam wprawdzie minimum na mistrzostwa świata w Portland, ale tam się nie wybieram.
Inną ze szczęśliwych osób była Anna Jagaciak, która triumfowała zarówno w skoku w dal, jak i w trójskoku.
- Dziękuję kibicom za doping, dzięki nim tak dobrze mi się skakało - powiedziała.
Nieco mniej zadowolony był za to Paweł Wojciechowski, mimo że pokonał dwóch groźnych konkurentów w skoku o tyczce (Roberta Soberę i Piotra Liska).
- Jestem zadowolony ze złotego medalu, ale szczerze mówiąc jadąc do Torunia liczyłem na trochę więcej - mówił bydgoszczanin. - Liczyłem na rekord Polski i trochę wyższe skoki. Zabrakło szczegółów: rytmu, przelotu i zgrania tego wszystkiego, ale taka właśnie jest tyczka, trzeba przez to przejść i połączyć to wszystko z wysokością i będzie dobrze.
Część zawodników dużo ciepłych słów poświęciła Toruniowi i naszej hali.
- Bardzo lubię przyjeżdżać do Torunia, lubię tą halę oraz wspaniale dopingującą publiczność - mówiła zwyciężczyni biegu na 60 m przez płotki Karolina Kołeczek.
Jak w domu
- Czuję się w Toruniu jak w domu - twierdziła z kolei Marika Popowicz-Drapała, zawodniczka Zawiszy Bydgoszcz, mistrzyni w biegu na 60 m. - Kibice dodali mi skrzydeł. Tylko z mojej rodziny przyjechało 30 osób. Poza tym mój mąż pochodzi z Torunia. Wracam na tron sprintu, ale mam też świadomość, że zabrakło dziś Ewy Swobody. Szkoda, że nie mogłyśmy rywalizować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?