Heroiczna postawa Ady

Piąte kolejne zwycięstwo odnotowały siatkarki Budowlanych Synpasy Toruń. W czwartek pokonały na własnym parkiecie Jokera Świecie.

Zwycięstwo Budowlanym nie przyszło łatwo, pierwszy set tego jednak zupełnie nie zapowiadał.

- Zespół zagrał tak, jak miał zagrać. To była konsekwentna realizacja nakreślonego wcześniej planu - mówi Mariusz Soja, szkoleniowiec Budowlanych. - Piłki były zagrywane dokładnie w te sektory, które miały trafiać. Blok również funkcjonował poprawnie. Z taką dyspozycją ogralibyśmy Jokera bez straty seta. <!** reklama>

Pod koniec tej części gry przypadkowo w twarz trafiona została tymczasem jedna z najmłodszych zawodniczek toruńskiego zespołu, 16-letnia libero Adrianna Stężewska. W drugim secie, pod jej nieobecność, do pewnego momentu zespół utrzymywał dobrą skuteczność przyjmowania zagrywek rywalek, lecz nagle stanął.

- Dziewczyny kompletnie się pogubiły. Zaczęły się problemy - powiedział trener Budowlanych.

Wobec popełnianych coraz większych błędów drugą partię torunianki przegrały bardzo wyraźnie, zdobywając zaledwie trzynaście punktów, w sporej części po pomyłkach świecczanek. Przebudziły się dopiero w trzecim secie, ale w jego końcówce znów lepsze okazały się siatkarki Jokera.

Do dyspozycji z pierwszego seta Budowlanym wrócić było trudno, lecz mimo to potrafiły doprowadzić do remisu.

Do regularnie punktującej Doroty Lewandowskiej momentami dołączała Agnieszka Sikorska, dzięki czemu Budowlane doprowadziły do tie-breaka. W piątym secie dość szybko objęły prowadzenie, którego nie oddały do końca.

- Cichą bohaterką meczu z Jokerem była Ada Stężewska, która przez piętnaście minut grała z krwawiącym nosem. Nie bacząc na uraz grała na równym poziomie - chwalił młodą libero Mariusz Soja.

Dwa punkty zdobyte w czwartek przez Budowlane Synapsę zapewniły toruniankom trzecie miejsce w tabeli drugiej ligi w sezonie zasadniczym.

Joker, w barwach którego wystąpiło aż pięć byłych zawodniczek Budowlanych i Skarpy Toruń (D. Wojciechowska, O. Butt - Hussaim, M. Weder, Ż. Hajne, M. Kopczyk (wcześniej Liss), awansował na czwarte miejsce.