Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Historia gazowni, której Toruń zawdzięczał oświecenie

Szymon Spandowski
Szymon Spandowski
Prace przy rozbiórce gazowni. Za szpalerem pań podających sobie cegły widać tymczasowy most drogowy
Prace przy rozbiórce gazowni. Za szpalerem pań podających sobie cegły widać tymczasowy most drogowy Archiwum
Od jednego z Czytelników otrzymaliśmy dwa bardzo ciekawe zdjęcia ilustrujące koniec pewnej epoki w dziejach Torunia. Miała ona swoje cienie, jej specjalnością były jednak blaski.

W Toruniu każdy powód do podróży w czasie jest dobry. Czasami trafiają się jednak szczególne okazje, jak choćby dwie fotografie, którymi niedawno podzielił się z nami jeden z Czytelników. Na obu zdjęciach ludzie zajęci są podawaniem sobie cegieł. Pracują między Krzywą Wieżą i mostem drogowym, jakoś na przełomie lat 40. i 50., ponieważ ten most wciąż jeszcze jest przeprawą tymczasową. Najwyraźniej uwijają się w czynie społecznym, w roli żywej taśmy, po której suną cegły występują m.in. elegancko odziane panie. W ten właśnie sposób z panoramy Torunia zniknęły ostatnie ślady starej gazowni.
[break]
Jej kominy były stałym elementem wiślanego widoku miasta przez niemal sto lat. Przygotowania do budowy rozpoczęły się już w latach 40. XIX stulecia, pierwszy projekt został opracowany w 1848 roku. Gazownia miała zapewnić paliwo dla 204 latarni ulicznych oraz 400 świateł u odbiorców prywatnych. Plany się zmieniały, ostateczną wersję zatwierdzono 160 lat temu, jego autorem, podobnie jak dwóch poprzednich był ówczesny dyrektor gazowni w Berlinie. Wzniesiony kosztem 77 tysięcy talarów obiekt stanął między ulicami Kopernika i Pod Krzywą Wieżą. Gazownia została uruchomiona 15 grudnia 1859 roku. Kilka dni później, w wieczór wigilijny, mieszkańcy centrum miasta zapewne, zamiast wyglądać pierwszej gwiazdki, czekali niecierpliwie na to, aż na ulicach po raz pierwszy zapalą się lampy gazowe.
O początkach toruńskiej gazowni opowiadał inżynier Stefan Dażwański na zjeździe gazowników i wodociągowców polskich w 1927 roku. Tekst wystąpienia, a wraz z nim wiele ciekawostek, można znaleźć w pochodzącym z tamtych czasów branżowym czasopiśmie „Gaz i woda”. Z niego dowiadujemy się m.in., że w pierwszym roku działalności gazownia przyniosła 400 talarów straty, jednak po obniżce cen gazu, popyt zaczął wzrastać, a wraz z nim wzrastały również zyski. W styczniu 1903 roku „Gazeta Toruńska” poinformowała np., że w roku 1902 gazownia przyniosła 70 tysięcy marek czystego dochodu. Co w związku z tym zrobiły władze miasta, do którego gazownia należała od 1862 roku? Postanowiły obniżyć opłaty za oświetlenie o połowę! Gest godny podziwu, pamiętajmy przecież, że w zakład trzeba było inwestować i to sporo. W maju A. D. 1904 Rada Miasta przeznaczyła chociażby na zakup „nowych aparatów i maszyn dla tutejszej gazowni” 60 tysięcy marek.
Gazownia była już wtedy prawdziwym kombinatem. Posiadała dziewięć pieców, węgiel z którego produkowany był gaz, trafiał do nich dowożony specjalnymi… tramwajami. Zapasy paliwa gromadzone były w trzech wielkich zbiornikach wybudowanych w drugiej połowie XIX stulecia przy ulicy Franciszkańskiej. W pierwszych latach ubiegłego wieku zapadła decyzja o budowie kolejnego, przy obecnej ulicy Flisaczej. Inicjatorem tego przedsięwzięcia był ówczesny dyrektor przedsiębiorstwa inżynier Sorge. Toruń zawdzięczał mu nie tylko budowle, Sorge opracował również palniki do lamp ulicznych. „Palniki te przewyższają znacznie wszystkie inne fabrykaty i dlatego zarząd elektrowni i gazowni zdecydował się na zamówienie takowych” – informowały władze gazowni w 1925 roku w oświadczeniu opublikowanym na łamach „Słowa Pomorskiego”.
W tym czasie gazownia doczekała się również biurowca. Niestety, nie udało nam się w starych gazetach wykopać informacji o tym, kiedy konkretnie ten ładny ceglany budynek został oddany do użytku. W różnych opracowaniach można znaleźć rok – 1904, prace przy budowie musiały się jednak rozpocząć znacznie wcześniej, w każdym razie już w kwietniu 1902 roku prasa donosiła o robotniku, który spadł tam z rusztowania.
Widoczny na jednym ze zdjęć budynek stał się siedzibą spółki, która miała pod swoimi skrzydłami nie tylko gazownię, ale też elektrownię przy Bema i toruńskie tramwaje. Ta spółka musiała zmierzyć się z niedoborami ciężkich lat pierwszej wojny światowej, kiedy to gazownia musiała pracować na pół gwizdka z powodu braku węgla.
W polskim Toruniu w ręce miejskie gazownia wróciła dopiero w 1926 roku. Tak długo przejmowany majątek trafił ostatecznie w polskie ręce po wypłacie 840 tysięcy złotych odszkodowania.
W latach międzywojennych gazownia produkowała paliwo do 861 ulicznych lamp gazowych, z jej usług korzystali również toruńscy aeronauci. - To był śmieszny widok, kilku dorosłych facetów spacerowało sobie z wielkim balonem, który był przez nich holowany na linach. Szli tak od Franciszkańskiej na Balonową – wspominał kiedyś na łamach „Nowości” pan Roch Gumiński.
Poza gazem, zakład produkował również m.in. benzol, który od połowy lat 20. był sprzedawany na ulokowanej obok biurowca przy ul. Kopernika stacji benzynowej.
Już wtedy gazownia w środku miasta była jednak przestarzała. W latach 30. zapadła decyzja o budowie nowej gazowni na Jakubskim Przedmieściu. Kamień węgielny pod jej budowę prezydent Leon Raszeja wmurował w czerwcu 1938 roku. Rozpoczętą przez Polaków inwestycję dokończyli już jednak Niemcy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Historia gazowni, której Toruń zawdzięczał oświecenie - Nowości Dziennik Toruński

Wróć na nowosci.com.pl Nowości Gazeta Toruńska